Diabeł tkwi w wydatkach

Rozmowa z Ryszardem Grobelnym, prezydentem Poznania, prezesem Związku Miast Polskich.

Rozmowa z Ryszardem Grobelnym, prezydentem Poznania, prezesem Związku Miast Polskich.

PB - W komisjach sejmowych rozpoczęły się prace nad ustawą budżetową na przyszły rok. Jak pan ocenia tę część przyszłorocznego budżetu państwa, która dotyczy samorządów.

Ryszard Grobelny - Tak naprawdę akurat ta część jest zgodna z ustawą o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Więcej zastrzeżeń mam do tych zapisów w budżecie, które pośrednio dotykają samorządów. Diabeł tkwi nie w dochodach, lecz na przykład w wydatkach. Źle oceniam np. to, że budżet państwa zabiera znaczne środki samorządom w postaci VAT-u. Tym sposobem swoją stosunkowo dobrą sytuację budżet uzyskuje w dużej mierze właśnie kosztem samorządów. Jest takie polskie przysłowie: Ten, kto daje i odbiera... To tak wygląda. Z jednej strony budżet daje na wzrost inwestycji, na partycypację w środkach do projektów europejskich, a z drugiej strony zwiększa VAT. Czyli zabiera te środki. W praktyce zarabiają na tym banki i podmioty, które przelewają pieniądze publiczne. Po drugie niedoszacowane są w mojej ocenie te wydatki, które dotyczą wydatków budżetu państwa, a realizowane są przez samorządy, czyli zadania zlecone. Przykładem są problemy związane ze świadczeniami rodzinnymi, z ewidencją pojazdów. To, co z pozoru nie obciąża bezpośrednio samorządów, jest niedoszacowane. I rzecz najważniejsza. Niedoszacowana jest oświata, subwencja oświatowa jest stanowczo za mała. Mimo że to najwyższa pozycja w budżecie samorządów, jej wysokość regulowana jest poza ustawą o dochodach samorządu terytorialnego. Ponadto nie zostały ustalone standardy oświatowe, więc nie wiadomo, na co ta subwencja ma wystarczyć.
Wyraźnie niedoszacowane są te wydatki z budżetu państwa, które są realizowane przez samorządy.

Reklama

PB - Czy to znaczy, że samorządy będą miały kłopoty?

Ryszard Grobelny - Kłopoty są nie do uniknięcia. Wiadomo jest, że samorządy muszą dofinansowywać oświatę, tylko nie wiadomo, dlaczego i nie wiadomo, ile. Są takie samorządy, które dofinansowują oświatę w 40 procentach, a są takie samorządy, które na oświacie zarabiają, czyli wydają mniej niż dostają subwencji. Z jednej strony wielkość subwencji oświatowej jest za mała, z drugiej jest ona źle dzielona.

PB - A jak pan ocenia pomysł o wspieraniu działalności innowacyjnej. Przedsiębiorcy, którzy mają przychody na poziomie 800 tys. euro, mogą przekształcić swoją firmę w Centrum Badawczo-Rozwojowe i płacić niższe podatki. Czy to dobre rozwiązanie?

Ryszard Grobelny - W naszej strategii o ulgach i zwolnieniach podatkowych popełniamy błąd. Nie mam nic przeciwko ulgom, tylko trzeba mieć świadomość, że to wpływa na zmniejszenie dochodów samorządów, podczas gdy zadań samorządom nie ubywa. Niech parlament wprowadza ulgi, ale jednocześnie niech daje odpowiednią rekompensatę samorządom.
Kiedyś był taki przepis, który dawał samorządom rekompensatę za wprowadzone ulgi. Należałoby do tego wrócić. W tej sytuacji ważne jest to, że my nie kształtujemy zadań, które realizujemy. To nie jest tak, że my nie mamy pieniędzy i możemy na przykład przestać przyjmować dzieci do szkół, wydawać dowody osobiste czy rejestrować podmioty gospodarcze. Musimy to robić. Dlatego nie chcemy tej ustawy pozytywnie zaopiniować. Bo musi być jakaś rekompensata za nowe ulgi.

PB - W dokumentach Unii Europejskiej pojawia się często sformułowanie "rząd centralny". Z tym rządem to lepiej współpracować czy lepiej wojować?

Ryszard Grobelny - Oczywiście, że lepiej współpracować. Pod jednym warunkiem, że rząd centralny ma podobną postawę, jak samorząd i wykazuje chęć zrozumienia problemów samorządowych. Niestety wiele przypadków wskazuje na to, że ten rząd częściej nie rozumie naszych problemów. Na przykład wspomniany problem VAT-u. Są niejasne przepisy i my nie wiemy, jak je stosować. Występujemy o interpretację i przez tygodnie jej nie dostajemy. VAT nie powinien obniżać zdolności podmiotów do realizacji zadań. A tak jest. W Poznaniu rozbudowujemy stadion. Umówiliśmy się, że 50 procent daje Poznań, drugie tyle daje Polska Konfederacja Sportu. Wszystko na podstawie umowy z Ministerstwem Edukacji i Sportu. Okazało się, że po 1 maja tego roku inwestycja jest o trzy miliony złotych droższa, bo wzrósł VAT na materiały budowlane. Kto ma dołożyć? Ministerstwo mówi: "My nic nie dołożymy, niech miasto dołoży!". Komu ma dołożyć?

PB - W europejskich i światowych rankingach atrakcyjności gospodarczej miast nie często pojawiają się polskie miasta. Jeśli już tak jest, to najczęściej jest to Warszawa. Co się musi zmienić, żeby nie tylko stolica pojawiała się w tych rankingach. Inwestycje to podatki, to miejsca pracy, to rozwój infrastruktury.

Ryszard Grobelny - Istnieje w Polsce podejście centrystyczne do działalności gospodarczej. To wynika z tego, że są bardzo duże, za duże związki polityki z gospodarką. Dzisiaj wielu przedsiębiorców uważa, że musi być blisko polityków, parlamentu czy rządu, żeby dobrze prowadzić swoje interesy. Czyli, że musi być w Warszawie. To pokazuje polską specyfikę. I to powinno się zmienić. Żeby możliwa była sytuacja, że w turystyce najlepszy jest Kraków, w informatyce Poznań itp. Dlatego, żeby polskie miasta się rozwijały, trzeba zwalczyć tę złą tendencję, tak by możliwa była faktyczna konkurencja między miastami.

Rozmawiał Tomasz Lisiecki

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »