Czy na naszych stołach tej zimy zabraknie polskich owoców i warzyw?
Celem Wspólnej Polityki Rolnej jest zapewnienie dostępnej, bezpiecznej żywności po przystępnych cenach dla 447 milionów obywateli Wspólnoty. Często jednak w debacie publicznej pomijane jest jeszcze jedno założenie WPR, czyli gwarancja godziwych cen i warunków dla krajowych oraz lokalnych producentów warzyw czy owoców. Tymczasem rosnąca inflacja i obowiązek realizowania celów klimatycznych sprawiają, że coraz trudniej jest im utrzymać rentowność i konkurencyjność.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Wspólna Polityka Rolna (WPR) to kluczowy projekt dla całej zjednoczonej Europy od początku jej istnienia - obejmuje on dziś 1/3 całego budżetu UE. Od 2004 roku Polska pozostaje jednym z jego największych beneficjentów. Od momentu akcesji ze środków w ramach WPR do naszego rolnictwa popłynęło ponad 50 mld euro - pieniądze te, łącznie z pozostałymi funduszami UE i dofinansowaniem krajowym, wpłynęły na wzrost konkurencyjności rolnictwa, dochodów gospodarstw i poprawę jakości życia na wsi.
Jednak Wspólna Polityka Rolna jako element szerszej perspektywy budżetowej na lata 2023-27, poza szeregiem szans i możliwości, stawia przed polskimi rolnikami i sadownikami szereg wyzwań oraz obowiązków mogących wpłynąć na rentowność ich działalności. To właśnie obawom i troskom producentów żywności, a więc również i wszystkich konsumentów, poświęcona była konferencja pt. "Czy polscy rolnicy powinni obawiać się nowej unijnej Wspólnej Polityki Rolnej?", zorganizowana w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej w Warszawie.
"Nie podważamy sensowności realizowania celów środowiskowych Unii, ale pytamy o tempo tej >>rewolucji<< i skalę wsparcia, na którą mogą liczyć europejscy rolnicy w ich osiąganiu. Ogrodnicy, sadownicy i rolnicy cierpią zarówno z powodów zmiany klimatu (i związanych z nią ekstremalnych warunków pogodowych jak ulewy czy susza), jak i stale rosnących kosztów produkcji" - przekonywał Adam Paradowski, prezes zarządu wydawnictwa Plantpress.
Ekspert przypomniał, że kondycja sektora warzywno-owocowego odgrywa fundamentalną rolę w rozwoju całej gospodarki kraju. Około 14 mln ha użytków rolnych czyni z Polski sadowniczo-rolną, europejską potęgę - jesteśmy m.in. pierwszym na świecie dostarczycielem porzeczki czarnej i liderem Wspólnoty w produkcji jabłek i ich przetworów (co trzeci owoc pochodzi znad Wisły). Towary z naszych pól i sadów znajdują się na półkach w najdalszych zakątkach globu, a cała branża generuje tysiące miejsc pracy i gigantyczne wpływy do budżetu.
"Z perspektywy roku 2022, po doświadczeniach pandemii COVID-19 oraz wobec agresji Rosji na Ukrainę, samowystarczalność żywnościowa nabiera nowego znaczenia. Pozostaje pytanie, czy cele założone w nowej perspektywie WPR nie są zbyt ambitne i czy nie ucierpią na tym nie tylko sami rolnicy, lecz także konsumenci w całej Europie" - zauważył dr inż. Mirosław Korzeniowski, prezes zarządu Stowarzyszenia AGROEKOTON.
Uczestnicy konferencji wskazywali na największe obawy formułowane przez środowisko polskich ogrodników i sadowników: rosnąca konkurencja i presja ze strony podmiotów spoza Unii (których nie ograniczają coraz bardziej wyśrubowane normy środowiskowe), polityka wypierających lokalne bazary i "warzywniaki" supermarketów (bezwzględnie wykorzystujących w negocjacjach z producentami żywności swoją uprzywilejowaną pozycję negocjacyjną) oraz wciąż zbyt długi łańcuch dostaw (w transport i logistykę owoców pracy gospodarstw rolnych zaangażowany jest szereg pośredników, nakładających na towary dodatkową marżę).
"Wszyscy dziś narzekamy na inflację, jednak ona uderza także w producentów żywności. Jako konsumenci oczekujemy, aby owoce i warzywa były tanie, dostępne i wysokiej jakości, jednak rolnicy muszą mieć możliwość wytwarzania ich po cenach umożliwiających rentowność biznesu" - ocenił Adam Paradowski.
Prezes zarządu wydawnictwa Plantpress dodał, że o ile nie musimy obawiać się zniknięcia z półek sklepowych polskich owoców czy warzyw, to jednak ogrodnicy coraz głośniej ostrzegają, że ze względu na rosnące ceny energii i kolejne wymagania unijne będą musieli istotnie przesunąć cały cykl produkcji, aby maksymalnie ograniczyć wydatki związane m.in. z utrzymaniem i eksploatacją chłodni bądź magazynów. Oznacza to, że jako konsumenci będziemy musieli dłużej czekać na produkty lokalne.
"Podstawowym rozwiązaniem pogarszającej się sytuacji polskich rolników jest trwała zmiana naszych przyzwyczajeń i nawyków. Poprzez decyzje zakupowe wszyscy powinniśmy wywierać presję na dystrybutorów, zwłaszcza na największe sieci handlowe, aby rezygnowały z importu warzyw i owoców spoza kraju i UE, stawiając na uczciwą, partnerską współpracę z polskimi producentami" - powiedział dr inż. Mirosław Korzeniowski.
Zdaniem eksperta takiemu "patriotyzmowi zakupowemu" towarzyszyć powinna również systemowa realizacja strategii "od pola do stołu", zakładającej minimalizację pośredników i marż tak, aby towar dotarł maksymalnie szybko do odbiorców końcowych, oraz trwała zmiana naszej diety. Eksperci medyczni od dłuższego czasu promują koncepcję tzw. połowy talerza, według której 50 proc. spożywanego przez nas codziennie jedzenia powinno składać się właśnie z owoców i warzyw.
"Mam nadzieję, że zmieni to aktualną praktykę wielkich sieci handlowych, które potrafią importować marchewkę z RPA czy fasolę z Peru w środku sezonu w naszym kraju. Stoi to w jawnej sprzeczności z globalnymi celami klimatycznymi i ideą wsparcia lokalnych społeczności. Tak popularna dziś Społeczna Odpowiedzialność Biznesu musi dotyczyć nie tylko rolników i sadowników, ale również importerów, supermarketów i wszystkich konsumentów" - podkreślił dr inż. Mirosław Korzeniowski.
Konferencja w siedzibie PAP to element szerszej kampanii informacyjnej pt. "Nowa Wspólna Polityka Rolna - szansą i wyzwaniem dla Polski", współfinansowanej przez Unię Europejską. Ma ona na celu przybliżenie Europejczykom założeń i celów WPR w najbliższych latach.
"Nasz projekt to również zaproszenie do debaty nad teraźniejszością i przyszłością polskiej wsi, z której odpływa do miast coraz więcej młodych osób, niezainteresowanych przejęciem gospodarstwa po rodzicach. Chcemy dotrzeć do społeczeństwa z przekazem, że za każdym owocem czy warzywem na sklepowych półkach stoi ich ciężka praca, zaangażowanie i pasja, za którą, poza uznaniem, należą się im także godziwe pieniądze" - tłumaczyła Monika Witek, manager projektu INFO CAP-PL.
Źródło informacji: PAP MediaRoom