Druzgocąca tajemnica numeracji miejsc
Dwa dni temu "Gazeta Wyborcza" podniosła larum odnośnie numeracji miejsc w polskich pociągach. Rzeczywiście, jest ona mało intuicyjna. Mnie najbardziej uderzyło, że dziennikarz nawet nie próbował rozwiązać odkrytej przez siebie "tajemnicy".
"To jedna z największych zagadek naszej cywilizacji: dlaczego w wagonach bez przedziałów w polskich kolejach fotele są numerowane nie po kolei?" - pyta dziennikarz "Gazety Wyborczej". Później następuje opis niemal dantejskich scen na pokładzie "kosmicznego" (czyli komfortowego) wagonu. Nikt nie może znaleźć swojego miejsca, bo są ponumerowane nie po kolei.
Później czytamy jeszcze o matematykach, którzy rozszyfrowali Enigmę, "Hansie Klossie w wersji Gender" i "teorii liczb przedziałowych". Podsumowując - nie mniejszy chaos, niż z numeracją miejsc. Artykuł kończy się prośbą, by to Włosi numerowali siedzenia w Pendolino.
Po lekturze artykułu mam absmak. Ale nie z powodu jakiegoś chaosu na kolei, ale dlatego że dziennikarz w żaden sposób nie próbował wyjaśnić swojej "zagadki" - no może poza skorzystaniem z potęgi własnego umysłu. To brak elementarnej uczciwości względem Czytelnika, obowiązującej i dziennikarza, i publicystę. Faktem jest, że czasami trzeba czekać i kilka dni na odpowiedź z biura prasowego (wiemy, bo w końcu PKP IC dostaje od "Rynku Kolejowego" kilkanaście pytań tygodniowo), ale umówmy się - ten temat nie jest pilny, taka numeracja jest przecież stosowana od wielu lat. Pewnie był nawet już na ten temat artykuł w Wyborczej pięć lat temu, a za pięć będzie kolejny...
Autor tekstu w "GW" nie pofatygował się nawet, by sprawdzić, jak wygląda numeracja miejsc we Włoszech, o których pisze (oczywiście poprzez wyszukiwarkę, a nie na miejscu). A nawet w pociągach dużych prędkości Frecciarossa jest ona taka sama jak w Polsce, co można sprawdzić w dwie sekundy.
PKP Intercity postanowiło odpowiedzieć samo... i niestety też zrobiło to nie do końca zgrabnie. Przewoźnik wymienia dokumenty, z których wynika sposób numeracji. Ale powołuje się m. in. Instrukcję Mw-37b, która opisuje system oznaczenia wagonu, a nie miejsc w nim. Rzeczywiście, zasada numeracji miejsc jest jednak ujęta w jednej z wymienionych kart UIC. Dalej mamy bardziej konkretne informacje: dzięki jednolitemu systemowi numeracji możliwe jest korzystanie ze wspólnych systemów rezerwacji biletów przez przewoźników z różnych krajów.
PKP Intercity dodaje na koniec, że sam system numerowania miejsc zakłada, że wszystkie skrajne miejsca zawierają numery 1 i 2 lub 5 i 6, a wszystkie miejsca pomiędzy nimi stanowią kompilację pozostałych cyfr. Wciąż jednak nie wyjaśnia nam podstawowej kwestii - dlaczego przewoźnicy umówili się w taki, a nie inny sposób? Czyli tajemnica w jakiejś mierze wciąż istnieje.
Jak tłumaczy mi ekspert ZDG TOR Krzysztof Baczyński, sens jednak w tym jest - stałe oznaczenie miejsc skrajnych pozwala kasjerowi stwierdzić po samym numerze, czy sprzedawane miejsce znajduje się przy korytarzu, czy przy oknie, a to dla pasażera cenna informacja. W wagonie przedziałowym przy oknie siedzimy na miejscach zakończonych cyfrą 5 i 6, przy korytarzu - na miejscach z cyfrą 1 i 2. W wagonie bezprzedziałowym przy oknach są miejsca zakończone cyframi 1, 2, 5 i 6, a przy korytarzu - pozostałe. Unika się też luki w numeracji w przypadku układu trzyrzędowego siedzeń.
Być może kolejarze umówili się źle - tę samą rolę spełniałyby miejsca ułożone od lewej do prawej (skrajne byłyby 1 i 4 a potem 2 i 8), a luka w numeracji wagonów z trzema rzędami siedzeń i tak przecież występuje (nie ma cyfr 7,8 i 9). Wtedy dziennikarze śmialiby się pewnie, że w wagonie z trzyrzędowymi fotelami kolejarze "zgubili" na przykład miejsca 5 i 6. Ja proponowałbym podejść do tego spokojnie - przecież w przywoływanym przez "GW" samolocie, czy autobusie, w których miejsca są ułożone po kolei i tak nie odliczamy ich ręcznie, tylko sprawdzamy na opisie. Ja w pociągu nigdy nie miałem z tym problemu, bo jednak numeracja jest rosnąca co zbiór ośmiu miejsc.
-----------
Mały suplement: System numeracji nie jest idealny, nie jest też intuicyjny, ale są argumenty za jego stosowaniem. Przypomnę, że przewoźnicy lotniczy są w o tyle korzystnej sytuacji, że lokalizację miejsca na pokładzie potwierdzamy przy tzw. check-inie, kiedy przewoźnik wie, który samolot wykorzysta do obsługi połączenia. Na kolei check-inu nie ma, a tabor jest często zróżnicowany (w PKP IC - 51 typów wagonów), a w różnych terminach poszczególne wagony są niedostępne z powodu napraw okresowych, a czasem awarii. Przewoźnik na miesiąc wprzód nie przewidzi, jaki wagon podstawi - ale może nam zapewnić miejsce przy oknie, a wielu pasażerów sobie tego życzy.
Jakub Madrjas