Ekonomiści: Nowelizacja tegorocznego budżetu nie jest przesądzona
- Choć spowolnienie gospodarcze w Polsce jest silniejsze niż zakładał rząd, to nowelizacja ustawy budżetowej na bieżący rok nie jest przesądzona - uważają ekonomiści. Ich zdaniem, przed znowelizowaniem budżetu uchronić mogą np. pieniądze z OFE.
Zgodnie z ustawą budżetową w tym roku polska gospodarka miała się rozwijać w tempie 2,2 proc. PKB, a średnioroczna inflacja wynieść 2,7 proc. Na podstawie m.in. tych założeń oszacowano, że przy dochodach na poziomie 299 mld 385 mln 300 tys. zł, deficyt nie przekroczy 35 mld 565 mln 500 tys. zł.
Wiadomo już jednak, że dynamika PKB nie będzie tak wysoka. Według skorygowanych pod koniec kwietnia prognoz resortu finansów, w br. nasz PKB ma wzrosnąć o 1,5 proc. Wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski podkreślał wtedy, że rewizja prognoz nie oznacza automatycznej nowelizacji budżetu. - Nie oznacza to w żaden sposób automatyczności nowelizacji budżetu, mimo że - jak mówimy już od jesieni - jesteśmy gotowi budżet nowelizować, jeżeli będzie taka potrzeba, ale dzisiaj takiej konieczności jako takiej nie widzimy - powiedział.
Choć z wyliczeń ekonomistów, z którymi rozmawiała PAP, wynika, iż w państwowej kasie po stronie dochodowej może w tym roku zabraknąć nawet 18 mld zł, to możliwe, że budżet wcale nie będzie wymagał nowelizacji.
- Ubytek bierze się przede wszystkim z VAT-u, gdyż rząd dosyć optymistycznie zakładał dochody z tego podatku - wskazał ekonomista Banku Pekao Adam Antoniak.
Dodał, że już w minionym roku wpływy z tego podatku okazały się "przestrzelone" o ok. 11 mld zł, a na bieżący rok rząd założył, iż będą one jeszcze większe. "W naszej ocenie można się spodziewać, że wypływy z VAT będą takie same jak w 2012 r., a może nawet niższe. Pierwsze miesiące roku pokazują, że jest słabo z wpływami z tego podatku" - ocenił.
Jak tłumaczył, niższe wpływy z VAT-u są skutkiem niższego wzrostu gospodarczego oraz jego niekorzystnej struktury. - Główna baza dla podatku VAT to popyt krajowy oraz import. W takiej sytuacji jakiej jesteśmy, popyt krajowy oraz import spadają. Czyli dwa główne czynniki, na których bazuje rząd, licząc na wpływy z VAT-u, de facto się kurczą, więc trudno zakładać, żeby dochody z VAT rosły - zaznaczył.
W opinii Antoniaka słabo może też być z wpływami z podatków bezpośrednich, w szczególności w przypadków dochodów od przedsiębiorstw. Wyniki finansowe firm są gorsze, a ponadto znaczna część przedsiębiorstw miała w ubiegłym roku straty, które będą mogły w kolejnych latach sobie odliczać.
Jak stwierdził Antoniak, może się jednak okazać, że nowelizacja budżetu nie będzie konieczna, gdyż rząd może "zasypać" dziurę, która pojawiła się w państwowej kasie. - Jeśli jednak miałoby dojść do rewizji budżetu, to mniej więcej w toku prac nad założeniami do ustawy budżetowej na przyszły rok - stwierdził.
Główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki wskazał, że brakujące 18 mld zł po stronie dochodowej może zostać pokryte m.in. przez zysk NBP (ok. 5,5 mld zł), wyższe dywidendy od spółek z udziałem Skarbu Państwa, a także poprzez ewentualne przesuwanie części wydatków na przyszły rok. - Ewentualnie resort finansów może pozwolić na większe zadłużanie się FUS-u. Nie przewidujemy więc, że jeśli dojdzie do rewizji tegorocznego budżetu, to o taką kwotę. Maksymalnie może to być 10 mld zł - zaznaczył.
Zwrócił przy tym uwagę na - jak powiedział - niewiadomą, czyli na to, kiedy ruszy transfer środków z otwartych funduszy emerytalnych do ZUS. - Czy stanie się to pod koniec tego roku, czy na początku przyszłego? Minister Rostowski mówi, że ma to być rozłożone na 10 lat (MF proponuje, by na 10 lat przed przejściem na emeryturę kapitał zgromadzony w OFE był stopniowo przekazywany do ZUS - PAP), ale trzeba pamiętać, że w tym pierwszym transferze może być więcej środków niż 1/10 całości - zaznaczył.
Dodał, że w pierwszym transferze do ZUS trafi m.in. kapitał osób, które mają mniej niż 10 lat do emerytur. - Szacujemy, że kapitał tych osób, które mają 10 lat do emerytury i mniej, wynosi około 46 mld zł , z czego około 20 mld zł może być przesunięte w pierwszym roku, a reszta rozłożona na 10 lat - wskazał.
- Gdyby ten transfer rozpoczął się już w tym roku, to rewizji budżetu w ogóle może nie być. Gdyby jednak tak nie było, to jest prawdopodobne, że w drugiej połowie roku ta rewizja gdzieś się tam pojawi - dodał.
Główny ekonomista BZ WBK Maciej Reluga uważa, że na razie jest jeszcze za wcześnie, by mówić, czy i kiedy może dojść do nowelizacji ustawy budżetowej. - Musimy jeszcze poczekać tak ze dwa miesiące i zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja w gospodarce, co się będzie działo i jak duża ta luka (w budżecie - PAP) będzie. Trzeba pamiętać, że w 2012 r. "dziura" w dochodach podatkowych była niemała, a mimo wszystko nowelizacji nie było - powiedział Reluga.