Energia nas dobije
Urząd Regulacji Energetyki przedstawił propozycje działań, które powinny zostać podjęte do końca br. na rzecz liberalizacji rynku energii elektrycznej. Część uczestników rynku ocenia je jako niewystarczające i nieco naiwne.
"Mapa drogowa zawiera propozycję działań, które powinny zostać podjęte dla realizacji celu, jakim jest dalsza liberalizacja rynku energii elektrycznej uwzględniająca poprawę bezpieczeństwa odbiorców energii elektrycznej. To konsument - odbiorca końcowy powinien zostać uznany za podstawowego i ostatecznego beneficjenta procesów liberalizacji. Konkurencja służy bowiem konsumentom, nie zaś ochronie interesów konkurentów. Liberalizacja nie może odbywać się wyłącznie na koszt odbiorców, sankcjonując i utrwalając nieefektywność w sektorze energetycznym" - czytamy we wstępie do powstałej w URE "Mapy drogowej uwolnienia cen dla wszystkich odbiorców energii elektrycznej".
Prezes urzędu zaproponował roczny termin, w którym cel taki - przy maksymalnej mobilizacji wszystkich organów odpowiedzialnych za kształtowanie i realizację szeregu polityk - energetycznej, społecznej, ekologicznej czy fi skalnej - byłby możliwy do osiągnięcia.
- "Mapa drogowa" odwołuje się do przepisów prawa europejskiego i przepisów z powodzeniem funkcjonujących na innych rynkach europejskich, które z różnych powodów nie doczekały się realizacji w Polsce. Pomysły zawarte w tym dokumencie pozwolą na uwolnienie cen energii 1 stycznia 2009 roku, uwolnienie to musi nastąpić w sposób maksymalnie bezpieczny dla konsumentów - mówi Mariusz Swora, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.
Jak dodaje prezes Swora, od stycznia 2009 r. regulacja URE będzie się ograniczać jedynie do działalności sieciowej z uwagi na monopolistyczny charakter tych usług.
Najważniejsze są prawa odbiorcy
Komisja Europejska przygotowuje obecnie Kartę praw odbiorców detalicznych, która być może stanie się ofi cjalnym unijnym dokumentem jesienią br.
- Chcemy, aby w jak najszerszym zakresie rozwiązania będące jej przedmiotem zostały implementowane do prawa polskiego - zapowiada prezes URE.
W ocenie Swory, prawa odbiorców powinny stać się istotnym elementem polityki energetycznej, zarówno w wymiarze europejskim, jak i krajowym i dlatego są jednym z najważniejszych elementów "Mapy drogowej".
W ocenie prezesa URE zadaniem współczesnego państwa powinno być zapewnienie prostych procedur dla swobodnego przepływu informacji. Obecnie istnieje asymetria informacyjna pomiędzy przedsiębiorstwami energetycznymi a najsłabszymi uczestnikami rynku, jakimi są konsumenci w gospodarstwach domowych. W warunkach pełnego uwolnienia cen energii elektrycznej jedną z form ochrony odbiorcy na rynku jest możliwość dokonania przez niego zmiany sprzedawcy energii. Aktualnie jednak procedury zmiany sprzedawcy nie są wystarczające, dlatego, według Swory, w perspektywie roku konieczna jest ochrona odbiorców w gospodarstwach domowych, czyli tych najsłabiej przygotowanych do korzystania z rozwiązań rynkowych.
- Konsument na rynku energii elektrycznej powinien być świadomym jego uczestnikiem, korzystającym z możliwości wyboru - przekonuje Mariusz Swora. - Korzystanie z usługi powszechnej nie może łączyć się z uciążliwością. Dlatego w mapie proponujemy ustawowe regulowanie elementów zmiany sprzedawcy. Z punktu widzenia konsumentów pewność prawa wymaga tego, aby te procedury trwały maksymalnie krótko. Proponujemy, aby okres nie był dłuższy niż 14-30 dni, a docelowo skrócił się do kilku dni.
Prezes URE przypomina, że konsument powinien widzieć za co płaci, więc powinien dostać przejrzysty rachunek jednocześnie za sprzedaż energii i jej dostarczenie.
Chcąc ułatwić procedurę zmiany sprzedawcy, URE prowadzi program mający zapewnić równoprawny dostęp do danych pomiarowych odbiorców. Pełny dostęp do tych informacji gwarantuje efektywność procesu zmiany sprzedawcy.
- Chcemy, aby wszyscy odbiorcy w gospodarstwach domowych zostali wyposażeni w liczniki elektroniczne ze zdalną transmisją danych. W tej chwili opracowywane jest studium wykonalności tego typu projektu w skali całego kraju - zapewnia prezes Swora.
Grupa ds. rynku
Zdaniem regulatora, ceny sprzedaży obowiązkowej (tzw. sprzedawcy z urzędu) i awaryjnej powinny zostać ściśle związane z ceną energii na rynku hurtowym i byłyby kalkulowane zgodnie z algorytmem stworzonym przez prezesa URE. Prezes URE miałby ponadto prawo do kontroli powykonawczej tych cen.
- Realizacja tych założeń oznacza zmiany legislacyjne oraz jednoczesne podejmowanie działań miękkich prowokujących zmianę sprzedawcy. URE deklaruje działalność w obu sferach - dodaje Mariusz Swora.
Prezes URE zamierza podjąć aktywne działania w ramach powołanej w Ministerstwie Gospodarki grupy roboczej mającej zająć się opracowaniem projektów aktów prawnych zapewniających odbiorcom słabym ekonomicznie właściwą pozycję na rynku oraz przyznających prezesowi URE odpowiednią rolę i narzędzia regulacyjne. W pracach grupy, która niedawno rozpoczęła działalność, biorą udział w szczególności przedstawiciele Ministerstw Gospodarki, Skarbu, Finansów, Infrastruktury, Pracy i Polityki Społecznej oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).
- Nie można zapominać o potrzebach przedsiębiorstw sektora wpływających na sprawność działania rynku - podkreśla Swora. - Muszą one mieć pewność działania na rynku. Tę pewność gwarantuje polityka państwa oraz jakość stanowionego prawa. Nie może być tak, że przedsiębiorstwa są zaskakiwane informacjami o niekorzystnym podziale limitów tuż przed końcem roku. Taka sytuacja zaskoczyła nie tylko przedsiębiorstwa, ale również regulatora
Szlachetna naiwność?
Przedsiębiorstwa energetyczne oraz eksperci raczej pozytywnie oceniają propozycje prezesa URE, wskazują jednak, że nie są one wystarczające.
- Moja ocena Mapy drogowej generalnie jest niezła. Trzeba jednak pamiętać, że nie da się zbudować rynku energii tylko od jednej strony, czyli od strony regulatora. Działania URE są oczywiście potrzebne, ale niewystarczające - mówi prof. Krzysztof Żmijewski z Politechniki Warszawskiej.
Żmijewski wskazuje, że całkowite uwolnienie rynku bez zabezpieczenia w postaci regulacji sprzedawcy z urzędu jest nadmiarem optymizmu. Jego zdaniem, być może w przyszłości będzie można zrezygnować z regulowania sprzedawców z urzędu, ale jeszcze nie teraz. Jest różnica pomiędzy regulowaniem sprzedawcy z urzędu, a regulowaniem sprzedaży do odbiorców z taryf G (gospodarstwa domowe). Co prawda w "Mapie drogowej" prezes URE zapowiada, że do końca br. zostaną zrealizowane działania mające chronić odbiorców najsłabszych, ale według Krzysztofa Żmijewskiego są to jednak ogólniki.
- Jeśli będziemy mieli propozycję konkretnego mechanizmu, to możemy ten mechanizm analizować, a tak mamy do czynienia z pewnego rodzaju szlachetną naiwnością; to tak jakbyśmy powiedzieli, że chcemy, aby wszyscy byli piękni i bogaci. Prezes URE nie precyzuje, na czym ma polegać specjalny nadzór. Ja proponuję takie rozwiązanie, jak np. taryfi kowanie sprzedawcy z urzędu - dodaje prof. Żmijewski
Żmijewski wskazuje, że w celu ochrony odbiorców najsłabszych można zastosować inne mechanizmy, choć nie leżące w gestii regulatora, jak np. czipowa karta usług socjalnych, którą otrzymywaliby ludzie biedni. Na karcie znajdowałaby się określona kwota, którą można by przeznaczyć tylko na zakup np. energii, gazu czy wody. To byłaby konkretna osłona socjalna.
- Na razie nie ma konkretnych mechanizmów wsparcia, mamy zamiast tego myślenie życzeniowe. Dobrze jednak, że temat został podjęty - ocenia Żmijewski. - Prezes URE nie ma dzisiaj specjalnych możliwości ochrony tzw. wrażliwych odbiorców. To, co może zrobić, to zadecydować, że sprzedawca z urzędu będzie regulowany, aby jego ceny nie poszybowały w kosmos.
Przekonuje jednocześnie, że ochrona odbiorców przed rosnącymi cenami energii to leczenie objawów, a nie przyczyn choroby. Żmijewski przypomina, że prezes URE wypowiedział się wyraźnie w sprawie konsolidacji pionowej w elektroenergetyce, stwierdzając, że prowadzi ona do wzrostu cen i ograniczenia rynku.
Dariusz Ciepiela