Drzwi do adwokatury szerzej otwarte

Adwokarura przygotowana jest do systematycznego zwiększania liczby aplikantów. Kilka lat temu zmieniła regulamin przyjęć na aplikację i jej prowadzenie. Odstąpiła od zasady jeden patron - jeden aplikant. Teraz jeden patron może mieć dwóch, trzech, a nawet pięciu aplikantów.

  Adwokarura przygotowana jest do systematycznego zwiększania liczby aplikantów. Kilka lat temu zmieniła regulamin przyjęć na aplikację i jej prowadzenie. Odstąpiła od zasady jeden patron - jeden aplikant. Teraz jeden patron może mieć dwóch, trzech, a nawet pięciu aplikantów.

Klienci adwokatury muszą wiedzieć, gdzie się udać z konkretną sprawą. Dlatego zakres informowania o tym jest teraz bardzo szeroki. Doszedł do granicy, poza którą jest już niedozwolona reklama.

? Zaskakujące są wyniki egzaminów na aplikację adwokacką w całej Polsce - 78 proc. z ponad 1400 zdających pomyślnie przeszło przez test. Czym pan tłumaczy tak dobry wynik, bo w innych korporacjach tak nie było? Może pytania były łatwe?

- Po prostu zdający byli bardzo dobrze przygotowani. Uważam, że pytania były na takim samym poziomie, jak co roku, co oznacza, że nie były łatwe. Ale ponieważ wychodziły od nas sygnały, że egzamin nie będzie łatwy, myślę, że zdający podeszli do tego serio, a wyniki tylko to potwierdzają. W Bielsku-Białej zdało 96 proc., tj. 24 osoby, w Szczecinie - 86,2 proc., tj. 25 osób, w Krakowie - 83 proc., tj. 121 osób. Jeśli osiągnęły one wymagany wynik - 190 poprawnych odpowiedzi na 250 pytań, to znaczy, że były bardzo dobrze przygotowane. Jestem z tego bardzo zadowolony.

? A ja myślę, że dodatkowym bodźcem było udowodnienie, że jak się szeroko otworzy drzwi, to można przez nie wejść.

- Zgadzam się, choć chcę dodać, że co roku zdawali tylko najlepsi. Już od pewnego czasu nie stawialiśmy ograniczeń w liczbie miejsc, decydowały osiągnięte punkty. Ale egzamin był dwustopniowy i wiele osób odpadało po egzaminie ustnym. To był ważny etap, bo sprawdzało się w nim predyspozycje psychiczne, a więc odpornościowe. Myślę jednak, że brak tego etapu nie czyni egzaminu na aplikację mniej wartościowym. W końcu są ponad 3 lata na to, żeby tę odporność w aplikantach sprawdzić i wyrobić. Natomiast egzamin końcowy, tzn. kończący aplikację, musi być również ustny.

? Czy korporacja przygotowana jest na kształcenie takiej liczby aplikantów?

- Na początku problemy organizacyjne mogą mieć rady, w których nagle znalazło się jednorazowo znacznie więcej osób niż wcześniej. Mam jednak nadzieje, że są to trudności do pokonania, co zresztą potwierdzają dziekani tych rad. Ponieważ główną przeszkodą jest brak dużych sal, trzeba je będzie wynajmować. Ale też będą na to pieniądze, ponieważ aplikacja, z dotychczas bezpłatnej, stała się płatna, a wprowadziła to nowelizacja ustawy, według której odbył się tegoroczny egzamin. Dla przykładu w Warszawie zdały 324 osoby na 391 zdających. Do tej pory jednorazowo nigdy nie było takiej liczby uczących się.

? A czy znajdzie się odpowiednia liczba patronów?

