Dorota Osiecka, partner w Colliers: Nie ma już odwrotu od pracy zdalnej

- Każdy, kto chce wykonywać pracę zdalną, musi przebywać w biurze przez minimum 40 godzin tygodniowo lub odejść - napisał w mailu do pracowników Tesli jej właściciel. Elon Musk to wizjoner biznesu, ale tym razem ewidentnie się myli - uważa wielu ekspertów w tym Dorota Osiecka, partner w Colliers.

- Pandemia zmieniła nasze podejście do pracy zdalnej, zmieniła też oczekiwania pracowników względem pracodawców. Możliwości techniczne istniały już wcześniej, teraz jednak zaszła nieodwracalna zmiana mentalna. Dwa lata temu pracownicy pytani o idealny zakres elastyczności pracy mówili o 20-30 proc. czasu czyli 1-1,5 dnia w tygodniu, dziś deklarowany ideał to 60 proc. pracy zdalnej czyli 3 dni w tygodniu. Praca wspólna, spotkanie twarzą w twarz, mają oczywiście swoją wartość, ale nieliczenie się ze zdaniem pracownika i jego oczekiwaniami, brak dialogu, jest bardzo dużym błędem, może nawet prowadzić do kłopotów pracodawcy z rekrutacją prawdziwych talentów. Elastyczność i autonomia to jedne z najważniejszych potrzeb pracownika. Niektóre firmy pracowały zdalnie już przed pandemią, ale też nie każda organizacja w tym modelu się odnajdzie. Praca zdalna powoduje nowe ryzyka, wymusza zmiany organizacyjne, inne podejście do obiegu informacji, do dbania o spoistość i efektywność zespołu - zauważa w rozmowie z Interią Dorota Osiecka, partner w Colliers.

Reklama

Obecność pracowników w firmie daje szefowi tylko iluzję kontroli

- Poczucie że skoro widzę kogoś przy komputerze to oznacza to, że ta osoba pracuje, jest iluzją. Jeżeli jako lider nie wiem czy mój pracownik pracuje, gdy go nie widzę, to znaczy że patrzę na niewłaściwe wskaźniki. Trzeba zmienić sposób podejścia, zarządzać poprzez realizację celów, ale też nie zgubić wartości, które mogą ucierpieć wskutek pracy rozproszonej i wirtualnej, zachować możliwość spontanicznej interakcji pracowników. Ostatecznie to ona decyduje o efektywności zespołów. Słyszę czasem pytanie: jak ściągnąć pracowników do biura, oni nie bardzo chcą wracać? Odpowiadam: zapytaj sam siebie po co chcesz ich do tego biura ściągać? Jeśli wiesz po co, a i oni to rozumieją, bo są traktowani jak ludzie dorośli - nie powinno być z tym problemu - tłumaczy. 

Praca zdalna ma też wiele wad, może zatem system hybrydowy?

- Praca zdalna niesie też jednak ryzyka z perspektywy indywidualnej. Zacierają się granice między życiem prywatnym, a obowiązkami, nie każdy potrafi też kontrolować czynniki, które rozpraszają go w przestrzeni domowej - mówi ekspertka. - Osobie zarządzającej zespołem trudniej też zauważyć ewentualne kłopoty pracownika, dostrzega je dopiero gdy odbiją się na wynikach jego pracy. Praca zdalna wymusza dryfowanie ku zamykaniu się w silosach obowiązków własnych czy najbliższego zespołu. Nie ma okazji dla spontanicznej wymiany myśli i idei przez osmozę podczas interakcji z ludźmi. Podczas pracy w trybie rozproszonym mogą też pojawiać się nierówności. Osoba, z którą mamy częściej kontakt, w naturalny sposób jest przez nas lepiej rozpoznawana, pojawia się więc groźba nierównego traktowania przy podziale zadań czy gdy decydujemy o awansie. To nakłada się też na płeć, dlatego że osobami, które chętniej korzystają z pracy zdalnej są kobiety, bo łatwiej im wtedy pogodzić obowiązki zawodowe z domowymi. Kłopoty pojawiają się też przy onboardingu czyli zatrudnianiu i wdrażaniu w obowiązki nowych osób. Wbrew pozorom osoby młode, o których mówimy że urodziły się już w świecie wirtualnym, muszą dopiero nauczyć się samodzielnego gospodarowania czasem i pracy autonomicznej. Codzienna obecność wśród osób starszych, bardziej doświadczonych, to jednak najlepszy sposób wdrażania się w obowiązki w firmie - zauważa Osiecka.

Pawo nie nadąża za życiem

Dla pracodawców problemem związanym z pracą zdalną jest też prawo - dopowiada Osiecka - oczywiście niedopasowane do nowych potrzeb, zresztą nie od dziś. - Mimo lobbyingu ze strony organizacji pracodawców proponowane dziś zmiany nie idą w dobrą stronę. Ustawodawca mówi o pracy w firmie lub w domu, a my przecież pracujemy w całym miejskim ekosystemie - w kawiarni, bibliotece czy na lotnisku - podkreśla.

Skoro pracujemy zdalnie to po co nam tyle biur?

- Naturalne cykle inwestycyjne sprawiły że zmniejszenie zainteresowania powierzchniami biurowymi nie nastąpiło od razu, jednak należy się go spodziewać. Wiele firm już podczas pandemii starało się ograniczyć koszty najmu nieruchomości. Luka popytowa nie powinna być dla nas jednak drastyczna. Przestrzeń biurowa to też narzędzie biznesowe. Kiedyś to było proste: jeden pracownik - jedno biurko. Dziś biuro zaczyna przyjmować nowe funkcje. Powierzchnie nie muszą być mniejsze, na pewno będą inne. Tu także rośnie potrzeba elastyczności. Przestrzeń biurowa ma być miejscem w którym chce się być, jest zdrowe i można w nim komfortowo pracować. Pełne ludzi i duszne open space’y nie mają już racji bytu - podsumowuje Osiecka.

Rozmawiał Wojciech Szeląg

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Elon Musk | praca zdalna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »