Czy wzrośnie popyt na nielegalny alkohol?
Producenci oraz importerzy alkoholi w Polsce przekonują, że nowe regulacje, które właśnie weszły w życie, ograniczają dostępność legalnego alkoholu w sklepach, co zwiększy popyt na trunki z nielegalnych źródeł.
Zgodnie z nowymi regulacjami, gminy będą mieć prawo między innymi ograniczać liczbę punktów sprzedaży alkoholu oraz wprowadzić zakaz jego sprzedaży w godzinach 22.00-6.00. Jak podkreślają eksperci rynku alkoholi w Polsce, tym samym może wzrosnąć popyt na alkohol nielegalny, sprzedawany bez akcyzy, a co za tym idzie - bez odpowiedniej kontroli jakości oraz bez opodatkowania. Wzrośnie więc podaż takich trunków.
Według Fundacji Republikańskiej, nielegalny rynek mocnych alkoholi w Polsce to obecnie ok. 24 mln litrów 100-procentowego spirytusu rocznie. Zgodnie z danymi fundacji, 18 mln litrów stanowią alkohole pochodzące z oczyszczania skażonych alkoholi przemysłowych, 3 mln to bimbrownictwo, a kolejne 3 mln to przemyt.
Eksperci rynku alkoholi alarmują, że dalsze ograniczanie dostępności legalnego alkoholu jest impulsem do rozwoju rynku nielegalnego. Niezależnie od tego, czy jest to przemyt, bimbrownictwo, czy oczyszczanie skażonego przemysłowego alkoholu, zagrożony jest ostatecznie konsument.
Rozwiązaniem problemu byłoby opracowanie specjalnego zamknięcia patentowego, które zabezpieczałoby, podobnie jak znaki akcyzy, trunki pochodzące z legalnych i kontrolowanych źródeł.
- Zamknięcie patentowe znacznie ograniczyłoby wprowadzanie do obrotu nielegalnego alkoholu - tłumaczy Remigiusz Zdrojkowski, dyrektor operacyjny w spółce PRO-LOG SA.
- Drugim ważnym rozwiązaniem, na które czeka legalny rynek alkoholi w Polsce, jest ograniczenie limitów przewozu alkoholu na tzw. potrzeby własne - dodaje Zdrojkowski.
Przypomnijmy, że zgodnie z obowiązującym dzisiaj prawem każda osoba może każdorazowo przewieźć przez granicę Unii Europejskiej 90 litrów wina, 10 litrów alkoholu etylowego, 110 litrów piwa lub 20 litrów porto czy sherry. Przy odpowiedniej organizacji transportu to olbrzymi strumień alkoholu, którego nikt w żaden sposób nie kontroluje.
Kolejnym aspektem negatywnie wpływającym na kontrolę przepływu legalnego alkoholu jest preferencyjne traktowanie np. cydru czy wina w projektach znoszących obowiązek akcyzy, a co za tym idzie - kontroli przepływu tych alkoholi wewnątrz Polski.
Zapowiedzi wiceminister rozwoju Jadwigi Emilewicz z 9 listopada 2017 r., że Ministerstwo Rozwoju we współpracy z Ministerstwem Finansów pracuje nad projektem rozporządzenia znoszącego system banderolowania win, zostały przyjęte przez konsumentów z dużym zadowoleniem. Zmiana ta bowiem ma doprowadzić do spadku cen tych wyrobów. Oszczędności dla importerów i producentów wyliczono na 300 mln zł rocznie.
Z kolei ówczesny minister finansów Mateusz Morawiecki obiecał w październiku zeszłego roku zerową stawkę na cydr oraz rezygnację z obowiązku banderolowania produktów alkoholowych z jabłek.
W tym samym czasie właściciele sklepów monopolowych i winiarskich zaczęli dostawać pisma z zakazem eksponowania butelek z alkoholem w witrynach sklepowych. Mają one stanowić reklamę alkoholu, a nawet zachęcać do jego spożywania - i w związku z tym są nielegalne.
Najnowsza ustawa przyznająca gminom możliwość swobodnego wprowadzania zakazu nocnej sprzedaży alkoholu oraz ograniczania punktów sprzedaży, a także rozszerzająca zakaz spożywania alkoholu na wszystkie miejsca publiczne, to kolejny niezrozumiały krok wobec branży i konsumentów.
Opr. MD