Czy gminy będą musiały zwrócić pieniądze do unijnej kasy, bo nie korzystają z fotoradarów?
Podpisanie przez Prezydenta RP ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz ustawy o strażach gminnych nadal wzbudza kontrowersje. Samorządy uważają ją za ograniczenie ich autonomii oraz przyczynę wzrostu wypadków. Mogą również stracić potężne środki unijne, które pozyskały na infrastrukturę.
Zdaniem radcy prawnego Rafała R. Kasprzyckiego ustawa jest niezgodna z konstytucją, a w trakcie procedowania ustawy popełniono szereg poważnych błędów. Nie wzięto pod uwagę negatywnych opinii Prezesa Sądu Najwyższego i Prokuratora Generalnego. Brak jest jakiegokolwiek uzasadnienia dla tej ustawy oraz nie przewidziano skutków jej wejścia w życie, w tym finansowych.
- Nie zbadano kwestii związanych z finansowaniem przedsięwzięć ze środków unijnych. Chodzi tu w szczególności o duże inwestycje w infrastrukturę np. w Poznaniu czy Trójmieście, gdzie wydawane były setki milionów złotych ze środków unijnych, a warunkiem było między innymi to, że urządzenia będą wykorzystywane przez beneficjentów, czyli przez gminy, do kontroli ruchu drogowego - mówi Rafał R. Kasprzycki, radca prawny z Pruszcza Gdańskiego.
Przepisy ustawy całkowicie pozbawiają straże gminne i miejskie prowadzenia kontroli prędkości za pomocą fotoradarów. Wątpliwości, które ona budzi, dotyczą różnych aspektów, przede wszystkim natury materialno-prawnej, formalnej oraz samych motywów jej uchwalenia. Zasadne zatem wydaje się przekazanie sprawy do oceny Trybunału Konstytucyjnego.
- Prezydent powinien albo w ogóle odmówić podpisania tej ustawy, albo skierować ją do Trybunału, ponieważ sam poseł sprawozdawca, także wnioskodawca tego projektu, wypowiadali się na łamach prasy, że został uchwalony tzw. bubel prawny, który nie przewidywał właściwego vacatio legis czy przepisów przejściowych. Z tego powodu prezydent powinien odmówić podpisania i dać szansę parlamentowi na naprawienie tego błędu, wyjaśnia Rafał R. Kasprzycki.
O wadliwości ustawy przekonani są główni uczestnicy procesu legislacyjnego, którzy wskazują na niedociągnięcia ich projektu. Powstała ona pod wpływem emocji wyborczych, nie przemyślano jej skutków wejścia w życie, brak jest przepisów przejściowych regulujących kwestie z tym związane, a to z kolei może wywołać liczne wątpliwości dotyczące stosowania nowego prawa. Powyższe problemy trudno będzie wyeliminować za pomocą rozporządzeń, ponieważ nowelizacja nie przewiduje delegacji do wydania odpowiednich aktów niższego rzędu.
- Według mnie istnieje możliwość zmiany tej ustawy i naprawienie zaistniałego stanu prawnego. Może to nastąpić już w następnej kadencji Sejmu. Zmiany mogą polegać np. na wydłużeniu vacatio legis, wejścia w życie tej ustawy, ewentualnie wprowadzenia zmian, które były pierwotnie proponowane przez komisję senacką, a które przewidywały pozostawienie szeregu uprawnień strażom gminnym i miejskim w zakresie rejestrowania wykroczeń za pomocą urządzeń stacjonarnych - dodaje Kasprzycki.
Jeżeli nowy parlament nie zajmie się z powrotem tym tematem, problemy będą jedynie narastać. 1 stycznia 2016 roku, kiedy ustawa wejdzie w życie, gminy i policja staną przed dylematem, co zrobić ze sprawami wszczętymi przed tą datą, czy prowadzić je dalej, czy umarzać. Nie wiadomo, w jaki sposób gminy pokryją wydatki z budżetu w 2016 roku, gdy zabraknie wpływu z grzywien za wykroczenia drogowe. I co istotne, jest prawdopodobne, że będą one musiały zwrócić pieniądze do kasy unijnej za fotoradary, które otrzymały na określonych warunkach tj. w celu prowadzenia kontroli ruchu drogowego. Likwidacja straży gminnej i miejskiej uniemożliwi zapewnienie bezpieczeństwa i porządku publicznego, ale też spowoduje, że jej pracownicy zasilą szeregi bezrobotnych.