Czy górale kupią akcje kolejki na Kasprowy?
Burmistrz Zakopanego chce, by jeszcze tej zimy doszło do publicznej emisji akcji Polskich Kolei Górskich (PKG). Dzięki temu udziały w spółce, do której należy m.in. Kasprowy Wierch, mógłby sobie kupić każdy góral z powiatu tatrzańskiego, pisze "Dziennik Polski".
W tych dniach dojdzie do spotkania burmistrza Janusza Majchra z wójtami Bukowiny Tatrzańskiej, Kościeliska i Poronina (pozostali założyciele PKG). - Porozmawiamy o akcjonariacie obywatelskim, zapowiada Majcher. - Gdy uzgodnimy formę emisji akcji, spotkamy się z większościowym udziałowcem PKG - funduszem MID Europa Partners.
Burmistrz nie potrafił jednak stwierdzić, jaki procent udziałów w PKG może trafić do osób prywatnych, ani ile takie akcje by kosztowały. - I właśnie tej wiedzy nam brakuje, narzeka zakopiański radny Maciej Wojak. - Idea powstania PKG polegała na tym, że to samorząd kupuje kolejki dla ludzi. Po to, by nie nastąpiło wrogie przejęcie przez Słowaków. Nasze kolejki, głównie Kasprowy, miały się rozwijać, przyciągać coraz więcej narciarzy, a jest odwrotnie.
Wojak zapowiada, że na skutek błędnej polityki cenowej kolejki należące do PKG stracą kolejnych narciarzy. Chodzi mu głównie o podwyżkę cen wyjazdu na Kasprowy. - Bilet całodzienny kosztuje 135 zł, a rok wcześniej było to 125 zł, wylicza radny. - Na jeden przejazd kolejką w kotle Goryczkowym czy Gąsienicowym trzeba wydać aż 20 zł, rok temu 8 zł.
Według Wojaka narciarze i turyści uciekną na Słowację, gdzie jest więcej tras i w dodatku jest taniej.