"DGP": Ptasia grypa blokuje eksport drobiu i jaj
Sprzedaż polskiego mięsa drobiowego rosła w tempie 12 proc. rocznie, z czego połowa była zasługą dwóch niedawno odzyskanych rynków: chińskiego i południowoafrykańskiego. Znów je tracimy - czytamy we wtorkowym "DGP".
"Dziennik Gazeta Prawna" zwraca uwagę, że w ciągu ostatnich dni kilka ognisk ptasiej grypy pojawiło się na Lubelszczyźnie i w Wielkopolsce.
"Wirus jest bardzo zjadliwy, ptaki padają w ciągu kilkunastu-kilkudziesięciu godzin. Straty w wyniku choroby i prewencyjnej utylizacji zarażonych stad to już ok. 100 tys. sztuk drobiu" - czytamy.
Gazeta wskazuje, że w skali całego kraju nie stanowi to dużego zagrożenia, bo pogłowie drobiu - według danych GUS - sięga 200 mln sztuk rocznie. Zauważa jednak, że wydarzenia w Polsce mogą mieć jednak duży wpływ na europejski rynek, "na którym jesteśmy potęgą".
"Produkcja w polskich zakładach przekraczała w 2018 r. 2,5 mln ton (16,8 proc. produkcji całej UE), co zapewniało nam status lidera. Eksperci szacowali przed kilkoma tygodniami, że w całym 2019 r. przebije 3 mln ton.
Dla porównania, znajdująca się na drugim miejscu Turcja wytwarza ok. 2,3 mln ton mięsa drobiowego. Sytuacja w naszym kraju ma znaczenie, bo niemal połowa tej produkcji idzie na eksport, który w ubiegłym roku - biorąc ostatnie dostępne dane, czyli za trzy kwartały - rósł w ok. 12-proc. tempie" - pisze "DGP".
Dziennik zwraca uwagę, że wzrost ten był możliwy w dużej mierze "dzięki odzyskanym właśnie rynkom w Chinach i Republice Południowej Afryki, zamkniętym dla nas po ostatniej epidemii ptasiej grypy sprzed trzech lat".
"O ile nie uda się szybko zatrzymać rozprzestrzeniania się choroby, grozi nam powtórka z 2016 r., czyli ponowne wypadnięcie z tych krajów.
Nie stosują one bowiem regionalizacji przy nakładaniu sanitarnych, prewencyjnych zakazów importu w przypadkach wystąpienia chorób wśród zwierząt hodowlanych. Gdy wirus zaatakuje w jednym regionie, zakaz obejmuje mięso z całego kraju, w którym się pojawił" - czytamy.