Czekając na uwolnienie rynku gazu

W przyszłym roku rozpocznie się uwalnianie polskiego rynku gazu. Potencjalni uczestnicy rynku mają tego świadomość i przygotowują się do przełomu.

W przyszłym roku rozpocznie się uwalnianie polskiego rynku gazu. Potencjalni uczestnicy rynku mają tego świadomość i przygotowują się do przełomu.

Jeszcze dwa lata temu wydawało się, że uwolnienie rynku gazu jest niezwykle odległą perspektywą. Wszystko jednak wskazuje na to, że uruchomienie rynku to dość bliska przyszłość. A zmiany będą fundamentalne...

Dlaczego jednak w ogóle uwalniać rynek gazu? Po pierwsze z pewnością spowodowałoby to pojawienie się na rynku nowych graczy, którzy nie są zainteresowani wejściem w biznes poddany silnej regulacji. To miałoby ogromny wpływ na kształtowanie się cen (co nie musiałoby jednak oznaczać ich spadku) oraz na poziom jakości usług i większą dbałość o klienta. Ci mogliby bowiem z dużą łatwością zmieniać dostawców.

Reklama

Przyspieszenie procesu liberalizacji rynku gazu w Polsce nie jest niczyją zachcianką. W 2015 roku w Unii Europejskiej rozpoczyna funkcjonowanie jednolity rynek gazu. Jako członek UE musimy do tego rynku przystąpić i podporządkować się obowiązującym na nim regułom i zasadom.

Klucz w taryfach

Praktycznie wszyscy rozmówcy z branży są przekonani, że jedną z podstawowych barier utrudniających, a nawet wręcz uniemożliwiających powstanie rynku są taryfy. W praktyce bowiem wykluczają one konkurencję cenową.

- Rynek polega na tym, że cena jest swobodnie kształtowana przez popyt i podaż. W Polsce tak nie jest. Mamy sztywne ceny, rzadko zmieniane w ciągu roku - mówi Jacek Kwiatkowski, przedstawiciel w Polsce niemieckiej spółki Verbundnetz Gas. - Wyobraźmy sobie sytuację, że sprzedający musi przed każdą transakcją otrzymać taryfę na wynegocjowany kontrakt; to z oczywistych względów niemożliwe. Rynku w ten sposób nie da się uruchomić.

Wtóruje mu Bogdan Pilch, wiceprezes GDF Suez Energia Polska.

- W moim odczuciu, kluczowym problemem jest deregulacja cen gazu. Zmiany podmiotowe to zbyt mało - jeżeli nie uporządkujemy cen gazu, to tego rynku nie będzie.

Według Bernarda Rudkowskiego, prezesa G.EN. Gaz Energia, największego niezależnego dostawcy gazu, jedną z kluczowych kwestii są ceny.

- Jednym z kilku warunków powstania wolnego rynku gazu w Polsce jest oczywiście zlikwidowanie administracyjnej kontroli cen gazu. Wydaje się, iż jest to warunek najłatwiejszy do spełnienia. Prezes URE już zadeklarował możliwość uwolnienia cen gazu na rynku hurtowym w trzecim lub czwartym kwartale 2012 roku - mówi prezes Rudkowski. Za zlikwidowaniem taryf są zarówno dostawcy gazu, jak i odbiorcy surowca.

Jednak z góry należy się spodziewać, że do uwolnienia cen dla drobnych odbiorców gazu nie dojdzie od razu - a takich konsumentów gazu jest aż 4 mln (z ogólnej liczby 6,5 mln).

- To kwestia polityczna. Który z rządów uwolni ceny dla milionów potencjalnych wyborców? Opozycja zaraz by to wykorzystała, na razie więc odbiorcy niewielkich ilości gazu mogą spać spokojnie - mówi jeden z prezesów dużej firmy gazowej.

Bardziej realne jest zniesienie taryf dla dużych odbiorców, którzy ze względu na skalę popytu, jaką generują, chcieliby negocjować ceny, a sztywne taryfy im to uniemożliwiają.

- W obecnej sytuacji (konsolidacja - dop. red.) staliśmy się jednym z największych odbiorców gazu w kraju. Jednak ze względu na sztywne taryfy trudno nam czerpać z tego tytułu profity - przyznaje Jerzy Marciniak, prezes Grupy Kapitałowej Tarnów. Zniesienia taryfy chciałby także PGNiG. Z jednej strony mógłby sprzedawać gaz z zyskiem (a nie zawsze tak bywa), z drugiej bardziej elastycznie reagować na to, co się dzieje z cenami surowca na giełdach.

Taniej czy drożej?

