Czechy: Salmonella w mięsie drobiowym z Polski
- Czeski Państwowy Zarząd Weterynaryjny (SVS) wykrył w mięsie drobiowym z Polski bakterie salmonelli. Część mięsa prawdopodobnie została spożyta, a druga część, z datą przydatności do marca 2020 r., może jeszcze być w magazynach - powiedział rzecznik SVS Petr Vorliczek.
Według SVS, obie partie skierowane były do odbiorcy w rejonie Zlina, na wschodzie kraju. Chodzi o schłodzone mięso z kurcząt, które najprawdopodobniej zostało zjedzono po obróbce termicznej oraz mrożone kurczaki, które wciąż mogą być w magazynach i chłodniach. W pierwszej części transportu było około 2250 kg mięsa, które trafiło do ok. 25 odbiorców - podał SVS. Zarząd nadal ten przypadek wyjaśnia.
Druga partia trafiła do 14 odbiorców. Zdaniem Vorliczka mięso można zwrócić do sprzedawców. Jak powiedział przekazała agencja CTK, skontaktowano się z częścią odbiorców i około 200 kg powinno zostać wycofanych z rynku.
Vorliczek powiedział, że służby weterynaryjne są wyczulone na przesyłki mięsa drobiowego z Polski, po tym jak w partiach przysyłanych z tego kraju znaleziono bakterie salmonelli. "Jesteśmy informowani przez odbiorców, że będą takie dostawy i wyrywkowo je kontrolujemy" - powiedział.
Dodał, że wcześniej, w przypadku kontroli wołowiny z Polski, sprawdzana musiała być każda partia i dopiero po kontroli mogła trafić na rynek. Te obostrzenia obowiązywały od końca lutego do końca marca. - Teraz - powiedział Vorliczek - część z podejrzanych drobiowych partii może trafić do odbiorców, ponieważ badania na obecność bakterii salmonelli trwają kilka dni, a partie nie są zatrzymywane przez SVS.
Również w ubiegłym tygodniu SVS poinformował o 540 kg mięsa drobiowego z salmonellą. Część mięsa była już wówczas skonsumowana, a część weterynarze wycofali z rynku. Tydzień wcześniej stwierdzono salmonellę w półtonowej przesyłce piersi z kurcząt z Polski. SVS przypomina, że bakteria powoduje problemy żołądkowe, ginie w trwającej 10 minut obróbce cieplnej, w temperaturze ponad 70 stopni Celsjusza.