Dziś dwa kluczowe wyroki TSUE w sprawach frankowych. Na stole leży 100 mld zł i dużo więcej

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyda w czwartek dwa wyroki, od których zależy, czy około 100 mld zł zasili kieszenie frankowiczów i czy kredytobiorca po pozwaniu banku będzie mógł rozpocząć wakacje kredytowe do czasu rozstrzygnięcia sprawy. To drugie orzeczenie może być dla banków równie kosztowne jak pierwsze.

Od jesieni 2019 wzbiera fala pozwów frankowiczów przeciwko bankom o unieważnienie umów kredytowych, jeśli znalazły się w nich klauzule abuzywne, czyli niezgodne z prawem. Obecnie do sądów wpłynęło już ponad 100 tys. powództw, a niektóre źródła podają nawet 130 tys. W lwiej części sądy postanawiają o unieważnieniu umowy kredytowej. Ale to niczego nie załatwia, a - wręcz przeciwnie - dopiero wtedy zaczyna się problem.

Bo wiadomo, że bank wypłacił kredyt, a kredytobiorca spłacał raty. Dlatego unieważnioną umowę trzeba jakoś rozliczyć. Skoro umowa została uznana za nieważną, to kto komu i ile jest winien - łamią sobie głowy sędziowie. Ponieważ po unieważnieniu umowy kredytobiorcy z jednej strony, a banki z drugiej - wnoszą wobec siebie wzajemnie roszczenia.

Reklama

Takie roszczenia - akurat najpierw ze strony kredytobiorcy, a potem ze strony banku - spotkały się w Sądzie Rejonowym Warszawa-Śródmieście w 2021 roku. Orzekający sędzia nie znalazł w polskim prawie przepisów, które pozwoliłyby mu sprawę rozstrzygnąć. Dlatego zadał TSUE pytanie prejudycjalne - czy klientowi przysługują jakieś większe żądania niż zwrot rat i opłat w wartości nominalnej. A potem - w związku z kontrpowództwem banku - czy bank może domagać się więcej niż nominalna kwota wypłaconego kiedyś klientowi kapitału.

Opinia rzecznika w sprawie C-520/21

Pierwsza z tych spraw - nazwana C-520/21 - ma być właśnie w czwartek ostatecznie rozstrzygnięta przez Trybunał. Dla porządku przypomnijmy tu pytania polskiego sądu:

- czy strony umowy uznanej za nieważną oprócz zwrotu pieniędzy zapłaconych w wykonaniu tej umowy (bank - kapitału kredytu, konsument - rat, opłat, prowizji i składek ubezpieczeniowych) (...) mogą domagać się także jakichkolwiek innych świadczeń, w tym należności (w szczególności wynagrodzenia, odszkodowania, zwrotu kosztów lub waloryzacji świadczenia) z tytułu tego, że:

- spełniający świadczenie pieniężne został czasowo pozbawiony możliwości korzystania ze swoich pieniędzy, przez co utracił możliwość zainwestowania ich i osiągnięcia dzięki temu korzyści,

- spełniający świadczenie pieniężne poniósł koszty obsługi umowy kredytu i przekazania pieniędzy drugiej stronie,

- otrzymujący świadczenie pieniężne odniósł korzyść polegającą na tym, że mógł czasowo korzystać z cudzych pieniędzy, w tym mógł je zainwestować i dzięki temu uzyskać korzyści,

- otrzymujący świadczenie pieniężne czasowo miał możliwość korzystania z cudzych pieniędzy nieodpłatnie, co byłoby niemożliwe w warunkach rynkowych,

- wartość nabywcza pieniędzy spadła na skutek upływu czasu, co oznacza realną stratę dla spełniającego świadczenie pieniężne,

- czasowe udostępnienie pieniędzy do korzystania może zostać potraktowane jako spełnienie usługi, za którą spełniający świadczenie pieniężne nie otrzymał wynagrodzenia?

W lutym tego roku w sprawie C-520/21 opinię wydał rzecznik generalny TSUE i była ona dla banków skrajnie niekorzystna. Rzecznik wskazał, że w świetle unijnych przepisów (chroniąca konsumentów dyrektywa 93/13) konsumenci mogą domagać się od banku dodatkowych świadczeń (lecz rozstrzygać ma o tym sąd krajowy), jeśli umowa została unieważniona ze względu na klauzule abuzywne.

Bankom natomiast takie prawo nie przysługuje, gdyż "czerpałyby korzyści gospodarcze z sytuacji powstałej na skutek własnego bezprawnego działania". Dlatego właśnie Komisja Nadzoru Finansowego szacuje, że banki mogą stracić ponad 100 mld zł, oczywiście gdyby wszyscy frankowicze poszli do sądów i wygrali sprawy. Dodajmy, że rzecznik potraktował łącznie pytania zawarte w sprawie C-520/21, jak też w "lustrzanej" (wynikającej z pozwu banku) sprawie C-756/22, którą TSUE odroczył do rozstrzygnięcia tej pierwszej.

Jakie mogą być skutki wyroku TSUE?

Co powie w czwartek TSUE - możemy tylko zgadywać. Trudno jednak sobie wyobrazić, żeby wyrok znacząco odbiegał od opinii rzecznika. To będzie oznaczało, że pod dokładnej analizie prawnej i ekonomicznej, którą zapowiada już KNF, może zalecić bankom dalsze tworzenie rezerw na ryzyko prawne kredytów walutowych. A przypomnijmy, że do końca zeszłego roku banki utworzyły ich ok. 35 mld zł.

Czy wyrok TSUE - o ile będzie on zasadniczo zgodny z opinią rzecznika - może spowodować kolejną falę pozwów? Przypuszczalnie ich potencjał się jeszcze nie wyczerpał. Według wyliczeń KNF z 2015 roku, banki udzieliły nieco ponad 560 tys. kredytów we frankach do 2013 roku (potem, po interwencji nadzoru, już ich nie udzielały). Z tego ok. 375 tys. w latach 2006-2008, a więc przy kursie 2,00-2,60 zł za franka.

Późniejsze osłabienie złotego spowodowało, że raty wzrosły, a jednocześnie urósł kapitał pozostały do spłaty, denominowany we frankach. Te kredyty są najbardziej "wrażliwe". Choć nie wiemy, ile z nich pozostało do spłacenia, wiemy że do sądów idą także kredytobiorcy, którzy spłacili już swoje zobowiązania. Dlatego straty banków mogą jeszcze bardziej wzrosnąć.

Wyrok TSUE może zmobilizować banki do oferowania frankowiczom znacznie większych niż dotąd korzyści w zawieranych ugodach. Być może nawet warunków wykraczających poza granice ekonomicznego rozsądku. Banki starają się utrzymywać w tajemnicy warunki ugód, twierdząc, że są one negocjowane indywidualnie. Nie podają też do publicznej wiadomości, jakie w ich wyniku ponoszą straty. Wyrok TSUE może przesunąć granicę strat na ugodach jeszcze dalej.

Kulisy sprawy C-287/22

Tego samego dnia zapadnie drugi wyrok, w niewinnie wyglądającej sprawie C-287/22 wynikającej z powództwa kredytobiorcy przeciwko upadłemu już Getin Noble Bankowi. Zwrócił się on do Sądu Okręgowego w Warszawie o zabezpieczenie powództwa polegającego na zawieszeniu na czas trwania postępowania wykonania umowy, czyli po prostu spłaty rat. A Sąd zapytał TSUE w marcu zeszłego roku, czy może wniosku o zabezpieczenie powództwa nie uwzględnić.

Gdyby TSUE wypowiedział się, że sąd może albo powinien w takiej sprawie zabezpieczyć powództwo, banki mogłyby się liczyć ze stratami sięgającymi miliardów złotych rocznie. Bo wiadomo, że kancelarie prawne testują obecnie nowy obszar biznesu - pozwów podważających umowę kredytu hipotecznego w złotych oprocentowanego na stopie WIBOR.

Już sama możliwość wzięcia sobie "wakacji kredytowych" na okres rozpatrywania sporu umocniłaby ten biznes i zachęciła do składania pozwów. Portfel złotowych kredytów hipotecznych w portfelach banków to na koniec I kwartału ok. 390 mld zł, co daje rocznie przychody odsetkowe przynajmniej ok. 30 mld zł.

Czy abuzywność może być wsteczna?

Tkwimy w oparach absurdu - ocenili niedawno dwaj profesorowie prawa z SGH Tomasz Siemiątkowski i Łukasz Boberek w artykule opublikowanym na łamach "Rzeczpospolitej". Uważają oni, że orzeczenia polskich sądów w sprawach frankowych są całkowicie błędne i stwarzają zagrożenie dla polskiego systemu bankowego i gospodarki. Chodzi przede wszystkim o odnajdywanie w umowach klauzul abuzywnych. Profesorowie twierdzą, że z ich badań wynika, iż w przypadku zdecydowanej większości umów o kredyty we frankach banki nie naruszyły prawa, a sądy kwalifikują zapisy jako abuzywne z punktu widzenia warunków rynkowych, które nastąpiły po zawarciu umowy, czyli gdy doszło do silnego osłabienia złotego.

Były prezes Deutsche Bank Polska Krzysztof Kalicki przedstawił w ubiegłym roku raport, z którego jednoznacznie wynika, że banki nie miały innej możliwości informowania klientów o kursie (nieustannie zresztą zmiennym na rynku walutowym) jak poprzez tabelę kursową. Sądy powinny raczej sprawdzać, czy bank w tabeli przedstawiał rzetelnie kurs (np. nie podawał innego, wyższego klientowi, a inny, niższy, raportował do NBP) niż przesądzać o "abuzywności" odwołania do tabeli kursowej.

Tomasz Siemiątkowski i Łukasz Boberek twierdzą, że zamiast kierować się "pseudoabuzywnością" klauzul, sądy powinny wziąć pod uwagę "nadzwyczajną zmianę okoliczności", jaka nastąpiła w związku z osłabieniem złotego po wielkim globalnym kryzysie finansowym i materializacją ryzyka kursowego. Dlatego sądy powinny dokonać "korekty skutków umów kredytowych, w sposób korzystny dla konsumentów, a mniej drastyczny dla banków". Czyli - doprowadzić do ugody. Do tego zresztą zachęcał w jednym z wyroków TSUE.

Ich zdaniem polskie sądy nie sformułowały do tej pory właściwego pytania prejudycjalnego, a TSUE zobowiązany jest jedynie do poruszania się w zakresie zadanego pytania. Dodajmy jeszcze - odpowiedź TSUE na pytanie zadane w konkretnej sprawie - bywa przez sądy interpretowana wybiórczo, fragmentarycznie, a z fragmentu odpowiedzi tworzony jest rodzaj zasady prawnej.

Jak zinterpretować wyroki TSUE?

Do takiego absurdu doszło w wyniku słynnej sprawy państwa Dziubaków, w której TSUE powiedział, że sąd, stwierdziwszy abuzywność klauzuli, może unieważnić umowę w całości, ale nie powiedział wcale, że stwierdzenie abuzywności pewnej klauzuli powinno pociągać za sobą unieważnienie całej umowy. To zasadnicza różnica, niemniej to orzeczenie TSUE wyzwoliło lawinę pozwów frankowiczów przeciwko bankom z żądaniem unieważnienia umów.

Wyroki TSUE w obu sprawach z absurdu nas nie wydobędą, ale mogą go jeszcze pogłębić. Być może unijny Trybunał powinien bardziej zwracać uwagę na cały kontekst spraw, w których się wypowiada. TSUE zwraca jednak uwagę na to, że pewne sprawy powinny być rozstrzygane na gruncie prawa krajowego. Ale co zrobić, jeśli jest to niemożliwe?

- Jak bankowość ma funkcjonować w kraju, w którym stosunki zobowiązaniowe nie są honorowane, sądy są w rozkładzie, a Sąd Najwyższy jest sparaliżowany - mówił podczas niedawnego Europejskiego Kongresu Finansowego prezes mBanku Cezary Stypułkowski.

Przypomnijmy jeszcze jedną ważną rzecz. Już w 2015 roku KNF zaproponowała rozwiązanie polegające na podziale ryzyka i kosztów pomiędzy bank a kredytobiorcę. Uznała wtedy, że najlepszym wyjściem z frankowego klinczu jest ugoda.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »