EBOiR obawia się o wzrost i zachowanie banków

Bankowe prognozy dynamiki PKB są coraz bardziej pesymistyczne, chociaż mówienie o drugiej fali recesji w Europie jest przedwczesne. Zagrożenie dla nowych rynków europejskich ze strony banków w strefie euro widzi jednak Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju.

Wcześniejsze prognozy wzrostu PKB zrewidowali analitycy Goldman Sachs. W skali ogólnoświatowej, prognozę tegorocznego wzrostu PKB zredukowano z 3,9 proc. do 3,8 proc., a przyszłorocznego - z 4,2 proc. do 3,5 proc. Prognozę na ten rok dla rynków nowych obniżono odpowiednio z 6,8 proc. na 6,7 proc., a na przyszły - odpowiednio z 6,8 proc. do 6,1 proc. Dla ogółu krajów rozwiniętych gospodarczo obniżono ją odpowiednio z 1,7 proc. do 1,6 proc. i z 2,1 proc. do 1,3 proc.

Te ostatnie liczby wskazują jednak, że chociaż wzrost PKB zostanie w krajach rozwiniętych gospodarczo radykalnie przyhamowany, to coraz częściej spotykane zapowiedzi rozległej recesji mogą jeszcze być przedwczesne (październikowa prognoza wzrostu PKB w Niemczech przewiduje, iż w tym roku wyniesie on 2,8 proc. a w przyszłym 0,6 proc., przy czym w I kwartale zaledwie 0,2 proc.).

Reklama

Spadek PKB w przyszłym roku ma dotknąć trzy kraje: Grecję (-3,0 proc.), Włochy i Hiszpanię (po -0,4 proc.), a stagnacja - Szwajcarię. Zademonstrowaną w Brukseli nerwowość prezydenta Sarkozy'ego może też tłumaczyć prognoza, z której wynika, że w roku 2012 PKB we Francji wzrośnie tylko o 0,2 proc., z czego przez pierwsze trzy kwartały będzie on zwiększać się tylko o 0,1 proc. Tyle samo wyniesie też przeciętna za rok 2012 w całej strefie euro.

Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata w Biznes INTERIA.PL

Prognozę wzrostu PKB dla Polski na rok bieżący Goldman Sach zredukował z wcześniejszych 4,1 proc. do 4 proc. a na przyszły - z 3,8 proc. do 2,8 proc. (dla kolejnych kwartałów przyszłego roku wynosi ona odpowiednio: 2,7 proc., 2,1 proc., 2,6 proc. i 3.6 proc.). Dla Czech zredukowano ją odpowiednio z 2,1 proc. do 1,9 proc. i z 2,2 proc. do 1,5 proc. W przypadku Rosji, obniżono ją z 4,5 proc. do 4,2 proc. i z 4,5 proc. do 3,5 proc., a w przypadku Węgier, z 1,9 proc. do 1,2 proc. na ten rok i z 2,2 proc. do 1,1 proc. na przyszły.

Nietypowa jest natomiast prognoza wzrostu PKB w przypadku Ukrainy - o ile wcześniej bank ten zapowiadał, że w tym roku wyniesie on 4,3 proc., to w październiku podniesiono ją do 4,8 proc. Zgodnie z ogólnym trendem, prognozę na przyszły rok zredukowano natomiast z 5 proc. do 3.7 proc.

Podobnego przeszacowania dokonały i inne banki. Deutsche Bank w styczniu tegoroczny wzrost PKB w Polsce prognozował na 3,9 proc. a przyszłoroczny na 3,5 proc. W październiku było to już odpowiednio tylko 3,6 proc. i 2,6 proc. W przypadku Czech, prognozę tegoroczną obniżono w tym czasie z 2,3 proc. na 2 proc. a przyszłoroczną z 3,1 proc. do 1,6 proc., Węgier - z 3 proc. również na 1,6. Tegoroczną prognozę dla Ukrainy zredukowano z 4,6 proc. do 4,5 proc. a przyszłoroczną - z 5 proc. do 4,5.

EBOiR w lipcu tegoroczny wzrost PKB w Polsce prognozował na 3,8 proc. a przyszłoroczny na 3,5 proc. W październiku liczby te wynosiły odpowiednio 3.7 proc. i 2,2 proc. Tegoroczną prognozę dla Węgier obniżono w tym czasie z 2,7 proc. do 1 proc. a przyszłoroczną - z 2,8 proc. do 0,5 proc., co jest spadkiem o 2,3 punktu procentowego. Dla Ukrainy, tegoroczną prognozę zredukowano z 5 proc. o 4,5 proc. a przyszłoroczną - z 4,5 proc. do 3,5 proc. Najbardziej obniżono przyszłoroczną prognozę dla Słowacji - z 4,1 proc. do 1,1 proc.

Goldman Sachs obniżenie prognozy wzrostu gospodarczego w Polsce wyjaśnia spadkiem zamówień eksportowych, zmniejszeniem wydatków oraz inwestycji ze środków budżetowych (w szczególności wobec zbliżania się zadłużenia sektora publicznego do 55 proc. PKB), jak też wolniejszym tempem zastępowania ich przez inwestycje prywatne.

Zmniejszenie tempa wzrostu PKB w Czechach i na Węgrzech tłumaczy się spadkiem popytu na rynku wewnętrznym oraz dynamiki eksportu, zaś w przypadku tego drugiego kraju również spadkiem kursu forinta do franka szwajcarskiego, co zwiększyło obciążenie z tytułu spłat zadłużenia gospodarstw domowych w tej walucie. Na wzroście gospodarczym na Ukrainie mają natomiast odbić się zaburzenia kursowe w wyniku spodziewanego odejścia od sztywnego kursu hrywny.

Do wyjaśnienia źródeł spadku tempa wzrostu gospodarczego EBOiR podszedł bardziej systematycznie, opracowując indeks stopnia narażenia krajów leżących w obszarze jego działania na sytuację finansową i gospodarczą w strefie euro. Przytaczamy poniżej jego wartości dla wybranych krajów.

Wskaźnik ten jest sumą (I) udziału krajów strefy euro w eksporcie danego kraju objętego działalnością EBOiR, przeważonego przez udział eksportu w jego PKB, (II) udziału strefy euro w roszczeniach wobec PKB danego kraju objętego działalnością EBRD, przeważonego przez udział zadłużenia krótkoterminowego w PKB oraz (III) udziału krajów strefy euro w zagranicznych inwestycjach bezpośrednich uzyskiwanych przez dany kraj objęty działalnościa EBOiR, przeważonego przez udział tych inwestycji w PKB.

Bank ten wskazał, że wydarzenia w rozwiniętych krajach gospodarczo krajach Europy najsilniej uderzą w te państwa przekształcające swoją gospodarkę, które są najsilniej zintegrowane ze strefą euro.

Na miejsce Polski w tej tabeli, według EBOiR wpływa stosunkowo niewielkie zadłużenie zewnętrzne i znacznie mniejsze, niż w przypadku innych krajów, uzależnienie PKB od eksportu. Na jej sytuacji natomiast - stwierdza ten bank - odbiła się repatriacja kapitału ze strony zagranicznych inwestorów portfelowych.

Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata w Biznes INTERIA.PL

W cytowanej analizie - "EBRD regional economic prospects" do wątku przepływów kapitałowych EBOiR nawiązuje jeszcze kilkakrotnie, skupiając się na stosunkach między mieszczącymi się w krajach strefy euro centralami banków a ich podmiotami podrzędnymi w krajach objętych jego działaniem. Czyni to jednak niezbyt spójnie.

Na stronie 2 owego opracowania, wyraża się nadzieję, że podobnie jak podczas kryzysu finansowego w latach 2008-2009, ze wsparcia udzielanego przez rządy państw strefy euro ich dużym grupom bankowym działającym na terenie kilku krajów, będą mogły korzystać również mające znaczenie strategiczne podmioty podrzędne mieszczące się w krajach nowych rynków europejskich a redukcja dźwigni finansowej będzie przebiegać w sposób skoordynowany i kontrolowany.

Na tej samej i na następnej stronie wyrażono jednak obawę, że w sytuacji, w której zarówno pozyskiwanie funduszy, jak i odbudowa kapitałów przez banki z centralami w strefie euro podlegają presjom wynikającym z kryzysu zadłużenia skarbowego, będą one zapewne udzielać mniejszego wsparcia swoim podmiotom podrzędnym na nowych rynkach europejskich, te zaś z kolei ograniczą akcję kredytową.

Na stronie 3 - zmieniając stanowisko wyrażone na stronie 2 - ostrzeżono, że wszelka pomoc dla banków mających siedzibę w krajach strefy euro jest przydzielana w ramach poszczególnych krajów, istnieje więc ryzyko, że ich podmioty podrzędne nie zostaną objęte taką pomocą. Według owego scenariusza, stress, w jakim znajdzie się bank macierzysty, może poważnie zakłócić ponadgraniczne przepływy bankowe.

Na stronie 4 nastrój grozy wzrasta, EBOiR przewiduje bowiem, że udzielanie przez macierzysty bank, mający siedzibę w strefie euro wsparcia jego podmiotom podrzędnym na nowych rynkach europejskich może zostać ograniczone przez rząd jego kraju. Sytuacja taka - ostrzeżono - może spowodować poważne odwrócenie przepływów bankowego kapitału dłużnego i wielkie ograniczenie akcji kredytowej, z potencjalnie poważnymi skutkami makroekonomicznymi.

