Czy polscy hodowcy mogą odczuwać niepokój?
W Polsce nie ma dużego zagrożenia pryszczycą - groźną chorobą wirusową zwierząt, ale Główny Inspektorat Weterynarii (GIW) podejmuje środki, które minimalizują ryzyko przeniesienia wirusa do naszego kraju - powiedział zastępca Głównego Lekarza Weterynarii Janusz Związek.
Brytyjskie ministerstwo ds. ochrony środowiska, aprowizacji i wsi poinformowało w piątek wieczorem, że na farmie w pobliżu Guildford w hrabstwie Surrey w południowo-wschodniej Anglii u 60 zwierząt potwierdzono pierwszy od sześciu lat przypadek pryszczycy. Zarażone stado w sobotę, 4 sierpnia, zostało zlikwidowane. Władze brytyjskie zawiadomiły o wykryciu choroby Komisję Europejską.
Janusz Związek przyznał, że pryszczyca jest groźną chorobą zwierząt parzystokopytnych (m.in. krów, owiec, kóz i trzody chlewnej). Zaznaczył, że odległość między Polską a Anglią jest dostatecznie duża, niemniej GIW już z piątku na sobotę podjął działania prewencyjne, zawiadamiając m.in. straż celną i graniczną o zagrożeniu przeniesienia wirusa np. w przywożonych z W. Brytanii surowych produktach czy półproduktach mięsnych.
Dlatego też wprowadzono zakaz przywozu mięsa i wyrobów pochodzenia zwierzęcego, a na wszystkich lotniskach, gdzie lądowały samoloty z W. Brytanii, pasażerowie musieli zostawić przywiezioną żywność, m.in. kanapki, w specjalnie przygotowanych oznakowanych pojemnikach.
Jak powiedziała Anna Ludkowska z Izby Celnej w Łodzi, osoby przybywające z Anglii nie mogą przywozić ze sobą surowych i półsurowych produktów spożywczych oraz żywności nie będącej w fabrycznie zamkniętych opakowaniach. Dodała, że zakaz nie dotyczy osób przybywających ze Szkocji, Walii i Irlandii Północnej.
P.o. rzecznik prasowy komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku, Tadeusz Gruchalla poinformował, że zaostrzona kontrola czeka również pasażerów na gdańskim lotnisku.
Poza nakazem pozostawiania w specjalnych pojemnikach określonych produktów spożywczych, pogranicznicy poddają szczególnej kontroli bagaże pasażerów przylatujących z Wielkiej Brytanii. Na liście produktów spożywczych, których nie można przywozić do Polski, znalazły się także sery i masło.
Związek poinformował też, że niedawno zakończyło się spotkanie z szefami służby celnej oraz straży granicznej, na którym omówiono projekt decyzji Komisji Europejskiej dotyczącej zakazu wywozu z Wielkiej Brytanii wszystkich zwierząt parzystokopytnych i produktów pochodzenia zwierzęcego. Zakaz ma wejść w życie w poniedziałek.
Wiceszef weterynarii wyjaśnił, że pryszczycę można przenieść nie tylko przez surowe mięso, ale także poprzez wędliny, zwłaszcza półsurowe. Wirus ten może zachować się dość długo w różnych produktach, ale jest bardzo wrażliwy na warunki środowiskowe np. na słońce.
Jak podkreślił, kontroli podlegają także transporty żywych zwierząt. Obecnie nie są one wpuszczane na terytorium Polski, ale w czerwcu przyjechało do naszego kraju 5 transportów zwierząt. Związek dodał, że nie pochodziły one z obszaru zagrożonego, a ponadto upłynął już okres 21 dni, w którym choroba mogła by się pojawić.
Mimo to - zaznaczył Związek - Inspekcja Weterynaryjna poleciła przejrzenie gospodarstw, do których trafiło bydło z Anglii. Skontrolowane zostaną też wszystkie transporty mięsa z W. Brytanii.
Pryszczyca objawia się u zwierząt wzrostem temperatury ciała, utratą apetytu, nadmiernym ślinieniem. Na błonach śluzowych jamy ustnej, skórze nasady rogów, skórze między racicami pojawiają się pęcherze, które zwiększają się i mogą osiągnąć wielkość kurzego jajka.
Od zakażonych zwierząt pryszczycą może też zarazić się człowiek, jednak są to rzadkie przypadki. Najczęściej następuje to przez bezpośredni kontakt z chorym zwierzęciem lub spożycie surowego mleka z wirusem. Choroba ta nie powoduje powikłań i nie prowadzi do zgonów.
Poprzednie pojawienie się pryszczycy w Wlk. Brytanii w 2001 r. miało poważne skutki dla tamtejszych hodowców. Wybito wtedy ponad 6 mln zwierząt. Straty oszacowano na 8,5 mld funtów szterlingów.