Die Welt: "Nasz silny sąsiad"
Die Welt: "Zapomnijcie o Francji! Największym, najbardziej dynamicznym sąsiadem Niemiec jest Polska"
Polska przeżywa swój najszczęśliwszy czas od XVIII wieku. Tyle że większość Polaków tego jeszcze nie wie, stwierdza opiniotwórczy "Die Welt" w artykule wstępnym "Nasz silny sąsiad".
Dominacja Brazylii, Rosji, Indii i Chin jako państw najbardziej interesujących dla inwestorów, skończyła się, pisze "Die Welt" powołując się na analizę amerykańskiego magazynu "Foreign Affairs". W nadchodzącym pięcioleciu największe nadzieje rokują wschodzące potęgi gospodarcze takie jak Meksyk, Południowa Korea, Turcja, Indonezja, Filipiny, region Delty Mekongu od Birmy po Wietnam i: Polska. "Wszyscy ci kandydaci dysponują atutami decydującymi o tym, że będą odgrywali w światowej gospodarce coraz ważniejszą rolę". Siłą Polski jest zdaniem renomowanego magazynu "mądre przywództwo" i dobrze wykorzystane sąsiedztwo z większą gospodarką narodową, czyli z Niemcami.
Jak to się stało, że po dwóch pełnych cierpień stuleciach Polska ma teraz tak dobrą passę?, zastanawia się "Die Welt". Tłumaczy słowami politologa Mitchella A. Orensteina, według którego przesunięcie przez Stalina Polski na zachód przyniosło jej na dłuższą metę powiązanie z zachodem. "Rzeczywiście" - pisze autor artykułu w "Die Welt" Gerhard Gnauck - "Sąsiedztwa tego nie wyznacza dzisiaj `odwieczna wrogość' między polskimi więźniami obozów koncentracyjnych i niemieckimi wypędzonymi (lub ich potomkami), tylko wzajemne zazębienia i daleko idąca wspólnota interesów.
Oznacza to, że dosłownie zalewają nas nie tyle ludzie z sąsiedniego kraju, tylko towary". Gazeta przypomina, że Polska jest największym na świecie eksporterem jabłek, z Górnego Śląska pochodzi Opel. Produkują w Polsce Volkswagen, MAN, Hugo Boss, do tego istnieje ogromny przemysł dostawczy. Tyle, że około 40 procent polskiego eksportu ciągle jeszcze idzie w świat jako "niemiecki eksport", a że Polsce ciągle jeszcze nie udało się rozwinąć silnych, własnych marek, polskie firmy sprzedają się jako "made in UE".
Bez procesu jednoczenia się Europy ta dobra passa Polski byłaby mało możliwa, stwierdza gazeta. Bo też dochód na głowę statystycznego Polaka leży jeszcze poniżej 50 proc. przeciętnej UE, ale Polska stała się za to największym beneficjentem netto unijnego budżetu. "I Warszawa najwyraźniej jest w stanie sensownie zainwestować te pieniądze. Zmieniło się wiele: Polska wyraźnie poprawiła swe notowania, i w rankingu łatwości prowadzenia biznesu Banku Światowego (Doing Business), i w rankingu organizacji antykorupcyjnej Transparency International", komentuje "Die Welt".
Ale polsko-niemieckie związki gospodarcze, przez "Foreign Affairs" uważane za główną przyczynę polskiego sukcesu, są tylko częścią prawdy, stwierdza Gnauck. Inaczej niż Węgry czy Słowacja, Polska nie jest aż tak zależna od eksportu. Znaczną rolę odegrała stabilna konsumpcja wewnętrzna, która uratowała Polskę jako jedyny kraj UE przed najnowszym kryzysem. Swoją rolę odegrała dewaluacja złotego.
"Droga Polski do Europy prowadzi przez Niemcy", przypomina "Die Welt" słowa polskiego pisarza. Dalekowzroczne było też ukute zaraz po zwrocie 1989 przez byłego szefa polskiej dyplomacji Krzysztofa Skubiszewskiego pojęcie "wspólnoty interesów" na linii Berlin-Warszawa. Ale równie ważne drogi prowadzą na Wschód, stwierdza gazeta: "Błogosławieństwem było to, że w 1989 Warszawa, pod kierunkiem intelektualnych wizjonerów, bez żadnego "ale" uznała granice a czterech wschodnich sąsiadów potraktowała bez zawiści i rewanżystowskich zapędów", pisze "Die Welt".
Europa jako dzieło pokoju, bezprzykładny proces pojednania na Wschodzie toczy się dalej, stwierdza gazeta: "Z nie kończącym się panowaniem Putina, który obok Białorusi chce teraz zapanować nad Ukrainą, warunki stały się jednak trudniejsze. Polsce zagraża, że stanie się tym, czym była dawna RFN do 1989 roku: frontowym państwem na granicy dobrobytu. Ale gospodarki narodowe i społeczeństwa mają nadzieje na lepsze czasy a fakt, że polski eksport na Wschód rośnie, jest dobrym znakiem".
"W sumie Polska przeżywa najbardziej szczęśliwe czasy od XVIII wieku; tyle że większość Polaków jeszcze o tym nie wie", konstatuje "Die Welt" cytując premiera Tuska, który zirytowany powiedział grupie Polaków, że ma dość słuchania od rana do wieczora, że żyjemy w Polsce w piekle, na co już niemłoda kobieta odpaliła: "Ale to przecież prawda". "Życie w kraju, który musi sobie jeszcze wypracować dobrobyt, w którym trzeba kolektywnie zakasać rękawy, nie jest komfortowe, jest męczące", komentuje Gerhard Gnauck.
Plany polskiego rządu na rok 2014, które także ludziom mają pozwolić odczuć rozwój gospodarczy, są "piękne i dobre", pisze gazeta, ale wiele jest też do zrobienia, choćby postawienie kresu fatalnym warunkom pracy, obniżenie bezrobocia czy wykurowanie (nareszcie! - zaznacza "Die Welt") zrujnowanego systemu opieki zdrowotnej. Nie bez powodu prezydent Komorowski zmył niedawno głowę sprawiającemu "nieco smętne wrażenie" Tuskowi. Bo też od macochy są ciągle wydatki na badania i rozwój, na decyzje inwestycyjne czeka cały sektor energetyczny, problemy będzie sprawiał też niebawem niski wskaźnik urodzeń. "Chce się życzyć Polakom, by ich rząd nie spoczął na swoich laurach", kończy "Die Welt".
Elżbieta Stasik, red. odp.:Barbara Cöllen, Redakcja Polska Deutsche Welle