Czy polski "Oktoberfest" jest możliwy?
Według badań Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, blisko 7 proc. dorosłych Polaków codziennie pije piwo. Wśród konsumentów około 40 proc. spożywa piwo przynajmniej raz w tygodniu, po wyroby spirytusowe sięga mniej niż 10 proc. badanych, a po wyroby winiarskie około 4 proc.
Podczas debaty Instytutu Jagiellońskiego i Polskiej Agencji Prasowej zaprezentowano raport "Czy Polskę stać na Oktoberfest? - o społecznych i ekonomicznych skutkach spożywania alkoholu".
Według raportu, w Polsce w 2016 roku Polacy przeciętnie spożywali: 99,5 l piwa, 8,3 l napojów spirytusowych oraz 7 l wina. Przeliczając to na spożycie 100 proc. alkoholu na jednego mieszkańca otrzymujemy odpowiednio: 5,47 l piwa, 0,7 l wina oraz 3,2 l wyrobów spirytusowych czyli 9,37 litra 100 proc. Alkoholu. - Bazując na danych Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wiemy, że 7,3 proc. dorosłych Polaków nadużywa alkoholu, a ich łączna konsumpcja wynosi 46,1 proc. całości wypijanego alkoholu, co pozwala wysnuć wniosek, że w tych 46,1 proc. alkoholu znajdują się różne typy napojów alkoholowych - powiedział Kamil Moskwik, autor raportu, analityk z Instytutu Jagiellońskiego.
Jak podkreślił, szczególnym celem przeprowadzonych analiz jest przedstawienie związku między typem spożywanych napojów alkoholowych, a wielkością szkód spowodowanych nieodpowiedzialną konsumpcją. - Wykorzystując dane zawarte w raportach GUS oraz bazując na cenach detalicznych wybranych napojów alkoholowych oszacowano szacunkową strukturę sprzedaży i udało się określić rozkład odpowiedzialności na poszczególne napoje alkoholowe pite w sposób szkodliwy. Piwo odpowiada za 48 proc. nadużywania, wino 22 proc., wódka zaś za 30 proc. - powiedział.
Dr Jacek Moskalewicz, socjolog z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Krakowie, wskazał na związek fizycznej dostępności napojów alkoholowych z wielkością jego spożycia. "W Polsce mamy ponad 130 tys. punktów sprzedaży, gdzie można kupić alkohol" - podkreślił dr Moskalewicz. - To nie jest tylko tak, że sama gęstość sprzedaży wiąże się z wysoką konsumpcją, ale jest to wyraźny symbol, że alkohol dziś jest towarem jak każdy inny. Skoro można go kupić na każdym rogu i o każdej porze, to nie można mówić o tym, że alkohol jest towarem wyjątkowym - zaznaczył. Jak powiedział, badania pokazują, że picie alkoholu wśród młodzieży jest dziś porównywalnie powszechne jak wśród dorosłych.
Uczestniczka debaty, dziennikarka Edyta Hołdyńska, zwróciła uwagę na obowiązujące regulacje prawne związane z reklamą piwa. Piwo jest jedynym napojem alkoholowym, który może być reklamowany w sferze publicznej czy też sprzedawany na imprezach masowych. Jej zdaniem, poza łatwą dostępnością alkoholu, reklama piwa również ma duży wpływ na spożywanie alkoholu przez statystycznego Polaka. - Ludzie widzą reklamy, które zachęcają go do picia piwa - wskazała dziennikarka wPolsce.pl. Poza reklamą, zdaniem dziennikarki, znaczący wpływ na zakup piwa ma budowanie świadomości Polaków marki "made in Poland". - Mówienie o tym, że to jest polski produkt, w dobie mody na patriotyzm gospodarczy, która sama w sobie nie jest zła, sprawia, że ludzie zaczęli częściej sięgać po polskie piwo - podkreśliła.
Jak wynika z raportu, roczne straty ekonomiczne związane z nadużywaniem alkoholu przez Polaków wynoszą od 1 do 3 proc. PKB, co dla Polski oznaczałoby wartość od 18 do 56 mld złotych. Większość szkód społecznych przypada na koszty pośrednio związane z przedwczesną umieralnością osób pijących nadmiernie, które szacunkowo wynoszą ok. 21,5 mld zł. Wbrew stereotypom większość tych strat generuje szkodliwa konsumpcja napojów o niższej zawartości alkoholu. - Nie jest niczym złym, że pijemy polskie piwo, ale mówiąc o rocznych stratach ekonomicznych i ile nas to kosztuje, jako polską gospodarkę, trzeba mieć również na uwadze ile z tego tytułu zyskujemy - powiedziała Edyta Hołdyńska. - Polska branża browarnicza istnieje. Mamy 100 proc. polskie piwa produkowane na terenie kraju, ale mamy też zagraniczne piwa produkowane w Polsce. Z tego tytułu emitowane są również reklamy i wszystko to generuje zyski" - zaznaczyła. - Warto by te koszty wyważyć i podsumować. Wtedy można stwierdzić czy wydarzenie typu Oktoberfest w Polsce by się sprawdziło i ile byśmy na tym faktycznie stracili, mając na uwadze społeczne skutki nieumiejętnego spożywania alkoholu, czyli ludzi tracących zdrowie, a nawet życie - podsumowała.
Warto także podkreślić, że raport porusza ważną społecznie kwestię spożywania alkoholu przez kobiety w ciąży. Dane dotyczące ilości kobiet, które deklarują picie w czasie ciąży - mimo że na przestrzeni lat zdecydowanie się poprawiły - nadal są niepokojące. Podczas debaty, Kamil Fijałkowski, sekretarz Komitetu Społecznego Rady Ministrów z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, zwrócił uwagę, że ważne jest, aby pamiętać oraz informować kobiety w ciąży, że spożycie nawet najmniejszej ilości alkoholu z łatwością przenika przez łożysko, powodując, że poziom alkoholu we krwi dziecka staje się identyczny jak u matki. Jak zaznaczył Fijałkowski, grozi to poronieniem, przedwczesnym porodem, a także powstaniem Alkoholowego Zespołu Płodowego u dziecka. "Oznacza to umysłowe i fizyczne zaburzenia, dysfunkcje mózgu, które często niezdiagnozowane utrudniają prawidłowy rozwój dziecka" - podkreślił. - Wspólnie z Głównym Inspektoratem Sanitarnym pracujemy nad projektem dot. profilaktyki zdrowotnej kobiet w ciąży i dzieci, gdzie z pewnością odwołamy się do tej problematyki. Dziękuję autorowi raportu za podjęcie tego tematu, bowiem dystrybucja takiej wiedzy jest sama w sobie elementem dobrej profilaktyki i rozwoju świadomości w społeczeństwie - dodał.
Nadmierne spożywanie napojów alkoholowych powoduje ekonomiczne i społeczne szkody, takie jak koszty medyczne, spadek produktywności, zwiększenie liczby wypadków oraz wzrost przestępczości. Przedstawiony raport uświadamia, że alkohol bez względu na postać w jakiej jest spożywany może nieść szkody, a polityka mająca na celu uprzywilejowanie napojów o niższej jego zawartości, np. poprzez zróżnicowanie przepisów dotyczących możliwości reklamy poszczególnych rodzajów alkoholu czy też zróżnicowanych stawek akcyzy, jest nieuzasadniona z punktu widzenia ich szkodliwości.
Centrum Prasowe PAP