Dostawy z Ukrainy nie stabilizują rynku energii w kraju
Pod koniec ubiegłego tygodnia premier Mateusz Morawiecki, zapowiedział będąc w Kijowie, że Polska od grudnia będzie kupować prąd z elektrowni atomowej w Chmielnickim. Zdaniem dr. hab. Ruszla, prezesa Instytutu Polityki Energetycznej (IPE) im. I. Łukasiewicza, uruchomienie linii energetycznej z Ukrainy nie może być podstawą do podejmowania decyzji o wygaszaniu mocy produkcyjnej w naszych elektrowniach.
Zdaniem dr. hab. Ruszla, który jest też prezesem Instytutu Polityki Energetycznej (IPE) im. I. Łukasiewicza, uruchomienie linii energetycznej z Ukrainy nie może być podstawą do podejmowania decyzji o wygaszaniu mocy produkcyjnej w naszych elektrowniach.
"Trzeba pamiętać, że na Ukrainie trwa wojna i jest duże ryzyko przerw w dostawach energii. Musimy brać to pod uwagę. Dlatego, w tych warunkach, ta linia nie może być podstawą stabilizującą rynek energetyczny Polski" - dodał.
Ekspert przypomniał, że linia Chmielnicka-Widełka nie była wykorzystywana od 1993 r. z powodów politycznych.
"Żadne państwo nie chciało i nadal nie chce, uzależniać się od importu energii elektrycznej, w sytuacji, kiedy produkuje własną energię w kraju. Produkcja energii z węgla tworzyła w naszym kraju miejsca pracy, budowała nasz potencjał i te pieniądze zostawały w kraju. Teraz sytuacja się zmieniła" - tłumaczy prezes IPE.
Wykładowca PRz dodał, że tym połączeniem interesował się biznes prywatny.
"Jednak w sytuacji, kiedy mamy takie zainteresowanie infrastrukturą o charakterze strategicznym, dla państwa stwarza to pewne niebezpieczeństwo pozbawienia się kontroli nad tym połączeniem. Dzisiaj te uwarunkowania są inne. Wojna w Ukrainie i mniejsza dostępność surowców, a także chęć odejścia od surowców z Rosji, powoduje, że my potrzebujemy tej energii, żeby zamknąć nasz bilans elektroenergetyczny na zakładanym poziomie" - powiedział dr hab. Ruszel.
Zaznaczył przy tym, że obecnie mamy sytuację, że to spółki Skarbu Państwa będą partnerem dla strony ukraińskiej. "To zmienia zupełnie znaczenie tej linii" - stwierdził prezes IPE.
Ekspert zwrócił też uwagę na inny ważny czynnik. Dzięki uruchomieniu tej linii do Widełki Ukraina będzie integrowana z systemem elektroenergetycznym Europy Zachodniej.
"Polsce zależy na tym, żeby Ukrainę przyciągnąć do tego systemu, odciągając jednocześnie ten kraj od systemów zintegrowanych z Federacją Rosyjską. To ważny, dodatkowy element z punktu widzenia rynku elektroenergetycznego w Europie" - przyznał dr hab. Ruszel.
W jego ocenie, uruchomienie linii Chmielnicka-Widełka to projekt polityczno-gospodarczy, który ma przyciągnąć Ukrainę do bliższych relacji z Polską, a także zwiększyć zaufanie między obu państwami.
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze