Eurokraci dostaną w przyszłym roku wyższe pensje
Podstawowe pensje urzędników UE wzrosną w styczniu o ponad 7 proc. To efekt corocznej indeksacji i braku porozumienia w sprawie reformy administracji UE. 31 grudnia wygasa rozporządzenie o 5,5-procentowym podatku solidarnościowym; nie zastąpiono go nowym.
- Bardzo żałujemy, że kraje odrzuciły naszą propozycję, by o rok przedłużyć obowiązujące rozporządzenie o podatku solidarnościowym - powiedział PAP w czwartek rzecznik Komisji Europejskiej ds. administracji Antonio Gravili.
Obecnie urzędnicy unijni płacą tymczasowy podatek solidarnościowy, który wynosi 5,5 proc. i jest liczony od pensji podstawowej, bez dodatków na rozłąkę czy dzieci. W ubiegłym roku w ramach reformy unijnej administracji KE zaproponowała, by zwiększyć go do 6 proc., ale w środę, podczas negocjacji między rządami a przedstawicielami Parlamentu Europejskiego, kilka państw, m.in. Wielka Brytania, które domagają się znacznie bardziej radykalnych cięć w zarobkach eurokratów, odrzuciło tę propozycję. W efekcie obecne rozporządzenie wygasa i nie ma nowego, by je zastąpić. Urzędnicy przestaną więc płacić jakikolwiek podatek solidarnościowy.
Do swych pensji urzędnicy będą więc mogli doliczać od 2013 roku 5,5 proc. podstawowego wynagrodzenia zaoszczędzonego na podatku, a oprócz tego ich pensje podstawowe wzrosną o 1,7 proc., co wynika z corocznej obowiązkowej indeksacji zarobków. To podniesie unijny budżet w 2013 roku o około 100 mln euro.
KE oblicza indeksację na podstawie zmian w pensjach urzędników państwowych z ośmiu państw członkowskich: Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Włoch, Holandii, Hiszpanii, Belgii, Luksemburga, które reprezentują 76 proc. PKB UE.
Według danych KE nastąpił wzrost wynagrodzeń w Niemczech (o 4,3 proc.), Belgii (2,5 proc.), Luksemburgu (2,5 proc.), Francji (1,8 proc.) i W. Brytanii (0,9 proc.). Obniżki pensji miały miejsce w Hiszpanii (o 3 proc.), Holandii (1,9 proc.), a we Włoszech doszło do zamrożenia poziomu wynagrodzeń. Łącznie zmiana siły nabywczej tych krajowych urzędników państwowych wynosi minus 1,1 proc. Ale unijni urzędnicy dostaną podwyżki, bo do obliczania indeksacji uwzględnia się inflację w Belgii, która wyniosła w 2012 roku 2,8 proc.
KE przekonuje w środowym komunikacie prasowym, że biorąc pod uwagę inflację w Belgii w rzeczywistości siła nabywcza unijnych urzędników spadnie o 1,1 proc. KE nie uwzględnia jednak w tych wyliczeniach faktu, że urzędnicy przestaną dodatkowo płacić od 1 stycznia podatek solidarnościowy.
Dyplomaci UE, a także źródła w KE przyznają, że praktycznie nie ma szans na porozumienie w Radzie i PE w sprawie reformy administracji unijnej, dopóki przywódcy nie przyjmą nowych wieloletnich ram budżetowych UE na lata 2014-2020. Poświęcony temu szczyt w listopadzie nie przyniósł porozumienia m.in. z powodu żądań Wielkiej Brytanii o cięcia, w tym właśnie w unijnej administracji. Premier David Cameron żądał redukcji rzędu 15-20 mld euro z około 62 mld euro przewidzianych na administrację unijną w ciągu siedmiu lat; potem ograniczył się do 6 mld.
Na pensje 55 tys. urzędników przeznaczona jest mniej niż połowa unijnych wydatków na administrację. Zarobki urzędników wahają się od 2,6 tys. euro miesięcznie dla świeżo zatrudnionej sekretarki do ponad 18 tys. euro brutto dla najwyższych rangą dyrektorów generalnych i ich zastępców. Ponad 20 tys. euro na miesiąc zarabiają komisarze i sędziowie Trybunału UE. Osobną kategorią stanowią tzw. pracownicy kontraktowi, zatrudniani na czas określony (stanowią prawie 20 proc. wszystkich zatrudnionych) i zarabiają znacznie mniej: od 1850 do 6 tys. euro brutto.