Cześć banków i funduszy TFI wycofuje się z ESG
Instytucje finansowe uważają, że to na nie została zrzucona odpowiedzialność za system ESG. Decyzje na temat zrównoważonego rozwoju powinny być podejmowane na poziomie stanowionego prawa, gdyż obecne regulacje zniechęcają do oferowania funduszy opartych o ESG uważają eksperci podczas XIII Kongresu EFPA.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
- Na rynek finansowy została zrzucona odpowiedzialność za te trzy literki, która z nich jest ważniejsza. Upraszczając - to my musimy zadecydować, czy zainwestować w zeroemsyjne przedsiębiorstwo korzystające z niewolniczej pracy dzieci w krajach trzeciego świata, czy w brudną kopalnię, ale pełną zadowolonych, dobrze opłacanych i zabezpieczonych socjalnie pracowników - zapowiedział podczas kongresu EFPA wiceprezes TFI PZU Marcin Żółtek.
Według Żółtka, jest to mechanizm podobny do politycznego przerzucania odpowiedzialności za prawo na inne instytucje.
- Decyzję o tym można byłoby podjąć na poziomie stanowionego prawa i uregulować najważniejsze kwestie. Niestety pokusa przeniesienia decyzji na kogoś innego jest popularna. Rynek finansowy ma obecnie komunikować swoim klientom, że od dziś będziemy inwestowali etycznie, chociaż nasz mandat na co dzień mówi, że mamy wypracowywać dla nich jak największe zyski - powiedział.
Z kolei wiceprezes banku Pekao Jarosław Fuchs powiedział, że instytucje finansowe zaczynają odchodzić od terminologii związanej z ESG.
- Duża część banków inwestycyjnych wycofuje się z nazewnictwa ESG, dlatego, że uznały, iż to jeszcze nie ten moment. Nie chcą oszukiwać klientów, że są fundusze ESG, a faktycznie ich nie ma. Spójrzmy na rentowności produktów, które są niższe niż klasyczne - powiedział w trakcie kongresu EFPA.
Jego zdaniem, najbardziej zainteresowaną ESG i zrównoważonym rozwojem grupą społeczną są młodzi, dla których ważne są głównie zielone rozwiązania.
- Pytanie, czy młody klient jest świadomy, że zarobi mniej, bo wybrał takie, a nie inne rozwiązanie - oczywiście to nie jest reguła. Patrząc na wyniki, zwłaszcza z ostatniego czasu, to ESG nie jest porównywalne jeżeli chodzi o rentowności do klasycznych produktów - dodał wiceprezes Pekao.
Marcin Żółtek zauważył natomiast, że wejście w życie rozporządzenia SFDR (Sustainable Finance Disclosure Regulation zawierające nowe przepisy dotyczące ujawniania informacji związanych ze zrównoważonym rozwojem w sektorze usług finansowych) spowodowało spadek zainteresowania wśród zarządzających tworzeniem funduszy opartych o ESG.
- Jeżeli spojrzymy na różnicę w udziale funduszy ESG u różnych zarządzających między czerwcem 2021 a kwietniem 2022, to zobaczymy, że u wielu zarządzających ten udział spadł. Co takiego się stało? Otóż weszło rozporządzenie SFDR, które zaostrzyło zasady klasyfikacji i okazało się, że to co przedstawialiśmy klientom jako wspaniałe i zielone, po bliższym sprawdzeniu okazało się, że w zasadzie takie nie jest i trzeba było się rakiem wycofać z tych deklaracji - powiedział wiceprezes TFI PZU.
- ESG w naszym wydaniu to po prostu strategia marketingowa, która pozwala skorzystać z szeroko płynących środków i sprzedać klientom droższe fundusze. Co gorsze, o ile szeroko płynący strumień pozwalał uzyskiwać dodatkowe stopy zwrotu, ponieważ wielka ilość pieniędzy polowała na te same tematy inwestycyjne, to przez długi czas można było twierdzić, że fundusze ESG mają lepsze stopy zwrotu. 2022 rok absolutnie nie potwierdza tej tezy. Wszystkie fundusze, które mają cokolwiek wspólnego z ESG, mają gorszą stopę zwrotu niż fundusze szerokiego rynku - dodał.