Dramat w polskim górnictwie, będziemy dopłacać do eksportu
W styczniu produkcja branży wydobywczej spadła rok do roku o 10,4 proc., a w porównaniu z grudniem o 19,7 proc. Jeśli wziąć pod uwagę samo górnictwo węgla kamiennego i brunatnego, to spadek wyniósł aż 27,3 proc. rok do roku.
Zapaść w górnictwie jest potężna, tym bardziej, że styczniowe dane GUS o gospodarce były lepsze niż się spodziewano. Branża przemysłowa urosła o 1,9 proc. rok do roku, a 5,8 proc. w zestawieniu z grudniem. Rosła też branża energetyczna.
Nie ma chętnych na zbyt drogi polski węgiel, chyba że polski przemysł i konsumenci zechcą płacić dużo większe rachunki za energię elektryczną. Na początku roku na zwałach zalegało już 14,5 mln ton węgla, w tym 4,5 mln na placach przy kopalniach.
- Węgiel jest wożony do nowego centralnego magazynu w Ostrowie Wielkopolskim, co jest o tyle absurdalne, że państwowe spółki płacą za transport do Ostrowa, a będą musiały płacić kolejny raz za transport do ostatecznego miejsca, gdzie ten węgiel zostanie spalony - mówi w rozmowie z MarketNews24 Bartłomiej Derski, ekspert WysokieNapiecie.pl. - Te koszty transportu to już kilkadziesiąt procent wartości wydobytego węgla.
Stworzenie przez rząd centralnego magazynu nie było żadnym rozwiązaniem problemu. Państwowe górnictwo będzie chciało eksportować węgiel, aby pozbyć się zapasów i utrzymywać wydobycie.
- Problem jest taki, że przy jego sprzedaży poza granice kraju na każdej wyeksportowanej tonie węgla państwowe spółki będą tracić ok. 100 zł, bo ceny węgla w Europie są wyjątkowo niskie, a w Polsce rekordowo wysokie - wyjaśnia B. Derski.
Zamykanie kopalń jest nieuniknione, choć odkładane w czasie.