Droga odzież szyta za grosze. Wyzysk tuż u bram UE
Zachodnie firmy odzieżowe szyją swoje drogie produkty za bezcen w krajach Europy Wschodniej i Południowo-Wschodniej. Robotnicy są prawie bezbronni.
Luksusowe zachodnie firmy wykorzystują beznadziejną sytuację egzystencjalną ludzi, by za bezcen produkować swoje drogie produkty. Praca badawcza kampanii CCC na rzecz uczciwie produkowanej odzieży dostarcza wiele wstrząsających dowodów na to, po rozmowach prowadzonych w fabrykach tekstylnych w krajach Europy Wschodniej i Południowo-Wschodniej.
- Powiedziałam szefowej, że przy tej maszynie nie daje się oddychać. W hali już jest 30°C, a kiedy szyję na tej maszynie, jest jeszcze bardziej gorąco - opowiada jedna z robotnic fabryki tekstylnej w Serbii. W reakcji na jej skargę szefowa skierowała dyszę maszyny na twarz szwaczki i jej koleżanek, i powiedziała: "To jest wasz problem i jak sobie z tym nie radzicie, to wynocha. Jest dość ludzi, którzy tylko czekają, żeby dostać tę pracę".
Inna z robotnic opowiadała, że dyrekcja kazała pracownikom zrobić zbiórkę pieniędzy na sprzęt do pomiaru ciśnienia krwi, bo będą nas sami `leczyć' i nie będą wołać lekarza jak ktoś zemdleje. Obydwie kobiety prosiły, żeby nie podawać ich imion i nazwisk. Ale podobnie jak wiele innych, zdobyły się na odwagę i opowiadały o warunkach pracy w serbskim przemyśle tekstylnym. Ankieterzy CCC zbierali ich głosy do pracy badawczej o wyzysku ludzi. Wszyscy respondenci bali się utraty pracy, wszędzie panuje ogromny strach i o szczęściu może mówić ten, kto ma pracę w kraju, gdzie stopa bezrobocia wynosi 16 proc., a wśród młodzieży wręcz 30 proc. Intratne posady w państwowych instytucjach dostają tylko ludzie mający odpowiednią legitymację partyjną - opowiadały serbskie robotnice.
Szczególnie w zakładach w branży tekstylnej, należących w większości do zagranicznych inwestorów i produkujących na zachodnioeuropejski rynek, pracownicy muszą znosić nieludzkie warunki pracy na produkcji i samowolę aroganckich szefów. Sieją oni strach, ludziom ciągle grozi się zwolnieniem albo nie pozwala wybrać całego urlopu. Pracownicom nie wolno czasami nawet iść do ubikacji. Kobiety opowiadają, że traktuje się je jak maszyny albo niewolnice, a nie jak ludzi. Przełożeni krzyczą na nie i na porządku dziennym jest molestowanie seksualne - opowiada Bettina Musiolek, koordynatorka CCC w Europie Wschodniej i Południowo-Wschodniej w rozmowie z Deutsche Welle.
Warunki pracy to jedno, ale płace to drugi problem. Ludzie często nie dostają wynagrodzenia za nadgodziny i pracują za pensje poniżej granicy ubóstwa. Podczas gdy ustawowe minimum egzystencji wynosi w Serbii 278 euro miesięcznie, a czteroosobowa rodzina potrzebuje miesięcznie 650 euro na zaspokojenie podstawowych potrzeb, robotnice w przemyśle tekstylnym zarabiają miesięcznie przeciętnie 202 euro, w branży obuwniczej i skórzanej 227 euro. Ta gałąź przemysłu zatrudnia prawie 100 tys. osób w Serbii; jest to 8 proc. wszystkich zatrudnionych.
Serbia nie jest przy tym żadnym wyjątkiem. Dla globalnych firm produkujących modę kraje Europy Wschodniej i Południowo-Wschodniej są istnym rajem niskich płac - stwierdzają autorzy analizy. I nie chodzi tu bynajmniej o firmy z najniższej półki, tylko o tak znane firmy jak Benetton, ESPRIT, GEOX, Vero Moda, a nawet luksusowe marki jak Armani, Dolce&Gabbana, Louis Vuitton, Prada czy Versace. Korzystają z tego, że europejskie fabryki mają tanich, ale doświadczonych i wykwalifikowanych pracowników. Z reguły miesięczne zarobki kobiet, bo to one są trzonem załóg, wynoszą tyle, co ustawowa płaca minimalna, która waha się między 89 euro na Ukrainie i 374 euro w Słowacji. Zarobki, które pozwoliłyby rodzinom normalnie żyć i zaspokoiły ich podstawowe potrzeby, musiałyby być cztero- lub pięciokrotnie wyższe.
Przy tym bardzo wiele firm używa określeń "Made in Europe" lub "Made in EU", sugerując w ten sposób, że modne ubrania produkowane są przez ludzi pracujących w godnych warunkach, podczas gdy w rzeczywistości wielu z 1,7 mln pracowników w tej części Europy żyje w biedzie - stwierdzają autorzy analizy CCC.
- Czasami nie mamy co włożyć do ust - przyznała jedna z kobiet z fabryki tekstylnej na Ukrainie. Jeden z robotników na Węgrzech powiedział: - Nasze zarobki wystarczają akurat na tyle, żeby zapłacić za prąd wodę i opał.
Takie warunki pracy możliwe są tylko w społecznym otoczeniu, które myśli przede wszystkim o korzyściach pracodawców. W przeważającej mierze nie ma tam w ogóle organizacji związkowych. Nikt nie reprezentuje efektywnie interesów pracowników - mówi Bettina Musialek, zaznaczając, że rządy udzielają zagranicznym firmom bezpośredniego i pośredniego wsparcia. Na przykład w Serbii inwestorzy dostają wysokie subwencje, parcele po cenach poniżej cen rynkowych albo wręcz otrzymują je nieodpłatnie. Częstokroć korzystają oni z ulg finansowych czy bezpłatnie oddaje się im do dyspozycji infrastrukturę. Do tego jeszcze rządy ustalają z reguły bardzo niskie płace minimalne - krytykuje koordynatorka CCC.
Wszystko to wygląda jak spirala kręcąca się w dół - stwierdza Stefan Aleksic, jeden z autorów analizy w rozmowie z Deutsche Welle. Serbię otaczają inne biedne kraje i wszystkie one walczą o te same inwestycje. W ten sposób powstaje konkurencja gwarantująca zagranicznemu kapitałowi lepsze warunki do taniej produkcji. Wynik tego wyścigu jest przerażający: państwo finansuje to, że gospodarka tkwi w ekonomicznym zacofaniu.
Pomimo tego kampania na rzecz uczciwie produkowanej odzieży nie wzywa do bojkotu tych firm. Robotnice wciąż powtarzały:"ta praca jest nam potrzebna", ale powinny one dostawać za nią godne wynagrodzenie, a warunki pracy powinny zostać dostosowane do unijnych standardów - uważa Bettina Musiolek. Droga ta jest jednak jeszcze daleka: najpierw trzeba wzmocnić tam związki zawodowe. Jest to naprawdę niesłychana, że panują tam zgoła wczesnokapitalistyczne warunki i że tak słaba jest reprezentacja strony pracowniczej - podkreśla koordynatorka CCC.
Konstantin Klein / Małgorzata Matzke, Redakcja Polska Deutsche Welle