Euro 2020: Gra o prestiż, ale też o duże pieniądze

Polska reprezentacja, a właściwie Polski Związek Piłki Nożnej, podobnie jak każda drużyna uczestnicząca w Euro 2020, za wejście do turnieju otrzymała już od UEFA 9,25 mln euro. Po przegranej ze Słowacją i remisie z Hiszpanią (wartym 0,5 mln euro) przed Polakami wciąż do wygrania 23 mln euro (ok. 105 mln zł). Tyle otrzymałby PZPN, jeśli polska jedenastka zwyciężyłaby we wszystkich kolejnych spotkaniach i 11 lipca podniosłaby w górę puchar.

W Mistrzostwach Europy w Piłce Nożnej Euro 2020 za każdy wygrany mecz fazy grupowej drużyny (federacje) otrzymują 1 mln euro, za remis -  pół miliona. Awans do jednej ósmej finału jest nagradzany kwotą 1,5 mln euro. Wejście do ćwierćfinału to premia 2,5 mln euro dla zespołu, a do półfinału - 5 mln euro - podobnie jak za awans do finału.  Zwycięzca finału Euro 2020 zainkasuje zaś 8 mln euro. 

Na trwające mistrzostwa Europy UEFA przeznaczyła 331 mln euro, czyli blisko 1,5 mld zł. Jest to najwyższa w historii kwota wyasygnowana na rozgrywki Euro. Suma ta jest o 30 mln euro większa od wydanej przez UEFA na mistrzostwa Europy w 2016 roku, ale o 40 mln euro mniejsza niż planowano przed pandemią. Dlatego premie dla drużyn zostały nieco okrojone - uzasadnia niemiecki portal sport1.de. I informuje, że grubo ponad połowę tej kwoty - 222 miliony euro - trafiło już do 24 reprezentacji uczestniczących w rozgrywkach. 

Reklama

PZPN podobnie jak każdy uczestnik turnieju, za awans do Euro 2020 otrzymał 9,25 mln euro, czyli ponad 40 milionów złotych. Zdaniem portali piłkarskich, Polski Związek Piłki Nożnej już te pieniądze rozdzielił. Od 10 do 12 milionów złotych, czyli ok. 20 proc. całej kwoty miało zostać wypłacone piłkarzom polskiej reprezentacji. Według nieoficjalnych źródeł najwięcej, po 750 tysięcy złotych, mieli otrzymać Grzegorz Krychowiak i Piotr Zieliński. Piłkarze ci wystąpili we wszystkich dziesięciu meczach eliminacyjnych. 

Pozostali zawodnicy, łącznie z Robertem Lewandowskim, mieli otrzymać mniej. Jak wyjaśniają eksperci, przy obliczaniu premii za awans do mistrzostw od lat panuje ten sam system. Podczas eliminacji, za udział w meczach zawodnicy przyznają sobie punkty w ramach trzystopniowej skali. Najwięcej, trzy punkty, otrzymują grający w podstawowym składzie, dwa dostają ci, którzy choć na chwilę wyszli na boisko a jeden - piłkarze rezerwowi. Również ci ostatni mogą liczyć na wysokie premie. Jak podaje portal meczyki.pl, przykładem jest Łukasz Skorupski, który za awans do Euro 2021 otrzymał 250 tysięcy złotych mimo, że podczas eliminacji ani razu nie wyszedł na boisko. Piłkarz ten - uzasadniają komentatorzy - wykazał się dużym zaangażowaniem podczas treningów.  

Oprócz drużyny, na Euro 2020 zarabiają też kluby piłkarskie. Za każdego zawodnika “wypożyczonego" na mistrzostwa Europy UEFA płaci dziennie klubowi od 2410 euro do 7231 euro, bez względu na to, czy wychodzi na murawę, czy ogląda mecz z ławki rezerwowych.

Polskie kluby PKO Ekstraklasy w rankingu UEFA zostały zaliczone do trzeciej grupy i otrzymują 2410 euro dziennie za każdego piłkarza. Pieniądze zaczęły być wypłacane dwa tygodnie przed pierwszym meczem reprezentacji, a przestaną - dzień po odpadnięciu drużyny z mistrzostw. Biorąc pod uwagę, że faza grupowa trwa 9 dni, a UEFA rozpoczęła płacić 14 dni wcześniej, każdy klub otrzyma pieniądze za 24 dniówki (14 + 9 + 1). To prawie 58 tys. euro (57 840) czyli około 260 tysięcy złotych za zawodnika. W reprezentacji gra dziewięciu piłkarzy z siedmiu polskich klubów, m.in. z mającej najniższy budżet Warty Poznań. W fazie grupowej wszystkie one otrzymają łącznie ponad pół miliona euro. 

Jeśli piłkarz Ekstraklasy awansuje do 1/8 finału, jego klub otrzyma od UEFA 72 tysiące euro (ponad 300 tys. zł), a jeśli do ćwierćfinału - co najmniej 84 tys. euro (ponad 370 tys. zł). W sumie UEFA  ma wypłacić wszystkim klubom około 200 mln euro. Dla Federacji Piłkarskiej kwota ta stanowi zaledwie od 6 do 8 procent od przychodów z reklam, biletów na mecze i transmisji telewizyjnych. 

Polska reprezentacja i kluby, w których na co dzień występują piłkarze, mają zagwarantowane premie za fazę grupową. Potem, wszystko zależy od skuteczności zawodników. Polska mierzyła się z ryzykiem czarnego scenariusza. Po porażce ze Słowacją biało-czerwoni mogli odpaść z Euro 2020 już w sobotę. Stałoby się tak, jeśli przegraliby z Hiszpanią. Na szczęście stało się inaczej i teraz kluczowe jest środowe zwycięstwo ze Szwecją.

Ewa Wysocka


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Euro 2020 | piłka nożna | UEFA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »