Dyskryminacja ciężarnych
W USA gwałtownie rośnie liczba skarg dotyczących dyskryminacji pracownic w ciąży. Przybywa ich więcej niż spraw dotyczących nagabywania seksualnego lub dyskryminacji ze względu na płeć pracownika.
Według danych waszyngtońskiej organizacji rządowej National Partnership for Women & Families (Partnerstwo na rzecz kobiet i rodziny) w latach 1992-2003 liczba takich skarg kobiet w ciąży wzrosła o 39 proc. W tym samym czasie wskaźnik narodzin w tym kraju obniżył się o 9 proc. Skargi wnoszą kobiety różnych szczebli hierarchii zawodowej: zatrudnione na najniższych stanowiskach i z zarządów przedsiębiorstw. Łączne odszkodowania z tego powodu w 2003 r. wyniosły 12,4 mln dolarów. W 1992 r. nie przekroczyły kwoty 3,7 mln dolarów. Część pozwów jest rozpatrywana przez sądy w ciągu roku, inne ciągną się latami. Czasami pracodawca i pracownica dochodzą do ugody. Wysokość zadośćuczynienia osiąga kilkadziesiąt tysięcy dolarów.
Trudniejsze macierzyństwo
Jakie formy przybiera ta dyskryminacja? Nieraz pracodawca mówi wprost: "Nie chcemy, by kobieta w ciąży pracowała tutaj". Czasami zmusza ją do rezygnacji z zatrudnienia. Amerykańskie gazety napomykają nawet o zachęcaniu do przerywania ciąży. Częściej są to jednak bardziej wysublimowane formy. 50 proc. badanych kobiet twierdzi, że przełożeni mieli w stosunku do nich, z góry założone, negatywne nastawienie. Nie były awansowane, pomijano je w programach szkoleniowych, nie zapraszano do gremiów podejmujących decyzje, nie dawano nagród (niekiedy nawet obniżano wynagrodzenie). Niektórym zmieniono zakres obowiązków, czasami doświadczały przemocy słownej.
Negatywne stereotypy dotyczące ciąży w pracy nadal są powszechne. Wprawdzie nie mówi się już, że "ciąża jest chorobą", ale kobiety takie bywają traktowane jak osoby niepełnosprawne. Według wielu badań są spostrzegane, zarówno przez mężczyzn jak i kobiety, jako mniej wydajne, jako mniej zaangażowane w sprawy pracy.
Problem niewłaściwego traktowania pracownic w ciąży narasta także w Wielkiej Brytanii. Według Komisji Antydyskryminacyjnej (Equal Opportunities Commission) każdego roku około 30 tys. kobiet jest zwalnianych lub zmuszanych do odejścia z pracy z racji ciąży. Z 441 tys. takich pracownic niemal połowa (45 proc.) styka się z jakąś formą gorszego traktowania. Co piąta (21 proc.) traci z tego powodu finansowo, a 5 proc. badanych czuła się przymuszona do złożenia wymówienia. Raport ogłoszono kilka dni temu w związku z rozpoczynającą się kampanią "Ciąża i praca" (Pregnant and Productive). Ma ona promować właściwe traktowanie pracownic w ciąży, a także kobiet, które wracają do pracy po urodzeniu dziecka. W 1988 r. wychowanie dziecka nad pracę zawodową przedkładało 70 proc. matek, dzisiaj - 15 proc.
Pracują, bo muszą
Coraz więcej kobiet w tzw. wieku rozrodczym pracuje. W USA stanowią one 47 proc. ogółu zatrudnionych. Często są do tego zmuszone, gdyż zły model organizacji pracy w zachodniej cywilizacji i niskie zarobki męża nie wystarczają na utrzymanie rodziny. Amerykański departament pracy przewiduje, że do roku 2012 ich liczba przekroczy 50 proc. Później też zaczynają rodzić: już po określeniu kariery zawodowej i przynajmniej minimalnej stabilizacji finansowej. Gdy w 1970 r. pierwsze dziecko kobieta rodziła mając 21,4 lat, to w 2000 r. wskaźnik ten przesunął się na 25 lat. Coraz więcej kobiet pracuje niemal przez cały okres ciąży. W latach 70. ubiegłego wieku ponad połowa przerywała pracę zarobkową po stwierdzeniu, że jest w ciąży.
Obawy pracodawcy
Zgodnie z amerykańskim prawem pracodawca nie może zapytać kobiety szukającej pracy, czy jest w ciąży. Ona też nie musi go o tym informować. Nie może też wysłać jej na wcześniejszy urlop lub zwolnić, nawet jeśli wykonywane zajęcia mogą być dla niej lub dziecka szkodliwe. Prawnicy zajmujący się tą problematyką dostrzegają też utrudnienia dla pracodawcy. Sytuacja gospodarcza zmusza wielu z nich do zwalniania pracowników i nakładania nowych obowiązków na tych, którzy jeszcze zostali. Mogą obawiać się, że macierzyństwo i związana z tym większa elastyczność godzin pracy stanie się dla nich utrudnieniem. W niewielkim zakładzie pracy duża liczba kobiet na urlopie macierzyńskim może osłabić produkcję, a współpracownicy mogą nie podołać dodatkowym obciążeniom. Bywa to szczególnie trudne w okresie spiętrzenia prac produkcyjnych, przygotowania planów podatkowych, podsumowań, analiz i rozliczeń. Pracodawca może mieć także kłopoty ze zdyscyplinowaniem pracownicy w ciąży, gdyż może to być odebrane jako dyskryminacja.
Stanisław Klimaszewski