Emir nie musi skakać przez płot
Rząd wciąż szuka właściciela dla Stoczni Gdańskiej. Tym razem do gry wchodzą Kuwejtczycy. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", zakupem kolebki solidarności zainteresowała się spółka należąca do rodziny emira - dynastii al Sabah.
Nie znamy szczegółów oferty, wiadomo jednak, że Kuwejtczycy chcieliby w Gdańsku produkować tankowce. 28 marca zarząd stoczni wraz z oficjalną rządową delegacją lecą na kolejny etap negocjacji.
Spółka związana z emirem może więc pokrzyżować plany ukraińskiemu Związkowi Przemysłowemu Donbasu. Firma posiadająca od stycznia 4,8 proc. akcji stoczni zainteresowana była objęciem jej pakietu kontrolnego.
Negocjacje cieszą związkowców z "Solidarności". - Będziemy zadowoleni z każdej firmy, która zechce poważnie zainwestować w stocznię - wyjaśnia w rozmowie z "GW" Roman Gałęzewski, szef stoczniowej "S". - Na tę ofertę patrzymy ze szczególną nadzieją, bo wiadomo, że dla nich liczy się jakość, a cena nie jest tak ważna - dodaje.
Ewentualny inwestor musi pamiętać o blisko 80 mln długu naszego "pomnika historii najnowszej". Unia Europejska już obecnie prowadzi śledztwo w sprawie pompowania w nią nadmiernych państwowych środków. Rząd deklaruje zakończenie prywatyzacji do końca 2007 roku.