Na stronie 7 czytamy z kolei, że to, na ile zaniepokojenie stanem kapitałów dużych banków z siedzibą w strefie euro wpłynie na finansowanie i możliwość udzielania kredytów przez ich podmioty podrzędne w Europie środkowej i w krajach bałtyckich, jest wielką zagadką.

Ocena prawdopodobieństwa uzyskania przez dany bank, w razie kłopotów, wsparcia - czy to od rządu danego kraju czy też od swojego banku macierzystego - nie jest kwestią abstrakcyjnej debaty akademickiej. Ma ona wpływ zarówno na kurs akcji takiego banku, jak i na klasyfikację jego "siły finansowej" przez agencje ratingowe i bardziej ogólnie, na jego wiarygodność na rynku. Ma więc ona realne skutki finansowe.

Publiczne wypowiedzi na ten temat, zwłaszcza ze strony międzynarodowej instytucji finansowej, jaką jest EBOiR, powinny więc opierać się na analizie zarówno realnej sytuacji banków w danym kraju i źródeł ich finansowania, jak też rozwiązań instytucjonalnych, analizie funkcjonowania organów nadzoru bankowego, porównawczej analizie warunków rynkowych, jak też last not least, zaszłości historycznych. Pomijając niespójność tez wyrażonych w cytowanej tu analizie, nie zostały one tak podbudowane.

Gdy "Obserwator Finansowy" spytał, czy scenariusz odcięcia, jeśli nie odwrócenia, wsparcia kapitałowego przez centrale banków z siedzibą w strefie euro może zagrozić ich podmiotom podrzędnym w Polsce i ich działalności kredytowej, rzeczniczka Komisji Nadzoru Finansowego, Katarzyna Mazurkiewicz odpowiedziała: - Banki działające w Polsce to ściśle nadzorowane podmioty, dysponujące wysokimi kapitałami i zdrowymi portfelami aktywów. Przepływy, transakcje z zagranicznymi podmiotami z grupy są monitorowane przez KNF w trybie ciągłym. Władze banków podejmując decyzje mają świadomość ciążącej na nich odpowiedzialności i nie ma mowy o żadnych niestandardowych operacjach, czy nierynkowych transferach.

Mariusz Kukliński

Autor jest korespondentem "Obserwatora Finansowego" w Londynie

- - - - -

Stanowisko Związku Banków Polskich

Ocena EBOiR może niepokoić o zachowania jakich można spodziewać się w polskim sektorze bankowym. "Obserwator Finansowy" zwrócił się o opinię do Związku Banków Polskich. Oto otrzymana opinia Mariusza Zygierewicza, szefa zespołu ekonomiczno-regulacyjnego Związku Banków Polskich:

"Banki działające w Polsce, także te będące podmiotami zależnymi banków zagranicznych, są instytucjami cechującymi się wysokim poziomem kapitałów własnych, stale rozwijaną akcją kredytową. Obawy związane z wycofywaniem kapitałów dłużnych z Polski przez banki-matki na skutek kryzysu w Grecji i ich negatywnym skutkiem dla polskiej gospodarki wydają się przesadzone. Kryzys lat 2008-2009 pokazał, że już wówczas nie nastąpił odpływ kapitału dłużnego z Polski, mimo że sytuacja była równie poważna. Decyzja banków zagranicznych o pozostawieniu kapitałów w Polsce wynikała z lepszych perspektyw rozwoju biznesu bankowego w naszym kraju niż w krajach strefy euro, tj. większej możliwości rozwoju akcji kredytowej i wyższej rentowności tradycyjnych usług bankowych świadczonych w krajach naszego regionu.

Gdyby odpływ poważnych kapitałów dłużnych nastąpił z banków polskich w 2008 r., to jego skutki dla stabilności sektora bankowego i dla gospodarki byłyby dużo bardziej niebezpieczny niż dzisiaj. Dziś banki rozwijają akcję kredytową w o wiele większym stopniu w oparciu o depozyty pozyskane z rynku lokalnego, tym samym zależność polskich banków od finansowania zagranicznego jest relatywnie słabsza. Ponadto, banki dysponują dziś większym zasobem wolnych środków finansowych utrzymywanych w NBP i nawet odpływ części środków zagranicznych nie spowodowałby poważnych trudności w finansowaniu gospodarki.

To są jednak rozważania hipotetyczne, gdyż duża konkurencja na rynku usług bankowych w Polsce nie pozwoli bankom zagranicznym na utratę części ich dochodowego biznesu w naszym kraju, co miałoby długotrwałe negatywne skutki dla wyników całych grup bankowych. W większym stopniu można natomiast spodziewać się ewentualnej sprzedaży swoich aktywów w Polsce przez część banków zagranicznych i konsolidacji rynku bankowego w naszym kraju."

Obserwator Finansowy
Dowiedz się więcej na temat: wzrost | bank | zachowanie | zachowania | bańki | KNF | EBOiR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »