Cztery razy więcej zleceń dla windykatorów niż rok temu
Firmy windykacyjne mają problem z coraz niższą skutecznością tzw. miękkiej windykacji, polegającej na monitowaniu klienta przez telefon czy listownie.
Kryzys powoduje, że firmy windykacyjne mają coraz więcej pracy.
- Wolumen spraw przyjętych do windykacji masowej wzrósł czterokrotnie, porównując wyniki kwietnia 2009 do kwietnia 2008 r. - mówi Agnieszka Szczyrska, dyrektor operacyjny ds. windykacji w Kruku.
Dodaje, że na przykład notujące gorsze wyniki banki chętniej korzystają z outsourcingu usług windykacyjnych. Wraz ze wzrostem podaży spadają ceny długów. Dodatkowo obniża je spadająca skuteczność tzw. miękkiej windykacji.
- Ceny spadają, bo firmy coraz częściej zmuszone są stosować metody tzw. twardej windykacji - mówi Marta Korcipa, prezes Funduszu Obsługi Należności Fenus.
A to już problem dla windykatorów.
- Dla firm windykacyjnych oznacza to wzrost kosztów i spadek rentowności, bo żeby odzyskać dług, nie wystarczy już wykonać kilku telefonów czy wysłać kilka listów. Coraz częściej trzeba ściągać długi na drodze sądowej - mówi Paweł Kowalewski, dyrektor handlowy w wywiadowni gospodarczej CreditInfo Polska.
A to sporo kosztuje, dlatego windykatorzy robią wszystko, żeby uniknąć drogi sądowej.
- Prowadzimy bardziej intensywne kampanie windykacyjne, częściej dzwoniąc i wysyłając listy do dłużników - mówi Agnieszka Szczyrska.
Wskaźniki skuteczności miękkiej windykacji poprawia nieco fakt, że wierzyciele (np. banki czy firmy telekomunikacyjne) pozbywają się długów coraz szybciej.
- Na przykład z banków otrzymujemy sprawy już po kilku dniach od niezapłacenia pierwszej wymagalnej raty kredytu - mówi Agnieszka Szczyrska.
Wyjaśnia, że pozwala to na obniżenie kosztu procesu windykacji po stronie instytucji finansowych. Dlatego można spodziewać się, że to zjawisko będzie coraz częstsze.
- Widzimy też wzrost zainteresowania klientów monitoringiem płatności, żeby możliwie wcześnie wykryć problemy, co poprawia skuteczność działania - mówi Jakub Leja z Intrum Iustitia.
Dodaje, że jego firma w większości przypadków nie widzi pogorszenia skuteczności miękkiej windykacji.
- Kryzys powoduje, że powody powstawania zatorów płatniczych są znacznie poważniejsze. W przedsiębiorstwach są to nasilające się problemy z płynnością, a wśród klientów indywidualnych - pogorszenie się sytuacji materialnej wielu rodzin - mówi Marta Korcipa.
Już nie wystarczy dyscyplinujący i przypominający o płatności monit, bo klienci mimo najszczerszych chęci nie mają z czego uregulować długów.
- Spadająca skuteczność miękkiej windykacji najbardziej widoczna jest w segmencie wierzytelności korporacyjnych, ponieważ obserwujemy tutaj większe wolumeny transakcji i często zachodzi tutaj oddanie sprawy do sądu. W przypadku klientów indywidualnych takie działania są często zbyt kosztowne - mówi Marta Korcipa.
Suma dodatkowych kosztów windykacji przez sąd i komornika sięga 30-40 proc. długu w zależności od procedury. Teoretycznie jeśli dłużnik przegrywa, musi pokryć m.in. koszty sądowe czy adwokatów. Nie zawsze ma on jednak pieniądze, żeby spłacić nawet zasądzone długi.
Marcin Jaworski
Zaplanuj wakacje już teraz - tanie bilety lotnicze, promocyjne oferty turystyczne.