- Dla wszystkich partnerów mamy propozycję formuły cenowej, jeśli tylko zostanie zniesiona taryfa na gaz - zapowiada Radosław Dudziński, wiceprezes PGNiG-u. - Chcemy zaoferować partnerom korzystne warunki. To normalny krok. Nie chcemy przecież zmuszać kontrahentów do płacenia cen, które nie odzwierciedlają sytuacji rynkowej.

Zdaniem ekspertów, w przypadku uwolnienia rynku i uruchomienia nowych możliwości importu gazu, PGNiG może tracić rynek. - Jeżeli będziemy oferowali gaz w dobrej cenie, klienci nie będą odchodzić - zapewnia Dudziński.

Uwolnienie cen gazu będzie miało i tę zaletę, że surowiec będzie dostarczany po rynkowych cenach. Zniknie także problem tzw. subsydiowania skrośnego. W przemyśle gazowym wyższe ceny gazu z importu były zmniejszane dzięki krajowemu surowcowi.

Pojawiały się - nie bez słuszności - oskarżenia, że PGNiG sprzedawał rodzimy surowiec po zaniżonych cenach, ze szkodą dla akcjonariuszy spółki, ale i zwykłych obywateli.

Zlikwidowanie taryf dla dużych odbiorców będzie miało znaczący wpływ na ceny surowca w kraju. - Dam przykład cen gazu dla podobnych grup odbiorców w Polsce i Niemczech. Różnica wynosi obecnie 15-20 proc. Paradoksalnie więc konkurencja przyniesie wzrost cen - przyznaje Andrzej Janiszewski, dyrektor departamentu regulacji PGNiG.

Prezes Rudkowski jest w tej kwestii ostrożniejszy. - Trudno obecnie przewidzieć cenę gazu, jaka będzie obowiązywać po uwolnieniu rynku w Polsce. Nawet w obecnej sytuacji cena gazu ziemnego na rynku krajowym podlega wahaniom ze względu na jej powiązanie z cenami ropy naftowej oraz zmienność kursu dolara - prognozuje prezes G.EN. Gaz Energia.

- Zakładam, iż po wprowadzeniu wolnego rynku gazu ziemnego jego cena w naszym kraju będzie jeszcze mocniej uzależniona od cen światowych, a te z kolei reagują na zmiany takich czynników, jak wielkość światowego popytu na paliwa, tempo wzrostu gospodarczego, sytuacja polityczna w krajach eksportujących surowce energetyczne. Surowce energetyczne są często także instrumentem gry spekulacyjnej.

Zjawisko wzrostu cen może, zdaniem Rudkowskiego, mieć miejsce jedynie w okresie przejściowym, w sytuacji, gdy nastąpi uwolnienie cen gazu bez jednoczesnej likwidacji barier wejścia. W dłuższej perspektywie korzyści z uwolnienia rynku gazu ziemnego w Polsce winni odczuć wszyscy jego uczestnicy.

Bez inwestycji nie ma rynku

Uwalnianie rynku nie byłoby możliwe bez zaplecza technicznego. Trudno sobie wyobrazić rynek bez możliwości przesyłania dodatkowych ilości gazu i to zarówno ze źródeł zewnętrznych, jak i w kraju. Kluczem są tu interkonektory.

Dwa połączenia gazowe (z Niemcami w Lasowie i Czechami koło Cieszyna) umożliwiają przesłanie ponad 2 mld m sześc. surowca. Do tego dochodzi tzw. wirtualny rewers na gazociągu jamalskim. Usługa ta pozwala na sprowadzanie do Polski poprzez punkty we Włocławku i Lwówku na gazociągu jamalskim dodatkowych ilości gazu (do około 2,3 mld m sześc. gazu rocznie).

Biorąc pod uwagę powstający w Świnoujściu gazoport i rozbudowywane połączenia gazowe w kraju, warto podkreślić, że dodatkowe zdolności przesyłowe Lasowa podzieliło między siebie aż 27 podmiotów - od strony technicznej istnieje możliwość uwolnienia rynku, bo jest jak i skąd przesłać duże ilości surowca.

Gorzej wygląda kwestia wirtualnego punktu handlu gazem, bez którego funkcjonowanie rynku jest praktycznie niemożliwe. Dzięki takiemu punktowi zarządzający otrzymywałby informacje od rynku, kto chce dostarczyć gaz i w jakiej ilości oraz kto chce ten gaz odebrać. Punkt pełniłby także kluczową rolę w bilansowaniu rynku, np. w momentach wzmożonego zapotrzebowania na surowiec.

Zdaniem branży, predysponowanym do jego urządzenia i zarządzania jest Gaz-System. W innych krajach UE właśnie operatorzy systemu mają odpowiednią wiedzę i narzędzia, by takim punktem zarządzać.

Wszystko wskazuje na to, że taki punkt może powstać w pierwszej połowie przyszłego roku.

Dariusz Malinowski

Dowiedz się więcej na temat: gaz | uwolnione | uczestnicy | rynek gazu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »