Do tego doszło - musimy zwalczać barszcz!
Pomysłowi Małopolanie barszcz Sosnowskiego niszczyć teraz będą... zastrzykami.
W 30 gminach Małopolski rusza program likwidacji barszczu Sosnowskiego, inwazyjnej rośliny, która zagraża rodzimym gatunkom flory. Barszcz Sosnowskiego jest szkodliwy dla ludzi.
- Do zwalczania barszczu Sosnowskiego zastosujemy innowacyjne metody m.in. wstrzykiwanie środków chemicznych do szyjki korzeniowej - zapowiedzieli specjaliści z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Barszcz Sosnowskiego rośnie na polach, nieużytkach, nad brzegami rzek i potoków. Może mierzyć do 4 metrów wysokości. Dojrzała roślina zajmuje powierzchnię ok. 4 m kw., powodując zanikanie roślinności rodzimej. Dla ludzi barszcz Sosnowskiego jest szkodliwy, ze względu na właściwości parzące i alergizujące. Kontakt z rośliną wywołuje reakcje skórne: zaczerwienienia, obrzęki, pęcherze porównywalne z oparzeniami.
Walka z tą rośliną jest trudna ze względu na jej wysoki współczynnik rozmnażania, odporności na wiele herbicydów oraz konieczność wielokrotnego powtarzania zabiegów niszczących. - Podstawą sukcesu jest kompleksowość działań. Zwalczanie barszczu Sosnowskiego na małym obszarze nie przynosi efektów - mówił koordynator ds. naukowych projektu "Środowisko bez barszczu Sosnowskiego" prof. Kazimierz Klima z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Jedna roślina wytwarza rocznie 20-40 tys. nasion, które zalegają w glebie i zachowują zdolność kiełkowania przez pięć lat, więc zabiegi eliminujące oślinę muszą być realizowanie co roku przez pięć lat. Projekt prowadzony przez UR potrwa do wiosny 2016 r. - Szacujemy, że uda nam się w tym czasie zlikwidować co najmniej 80 proc. populacji rośliny - mówił prof. Klima.
W ramach projektu, specjaliści zastosują mechaniczne i chemiczne metody walki z barszczem Sosnowskiego. Rośliny będą w ciągu roku trzykrotnie wycinane i opryskiwane zestawem środków chemicznym, a wzdłuż cieków wodnych, gdzie nie można prowadzić oprysków, środek chemiczny będzie wstrzykiwany bezpośrednio do szyjki korzeniowej roślin. - Iniekcje doprowadzą do obumarcia korzenia - wyjaśnił kierownik projektu Jerzy Jaskiernia z UR.
Programem objęto m.in. obszary Natura 2000 wzdłuż Dunajca i na terenie dolinek jurajskich - będą one szczególnie monitorowane w zakresie stosowania metody chemicznej. Jak podkreślił prof. Klima, środek, stosowany do zwalczania barszczu Sosnowskiego, jest bezpieczny dla ludzi i pszczół.
- Barszcz Sosnowskiego (...) przeszkadza w życiu i odwiedzaniu wielu gmin, zwłaszcza terenów położonych nad wodą. Szukaliśmy rozwiązań i dziękujemy naukowcom z UR za pomoc - mówił w środę wojewoda małopolski Jerzy Miller.
W Małopolsce zinwentaryzowano dotąd 140 ha, na których występuje barszcz Sosnowskiego. Walka z tą rośliną ma być prowadzona na 134 ha w 30 gminach Małopolski oraz na części gruntów Uniwersytetu Rolniczego i Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin.
Projekt "Środowisko bez Barszczu Sosnowskiego", którego liderem jest Uniwersytet Rolniczy w Krakowie, jest w 85 proc. finansowany z funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Całkowity koszt inwestycji to 3 mln 798 tys. zł, z czego prawie 3 mln 229 tys. zł będzie pochodzić ze środków Islandii, Liechtensteinu i Norwegii.
Parterami UR w realizacji projektu są Małopolska Izba Rolnicza oraz Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin (Zakład Doświadczalny - Grodkowice).
Barszcz Sosnowskiego - roślina pochodząca z Kaukazu - trafił do Polski w latach 70. Daje bardzo wydajne plony, próbowano zakiszać barszcz i wykorzystywać jako paszę. Jednak hodowla wymknęła się spod kontroli. Barszcz zaczął z pól wypierać rodzime gatunki roślin, niebezpieczny dla ludzi był też jej zbiór, dlatego uprawę wstrzymano.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze