Dawid Jackiewicz, minister skarbu, stracił posadę
Premier Beata Szydło odwołała Dawida Jackiewicza ze stanowiska ministra Skarbu Państwa. Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, będzie nadzorował ostatni etap likwidacji MSP - poinformowała premier. Minister wywiązał się ze swojego zobowiązania i przedstawił koncepcję oraz rozwiązania legislacyjne, dlatego podjęłam decyzję o odwołaniu pana ministra.
- 26 lipca na wniosek Dawida Jackiewicza rząd przyjął uchwałę, w której został dookreślony harmonogram i organizacja prac, które muszą być do końca roku wykonane. Część zadań nadzorczych zostało przeniesionych do Ministerstwa Energii, Ministerstwa Rozwoju, Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa oraz Ministerstwa Gospodarki Morskiej. Pozostał ostatni etap - likwidacja MSP. W ramach tego harmonogramu data 15 września została określona jako dzień, w którym minister skarbu przedstawi harmonogram dotyczący likwidacji resortu. Potem nastąpi proces legislacyjny, który zostanie zakończony do końca roku, a do końca I kwartału nastąpi przekazanie kompetencji nowemu podmiotowi - powiedziała premier.
- Dawid Jackiewicz wywiązał się ze swojego zobowiązania i przedstawił koncepcję oraz rozwiązania legislacyjne, dlatego podjęłam decyzję o odwołaniu pana ministra (...) Teraz RM będzie prowadzić proces legislacyjny i w ciągu najbliższych dwóch tygodni projekt ustawy zostanie skierowany do Sejmu - dodała.
Jackiewicz był ministrem Skarbu Państwa w rządzie Beaty Szydło od 2015 roku.
Premier poinformowała, że ostatni etap likwidacji MSP będzie nadzorował Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
- Henryk Kowalczyk nie zostaje ministrem skarbu, będzie tylko pełnił nadzór nad tym procesem, który będzie teraz realizowany - podała.
Premier poinformowała, że nowy podmiot, który powstanie po likwidacji MSP, "będzie kierowany nie przez polityka, ale menedżera, który będzie zajmował się nadzorem".
Dodała, że nowa struktura będzie podlegać bezpośrednio premierowi.
- Mamy czas, by do końca roku ten proces został przygotowany - poinformowała Szydło.
- W najbliższym czasie, może w przyszłym tygodniu, minister Kowalczyk spotka się i przedstawi szczegóły - dodała.
Premier poinformowała, że decyzja o tym, do którego ministerstwa trafi nadzór nad PZU, KGHM i Azotami, należeć będzie teraz do ministra Kowalczyka.
- Pozostawiam tę decyzję do przedłożenia panu ministrowi Kowalczykowi, będę w tej chwili oczekiwać na jego rekomendację - powiedziała Szydło.
--------------
Podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy, Dawid Jackiewicz, były już minister skarbu powiedział Interii m.in., że wyzwania, przed którymi stanął po objęciu funkcji, zawierają się zasadniczo w trzech obszarach. - Po pierwsze po wejściu do Ministerstwa Skarbu Państwa zidentyfikowaliśmy wiele problemów, różnej natury, jeżeli chodzi o funkcjonowanie spółek Skarbu Państwa. Jednym z nich był brak komunikacji między nimi, czyli marnowanie potężnej szansy, jaką jest ten efekt synergii, wynikający ze współpracy - tłumaczy Jackiewicz.
- Okazało się, że w ciągu kilku pierwszych miesięcy udało się tę niemoc przełamać. Prezesi tych spółek siedli do stołu, zaczęli nawiązywać ze sobą współpracę na warunkach czysto rynkowych, szukając dla siebie jak najciekawszych ofert, doszło do porozumień o wartości nawet kilku miliardów złotych, pomiędzy grupą Azoty a PGNiG, pomiędzy KGHM a Polskim Holdingiem Nieruchomości - dodaje.
Zapytany przez dziennikarzy o inne wyzwania, które przed nim stały w MSP, wskazał m.in. na potrzebę pobudzenia inwestycji w spółkach i rozwiązanie kwestii z przeszłości, które negatywnie odbiły się na kondycji firm z kapitałem państwa.