- Tak. Nie powinno być z tym problemu nawet w małych ośrodkach. Od pewnego czasu przygotowywaliśmy się do systematycznego zwiększania liczby aplikantów. Kilka lat temu zmieniliśmy regulamin przyjęć na aplikację i jej prowadzenia. Odstąpiliśmy od zasady jeden patron - jeden aplikant. Teraz jeden patron może mieć dwóch, trzech, a nawet pięciu aplikantów. I tak już jest. Poza tym w dużych kancelariach patroni mają do pomocy zatrudnionych w nich prawników. Nie wszyscy mogą być patronami, bo nie mają jeszcze do tego kwalifikacji, ale pomagać mogą. Z praktycznym szkoleniem nie powinno więc być kłopotu.

? Egzaminy minęły, przejdźmy wobec tego do aktualnych spraw. Mówi się o stworzeniu jednego sądu dyscyplinarnego dla adwokatury, radców prawnych i notariatu. A przecież sądownictwo dyscyplinarne jest jednym z filarów tych samorządów. Co wobec tego pozostanie, po co obowiązkowa przynależność do nich?

- Rzeczywiście, mówi się o tym. Jednak nie widzę w tej chwili żadnych merytorycznych powodów, żeby tak się stało. Ale trzeba dostrzec i inne zadania samorządów. Jednym z nich jest szkolenie aplikantów, o którym mówiliśmy. Chodzi przecież o zapewnienie klientom pomocy prawnej na odpowiednim poziomie i świadczonej z zachowaniem wszelkich zasad etycznych. W tych zadaniach nikt nas nie zastąpi. Bardzo ważnym zadaniem samorządu jest także szkolenie ustawiczne, a więc stałe doskonalenie i aktualizacja wiedzy prawniczej. Kończymy właśnie prace nad regulaminem doskonalenia zawodowego dla wszystkich adwokatów.

Dlatego uważam, że sądownictwo dyscyplinarne powinno przy nas pozostać. A gdyby zostało utworzone jakieś odrębne ciało, choć mam nadzieję, że tak nie będzie, powinniśmy mieć na nie bardzo duży wpływ. Przecież znajomość specyfiki wykonywania zawodu jest bardzo istotna przy ocenie stopnia poszczególnych wykroczeń dyscyplinarnych. Nie wystarczy tylko samo zapoznanie się z zasadami etyki adwokackiej, żeby wiedzieć, w jaki sposób je stosować. Do tego potrzeba dużej wiedzy i doświadczenia. W 1982 r. adwokatura dostała ogromne uprawnienia i uważam, że wywiązuje się z nich należycie. Dlatego twierdzę, że każda władza musi docenić dbanie przez samorząd adwokacki o poziom swoich członków, o to, żeby każdy adwokat był niezależny, miał immunitet i zagwarantowaną tajemnicę zawodową.

? Sądzę, że gdyby doszło do zasadniczych zmian w sądownictwie dyscyplinarnym, byłoby to dowodem braku zaufania do postępowań w nim prowadzonych.

- Zdecydowanie tak. Przedstawiając takie pomysły pomija się fakt, że cały czas sądownictwo to jest pod nadzorem ministra sprawiedliwości - prokuratora generalnego, który może brać udział w takich postępowaniach i często to robi, ma prawo składania odwołań od - jego zdaniem - zbyt łagodnych czy uniewinniających orzeczeń i w ostatniej instancji sprawy nie rozpatruje Wyższy Sąd Dyscyplinarny przy NRA, ale Sąd Najwyższy. Zresztą w wielu wypadkach kary nasze łagodzi. A więc kontrola ta jest skuteczna i rzeczowo wykonywana. Chcę też powiedzieć, że znacznie częściej w toku postępowania stosuje się zawieszenie w prawach wykonywania zawodu do czasu zakończenia sprawy.

? Skoro jesteśmy przy postępowaniu dyscyplinarnym, w którym stosuje się kodeks etyki adwokackiej, to chciałabym zapytać o zmiany, które miały być w nim dokonane. Mówiła o tym uchwała podjęta rok temu na Krajowym Zjeździe Adwokatury, a chodziło o umożliwienie szerszej informacji o świadczonej pomocy prawnej.

- Były one niezbędne dlatego, że prawo uległo poszerzeniu, doszły nowe dziedziny, które reguluje, wobec tego klienci muszą wiedzieć, gdzie się udać z konkretną sprawą. Dlatego teraz zakres informowania o tym jest bardzo szeroki. Doszedł do granicy, poza którą już jest niedozowolona reklama. Taką niedozwoloną reklamę może obrazować przykład, jak ktoś mówi, że do wczoraj był prokuratorem w dzielnicy X i zajmował się przestępstwami gospodarczymi, więc od teraz zaprasza wszystkich pokrzywdzonych do korzystania z jego pomocy.

? Rozmawiamy nieco po rocznicy zjazdu. Przypominam sobie, że dosyć burzliwa dyskusja toczyła się wówczas wokół konieczności odmłodzenia władz. Czy to rzeczywiście nastąpiło?

- Oczywiście. Również do władz NRA weszło kilkoro młodych adwokatów, co świadczy nie tylko o tym, że starsi koledzy obdarzyli ich zaufaniem, ale przede wszystkim o tym, że chcą pracować społecznie. Wszyscy, którzy weszli do organów samorządowych nie tylko wybieralnych, ale także komisji, są bardzo w nich aktywni. Mają dużą możliwość wykazywania inicjatywy i realizowania swoich pomysłów.

? Na koniec zostawiłam pytanie, które u wielu pana kolegów wywołuje zdenerwowanie. Chodzi mi o wypowiedzi, w tym Hansa - Jürgena Hellwiga, znanego niemieckiego adwokata z Frankfurtu nad Menem, swego czasu prezesa europejskiej organizacji rad adwokatur i organizacji prawniczych (CCBE), dotyczące konieczności połączenia się adwokatów z radcami prawnymi. Co pan o tym myśli?

- Takie poglądy prezentuje tylko część środowiska adwokackiego, zdecydowanie mniejsza. Nie prezentuje też takiego stanowiska CCBE, bo nie wtrąca się ona w krajowe sprawy samorządów. Rzeczywiście, pogląd taki zaprezentował prof. Hellwig, ale nie jako pogląd powszechny, lecz osobisty. Według mojego rozeznania, w tej chwili dominuje pogląd, że te dwa zawody powinny pozostać odrębne. Profesor Hellwig przedstawił swoje stanowisko na konferencji, która niedawno odbyła się w Warszawie, a oparł je na doświadczeniach francuskich, czeskich i słowackich.

Tam uważa się, że powinien być jeden zawód. Nie brał jednak pod uwagę tego, że w Polsce jest akurat odwrotnie niż w tamtych krajach, gdy oba zawody się łączyły. Tam proporcje były odwrócone, adwokatów było znacznie więcej niż radców prawnych. Ja z poglądem o połączeniu zawodów adwokata i radcy prawnego nie utożsamiam się. Te poglądy nie są jednak dominujące, lecz przeciwnie, prezentuje je nieznaczna część środowiska adwokackiego.

Reklama

Rozmawiała

Marta Pionkowska

Stanisław Rymar, adwokat, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, syn - pracownika naukowego Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalista prawa handlowego, znany obrońca w procesach politycznych. Karierę adwokacką rozpoczął w 1968 roku, początkowo w zespołach adwokackich, później w kancelarii indywidualnej, obecnie w spółce adwokackiej. Pełnił liczne funkcje w samorządzie zawodowym: kierownik zespołu adwokackiego, sekretarz NRA, wiceprezes NRA. Współzałożyciel, wiceprezes Warszawskiego Klubu Tenisowego Mera, wiceprezes Warszawskiego Klubu Narciarskiego.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: egzamin | adwokatura | patron | otwarte | sądownictwo | NRA | regulamin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »