Donald Trump to inflacja? Globalny bank przestrzega
Przedłużenie obniżek podatków dla korporacji oraz dla bogatych, wyższe cła na towary importowane od najważniejszych partnerów handlowych i ograniczenie imigracji - to czynniki, które mogą podwyższyć inflację w USA. A jednocześnie wszystko to zapowiadają Donald Trump i Republikanie jeśli zwyciężą w listopadowych wyborach.
Analitycy firmy zarządzającej aktywami w globalnym banku inwestycyjnym Morgan Stanley Wealth Management przyjrzeli się propozycjom Republikanów ogłoszonym do tej pory przed listopadowymi wyborami prezydenckimi i wyborami do Kongresu. W raporcie "Confronting an Unsustainable Mix" ("Jak stawić czoła niezrównoważonej mieszance") napisali co z nich wynika dla zwykłych Amerykanów i dla inwestorów. Doszli do wniosku, że zwycięstwo Republikanów i Donalda Trumpa oznacza taką zmianę polityki, która zwiększa ryzyko wybuchu inflacji w USA i kilka innych dramatycznych konsekwencji. Jakie to miałyby być zmiany?
Co ważne, ewentualna zmiana polityki po wyborach nastąpiłaby w czasach, gdy amerykański dług może się wymknąć spod kontroli, gospodarka zwalnia, a bank centralny wciąż nie jest całkiem przekonany, że zapanował nad inflacją i zmierza ona do celu 2 proc. i jak na razie utrzymuje stopy procentowe na najwyższym poziomie od 23 lat. Mieszanka trzech "niezrównoważonych" przedwyborczych propozycji może doprowadzić do wzrostu inflacji, obciążyć kosztami wyższych cen gospodarstwa domowe, spowodować podwyżki stóp procentowych, pogorszenie sytuacji finansów publicznych, zwiększyć napięcia na rynku pracy, ledwo ten zaczął dochodzić do równowagi.
W przypadku zwycięstwa Republikanów i Trumpa bardzo prawdopodobne jest przedłużenie okresu obniżek podatków dla korporacji i dla bogatych. Przypomnijmy, że obniżki wprowadzone zostały ustawą Tax Cuts and Jobs Act za poprzedniej kadencji Donalda Trumpa w 2017 roku, a stan prawnym przewiduje, że wygasną do końca 2025 roku.
"W przypadku zwycięstwa partii Republikańskiej w wyborach w USA potencjalne przedłużenie obniżek podatków z 2017 roku może przyczynić się do wzrostu stóp procentowych, co może mieć wpływ na zyski przedsiębiorstw i wycenę akcji" - napisał Globalny Komitet Inwestycyjny banku w raporcie.
Co więcej - analitycy Morgan Stanley nie wykluczają, że obniżki podatków wprowadzone w 2017 roku mogłyby zostać jeszcze zwiększone. Tymczasem - jak wyliczyli stratedzy banku - tylko przedłużenie dotychczasowych obniżek na kolejne lata może zwiększyć deficyt federalny USA o ok. 1,6 biliona dolarów w ciągu następnej dekady.
Jeszcze większy deficyty byłby krytycznym problemem przy obecnych stopach procentowych, ponieważ koszt obsługi długu Skarbu Państwa wzrósł prawie dwukrotnie w ciągu ostatnich dwóch lat. Wraz ze wzrostem długu federalnego i deficytów budżetu rosną rynkowe stopy procentowe skorygowane o inflację, co prawdopodobnie wywarłoby presję na zyski korporacji i wyceny ich akcji.
Drugim silnym ciosem zadanym amerykańskiej gospodarce przez Donalda Trumpa i jego partyjnych towarzyszy byłoby wznoszenie kolejnych barier handlowych. Obecne propozycje partii Republikańskiej przewidują wzrost ceł na dobra importowane m.in. z Meksyku, Kanady i Unii Europejskiej, czyli największych partnerów handlowych USA. Przypomnijmy, że Donald Trump zaczął nakładać cła na import do USA rozpoczynając w 2018 roku "wojnę handlową" z Chinami. Następnie podwyższył cła na stal i aluminium z Kanady, Meksyku i UE, z czego USA częściowo wycofały się w 2021 roku.
Jakie byłyby skutki podwyżek taryf? Oczywiście wzrost cen, który dotknąłby gospodarstwa domowe. Ale nie tylko, bo z doświadczeń historycznych wynika, że podwyżki ceł skierowane przeciwko konkretnym państwom powodują zaburzenia w łańcuchach dostaw (przedsiębiorstwa szukają innych, tańszych dostawców dóbr pośrednich), a to z kolei - przynajmniej w krótkim terminie - osłabia wzrost gospodarki.
"W rezultacie cła mogą przerwać ostatnie postępy w ograniczaniu inflacji, potencjalnie pogłębiając problemy konsumentów i tworząc perspektywę <stagflacji>, czyli utrzymującej się inflacji i stagnacji wzrostu" - napisał w raporcie komitet inwestycyjny.
Znajdujące się w centrum narracji przedwyborczej Republikanów propozycje ograniczenia imigracji mogą spowolnić wzrost populacji USA. Ellen Zentner, główna ekonomistka Morgan Stanley na USA twierdzi, że napływ ponad 3 mln imigrantów w latach 2022-23 przyniósł korzyści ekonomiczne poprzez zwiększenie populacji kraju i wzrost podaży pracy. Spowodowało to przyspieszenie wzrostu PKB i obniżkę kosztów płac, a w rezultacie przyczyniło się do zmniejszenia inflacji.
Gdyby radykalne propozycje ograniczenia imigracji stały się rzeczywistością, wzrost liczby ludności w wieku produkcyjnym w USA może spowolnić. To mogłoby stanowić obciążenie dla gospodarki, ograniczenie podaży pracy i doprowadziłoby do ponownego wzrostu inflacji płacowej.
Jacek Ramotowski