- Drugi obszar, o którym było głośno, więc nie chcę dziś za bardzo do tego wracać, to były patologie, które zidentyfikowaliśmy w spółkach. Zakończyły się one postępowaniami w stosownych organach ścigania. Trzeci obszar to są problemy inwestycyjne: bardzo wiele programów inwestycyjnych, liczonych w miliardach złotych, po prostu nie było realizowanych. Brakowało determinacji, woli i sprawności w przygotowywaniu dokumentacji. Polska Grupa Energetyczna miała bardzo poważny - rozpisany na prawie 40 mld złotych - program inwestycyjny, którego nawet połowy nie była w stanie zrealizować przez ostatnie lata. Prezentacja nowego zarządu i nowej strategii pokazuje, że w najbliższych latach czekają nas ponad 30-miliardowe inwestycje w odtworzenie mocy wytwórczych, w dokończenie tych inwestycji, które się już rozpoczęły, w nowe bloki inwestycyjne - tłumaczy Jackiewicz.
- Minister Skarbu Państwa od początku pełnienia funkcji realizował politykę, którą wyznaczył sobie na samym początku, czyli konsolidacja podmiotów podległych pod resort skarbu, tworzenia grup dla współpracy różnych spółek w obrębie konkretnych branż i sektorów. Przede wszystkim zaniechał dalszej prywatyzacji. Problemem jest jednak to, że faktycznego działania było bardzo mało - mówi w rozmowie z Interią dr Grażyna Magdziak, minister skarbu i prywatyzacji w Gabinecie Cieni Business Centre Club.
Chodzi zwłaszcza o składane wcześniej zapowiedzi, że - najpierw do czerwca, a później do września br. - minister Jackiewicz przedstawi strukturę zmian, i uzasadnienie dla tego, by zapowiadane ruchy w obrębie resortu i podległych mu spółek w ogóle przeprowadzić. Do tego jednak nie doszło, a niepewność z tym związana szkodzi konkretnym spółkom, które czekają na decyzje właścicielskie.
- Brak szczegółów to problem, który powoduje, że w zasadzie nie wiemy, jak mają funkcjonować spółki Skarbu Państwa, jaką strategię rozwoju powinny nie tylko tworzyć, ale także wdrażać w oparciu o nowy układ w państwie. A przecież w roku 2017, a dokładnie już od grudnia br. MSP ma przestać istnieć, być stopniowo wygaszane - dodaje Magdziak.
Zapowiedziana reforma jest jedną z największych, o jakich dotychczas słyszeliśmy. Spółki podległe pod ministerstwo skarbu mają być rozdzielone na inne resorty, w tym m.in. Ministerstwo Rozwoju, Ministerstwo Energii, Ministerstwo Rolnictwa, być może także infrastruktury, itp.
- Nie wiadomo, czy obecny przydział - bo część podmiotów już teoretycznie podlega pod inne ministerstwo niż MSP - ma być ostatecznym czy tylko przejściowym. Kwestią otwartą pozostaje, co z pozostałymi podmiotami? - zastanawia się Magdziak.
Brak wypełnienia tego zobowiązania, w opinii naszego rozmówcy, jest największym problemem. Do tego trzeba także wspomnieć o personalnych nieprawidłowościach i nadużyciach, o których w ostatnich dniach piszą media. Bez planu działania spółki SP nie wiedzą, co robić.
- Ministerstwo skarbu ma funkcjonować do końca 2016 r., co zostało potwierdzone przez premier Beatę Szydło. Decyzja zapadła, ale zamiast jasnych decyzji, co dalej, mamy ogromny chaos i brak konkretów. Jest wiele spółek, w których SP ma pakiet 5-7 proc. i okazuje się, że dzisiaj nikt nie wie, co z tym zrobić - dodaje Magdziak.
Ministrowi rynek zarzuca także, że obiecane audyty, które miały być prowadzone w spółkach SP wciąż nie są gotowe, a te, które ujrzały światło dzienne, nie wnoszą nic nowego do dyskusji. Jeśli mają one służyć jedynie dyskredytacji poprzedniego zarządu, szukaniem haków i być podstawą, by straszyć prokuraturą, to nie jest to działanie, na które liczył rynek. W tej sytuacji kontynuacja tego to wydawanie pieniędzy, marnotrawienie czasu i czysta zagrywka polityczna - komentuje dla Interii ekspertka z BCC.
- Nowy minister, jeśli ma być zakończona praca MSP do końca grudnia, musi zakasać rękawy i najszybciej, jak się da kontynuować i dokończyć prace, które już zostały poczynione. Wyjaśnić, jak nowy rozkład własności w Polsce będzie funkcjonować, żeby ta niepewność i brak jasności dla wszystkich podmiotów w końcu wyeliminować - konstatuje Magdziak.
Trzeba też rozwiązać problem małych pakietów akcji w spółkach, w których SP niby wciąż jest, ale nie ma już żadnej władzy. - SP ma problem, co z tym zrobić. Jak się doda te wszystkie akcje, to wychodzi ogromna kwota, ale nic nie może z tym zrobić. Należy znaleźć rozwiązania, jak upłynnić te pakiety papierów wartościowych, które nie są już istotne z właścicielskiego punktu widzenia - tłumaczy Interii Magdziak.
Najważniejszą jednak kwestią są te podmioty, w których SP ma pozycję dominującą. Od nowego ministra trzeba oczekiwać, że wyjaśni, jak ma wyglądać ich dalsze funkcjonowanie na rynku, czy mają być łączone, konsolidowane czy działać w pojedynkę, jak dotychczas.
Jeśli ma powstać Polski Holding Rolno-Spożywczy, to pora określić, które spółki wejdą w jego skład. A przecież takich segmentów rynku jest bardzo dużo. - Co dalej z PKP, z ogromnym majątkiem, którym dysponuje kolej, jak ma działać BGK, Agencja Rynku Rolnego, jak ma się rozkładać przydział poszczególnych spółek do danych ministerstw. Pytań odnośnie do nowego podziału własności państwowej i majątku SP jest naprawdę wiele. Trzeba to rozrysować, stworzyć przejrzysty schemat i zacząć komunikować to do spółek, rynku i interesariuszy - podkreśla ekspert BCC.
- Bez tego mamy tylko chaos. W mętnej wodzie dobrze się pływa, bo nie wiadomo, co się dzieje i jakie decyzje są podejmowane - dodaje.
Na potrzebę doprecyzowania reformy wskazuje także Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, który - w rozmowie z Interią - podkreśla jednak, że likwidacja MSP może niewiele zmienić.
- Czy to będzie MSP, czy MR bądź ME - dla inwestorów jest bez większego znaczenia. Ważne, aby decyzje były transparentne, a reguły weryfikowalne i zrozumiałe. Minister Jackiewicz miał swoją koncepcję na reformę. Problemem jest jednak, że w wielu kwestiach polegała ona na jeszcze większym wejściu polityki do zarządzanych przez MSP spółek. Za hasłem reformy, w tym przypadku nie szły żadne jasne dla rynku i inwestorów decyzje - tłumaczy Dominiak.
- Dla mnie i każdego inwestora sytuacja, w której wpływy państwa są mniejsze, a swoboda podejmowania decyzji w spółce oparta o przesłanki rynkowe większa, jest dobra - dodaje.
W opinii prezesa SII czy to będzie nowa agencja ds. zarządzania majątkiem SP, czy poszczególne ministerstwa bądź superholding to sprawa drugorzędna.
Źle się dzieje jeśli każdy inwestor z tyłu głowy ma ryzyko polityczne. - Zawsze tak było, że polityka mieszała się w sprawy spółek z kapitałem SP. Chciałbym po tych kilkunastu latach obecności na rynku w końcu zauważyć trend, że polityków w spółkach jest mniej, nie odwrotnie - konstatuje Dominiak.
Reforma, w ramach której MSP ma przestać działać z początkiem 2017 r., jeśli będzie polegać na uproszeniu zasad, wdrożeniu przejrzystych reguł i likwidacji części etatów urzędniczych - może być korzystna dla rynku i zarządzanych spółek.
- Musimy poczekać. Brakuje szczegółów. Chciałbym zobaczyć efekty ostatnich miesięcy prac. Jeśli były patologie to trzeba je naprawić. Jeśli ma być reforma, to trzeba poznać jej szczegóły. Tego ostatnio brakuje. Zamiast tego pojawiają się kolejne zarzuty: personalne, w zakresie nominowania członków zarządu w strategicznych dla bezpieczeństwa państwa podmiotach, itp. - podkreśla Dominiak.
Prezes SII zwraca uwagę, że część decyzji ministra skarbu nie była najgorsza i wymienia zwłaszcza reformę "ustawy kominowej" dotycząca wysokości wynagrodzeń dla zarządzających spółką czy propozycje zmian mających zwiększyć efektywność GPW, by lepiej radziła sobie ze wszystkimi wyzwaniami, przed którymi dzisiaj stoi.
- Równie dziwne i nierynkowe decyzje MSP były też wcześniej, niezależnie od partii rządzącej. Zmiany personalne i wymiana kadr w podległych spółkach to norma. Większej różnicy w porównaniu do wcześniejszych lat nie ma. Są oczywiście sprawy, które zarówno mnie, jak i SII niepokoją. Jest to m.in. wyciąganie pieniędzy z największych spółek do budżetu Skarbu Państwa z pominięciem akcjonariuszy. Przykładem jest PGE - dodaje Dominiak.
BB