Ekspert: Rosja raczej nie odetnie Europy od gazu

Rosja raczej nie będzie chciała wstrzymywać dostaw gazu do Europy. Byłoby to w kontrze z budowanym dotąd wizerunkiem dostawcy, który wywiązuje się z umów z europejskimi kontrahentami - mówi Interii Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich.

- Sądzę, że Rosja nie byłaby gotowa wstrzymać przesyłu gazu. To uderzyłoby w jej wizerunek jako dostawcy i stałoby w kontrze do budowanej przez lata narracji. Gazprom podkreślał wielokrotnie, że wywiązuje się ze zobowiązań i dostarcza surowiec zgodnie z zapisami umów. Przywiązywał do tego dużą wagę. Nie wydaje mi się, że teraz byliby skłonni ten obraz zaburzyć - informuje analityk w rozmowie z Interią.

Jego zdaniem najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest kontynuacja polityki realizowanej przez ostatni rok, czyli dostarczanie gazu w ramach umów długoterminowych zgodnie z planem, przy jednoczesnym ograniczaniu dodatkowej sprzedaży spotowej.

Reklama

To podejście doprowadziło do drożyzny na europejskim rynku gazu. W sytuacji wzrostu zapotrzebowania na surowiec wynikającego z warunków pogodowych i odbicia gospodarczego Europa nie otrzymywała odpowiednich wolumenów gazu. Próbowała się ratować dostawami LNG z różnych kierunków, ale musiała o nie konkurować z Azją, gdzie również nastąpił wzrost popytu.

W efekcie weszła w sezon zimowy z historycznie niskim poziomem gazu w magazynach. Rosjanie tłumaczyli, że Stary Kontynent sam jest sobie winny, bo zrezygnował z umów długoterminowych, gwarantujących dostawy po lepszych cenach, przestawiając się na zakupy spotowe.   

Nie można natomiast wykluczyć w obecnej sytuacji, że Rosjanie podważą zasadność przesyłu przez Ukrainę, argumentując to na przykład zagrożeniem konfliktem, awarią czy niepewnością dostaw. Rosyjski prezydent Władimir Putin w poniedziałkowym wieczornym wystąpieniu podkreślał zły stan ukraińskiej infrastruktury przesyłowej.

Niewykluczone, że zostanie to wykorzystane jako kolejny argument za uruchomieniem Nord Stream 2. Być może nawet pojawi się narracja, że Gazprom gotowy będzie płacić kary za przesył niecertyfikowanym gazociągiem, by tylko wywiązać się z umów z kontrahentami z Europy.

- Nawet w czasie poprzedniego konfliktu, w latach 2014-2015, nie doszło do przerwy w przesyle gazu. Był moment, że Rosjanie wysyłali wolumeny poniżej nominacji, trwało to od jesieni 2014 do wiosny 2015 r., co miało blokować rewers na Ukrainę. Natomiast nie było przerwy w dostawach jako takiej. Nie sądzę, by chcieli to zrobić tym razem - powiedział Kardaś.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Rosyjska Rada Bezpieczeństwa opowiedziała się w poniedziałek za uznaniem niepodległości "republik ludowych" (Donieckiej i Ługańskiej) we wschodniej Ukrainie, o co apelowali ich liderzy. Prezydent Rosji Władimir Putin podpisał dekret o uznaniu ich niepodległości. Polecił też Ministerstwu Obrony "podtrzymanie pokoju" przez rosyjskie siły zbrojne na tych terytoriach. To oznacza zaognienie konfliktu i pogłębienie kryzysu na wschodzie Europy. Reakcją Zachodu mają być sankcje na Rosję.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »