Czarny diament za kryptowaluty. Największy diament na świecie sprzedany

Ponad trzy miliony funtów - tyle na aukcji w Sotheby’s zapłacono za czarną Enigmę - największy diament świata. Jego nabywcą jest Richard Heart - twórca kryptowaluty HEX. Nią właśnie zapłacił za klejnot.

Enigma ("The Enigma") jest uważana za największy na świecie diament w szlifie. Przed aukcją w Londynie eksperci wycenili go na 4,4 miliona funtów, jednak podczas licytacji osiągnął cenę o ponad milion mniejszą - 3 161 000 funtów, czyli 4 292 322 dolarów. Enigma ma 555.55 karatów i waży mniej więcej tyle, co banan. Ponieważ w jej składzie znaleziono osborne, minerał odnajdowany w meteorytach, według jednej z teorii diament został przeniesiony na Ziemię przez asteroidę.

Prowadzący aukcje w Sotheby's poinformował, że nabywca jest anonimowy, licytował przez internet i zapłacił kryptowalutą. Jednak zaraz po aukcji do kupna Enigmy przyznał się w sieciach społecznościowych Richard Heart - przedsiębiorca i filantrop, twórca  platformy blockchain HEX. I to jej imię będzie nosił klejnot. Nowy właściciel zapowiedział, że stanie się tak jak tylko ureguluje płatności. O swoim zakupie Heart poinformował na Twitterze. 

Reklama

W katalogu aukcyjnym Sotheby's nazwał Enigmę "jednym z najrzadszych, liczących miliard lat, znanych ludzkości cudów kosmicznych ". Klejnot jest typu karbonado - jednej z najtwardszych form naturalnego diamentu. Czarne diamenty mają zazwyczaj od 2,6 do 3,2 miliarda lat. Są niewiele młodsze od Ziemi, która liczy około 4,6 miliarda lat.

Ewa Wysocka

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: diament | kryptowaluta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »