Europa w czerwcu ograniczyła zakupy węgla w Rosji
W maju unijne kraje gwałtownie zwiększyły zakupy rosyjskiego węgla, uzupełniając zapasy. Import z tego kierunku wyniósł 4,7 mln ton, jednak - według wstępnych danych - w czerwcu został już poważnie ograniczony. Europa szuka innych dostawców, którzy zastąpią Rosję, ta z kolei odpowiada, zwiększając dostawy do Turcji, Chin i Indii.
Wzrost majowych zakupów wyniósł 80 proc. w porównaniu z kwietniem. Jak podaje Eurostat, Unia kupiła 4,7 mln ton rosyjskiego węgla o wartości 1,1 mld euro. Tymczasem miesiąc wcześniej było to 2,6 mln ton o wartości 700 mln euro. Według informacji "Financial Times", w czerwcu dostawy spadły już jednak do 1,7 mln ton.
Zmienia się również logistyka. Koleją przewieziono zaledwie 54 tys. ton, podczas gdy zazwyczaj transport szynowy odpowiadał za przewóz 600-800 tys. ton. To efekt spadku zakupów z Polski, która sprowadzała węgiel drogą lądową. Teraz większość dostaw realizowana jest drogą morską.
Według danych Eurostatu, w 2020 r. Rosja odpowiadała za ponad połowę (55,6 proc.) importu węgla do UE, dalej były Stany Zjednoczone (17,2 proc.) i Australia (15,3 proc.) Inni dostawcy to Kolumbia, RPA, Indonezja i Kanada.
UE zdecydowała, że przestanie importować węgiel od połowy sierpnia. Jednocześnie Holandia, Niemcy i Austria ogłosiły plany uruchomienia swoich elektrowni węglowych, by ograniczyć zużycie gazu, którego niedobór odczuwany jest bardzo dotkliwie.
Europa zamierza zastępować surowiec rosyjski węglem z USA, Australii, Kolumbii czy RPA. To zresztą dzieje się już od pewnego czasu. Od początku marca Unia sprowadziła 15,8 mln ton węgla z krajów innych niż Rosja, o 45 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2019 roku, czyli przed pandemią. Największe wzrosty pochodziły z Australii i RPA. Terminal węglowy Richard Bay z RPA odnotował w ciągu pięciu miesięcy tego roku 40-proc. wzrost dostaw węgla do Europy.
Nie jest jednak łatwo. Firmy górnicze w wielu miejscach na świecie są niedoinwestowane ze względu na pandemię i politykę dekarbonizacyjną. A luka do wypełnienia jest duża. Myles Allsop, analityk UBS, mówił, że wyzwaniem może być zapewnienie takiej ilości surowca, by zastąpić import z Rosji, pokrywając jednocześnie niedobór gazu ziemnego na Starym Kontynencie.
Rosja natomiast w tej sytuacji przekierowuje eksport do Azji. Zakupy surowca z Rosji ograniczają co prawda Japonia i Korea Południowa, z drugiej jednak strony nieco większe zamówienia płyną ze strony Chin czy Indii. W styczniu Pekin kupił od Rosji 3,12 mln ton, tymczasem w maju było to 4,5 mln ton, a w czerwcu 4,7 mln ton. Jednak rok do roku statystyki wskazują na stabilizację zakupów. W czerwcu rok temu Chiny kupiły 5,2 mln ton węgla z Rosji, a w maju 4,08 mln ton. Trzeba też pamiętać, że Chiny zwiększają własną produkcję węgla, co ograniczy chłonność tego rynku.
Indie z kolei w czerwcu kupiły 1,1 mln ton surowca, wobec 836 tys. ton w maju. To prawie dwa razy więcej niż w styczniu i w lutym. Udział Rosji w imporcie Indii wynosi zaledwie 5 proc., jest więc pole do wzrostu. Potencjał - z perspektywy Rosji - jest też w rynku tureckim.
Zdaniem rosyjskich ekspertów, dostawy do Azji będą rosnąć, bo tamtejsi nabywcy są zainteresowani zakupami surowca z rabatem. Jednak mimo, że rosyjski węgiel sprzedawany jest ze znacznym dyskontem w stosunku do światowych benchmarków, poziom realizowanych cen jest teraz i tak o 30-40 proc. wyższy niż w drugim kwartale 2021 roku.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!
Perturbacje na rynku węgla spowodują dalszy wzrost jego cen. Im bliżej sezonu grzewczego, tym będzie on dotkliwszy. Szczyt cenowy spodziewany jest w czwartym kwartale, chyba że nastąpi wyraźne spowolnienie gospodarcze, w wyniku którego zmniejszy się popyt na surowiec na świecie. Wówczas ceny surowców przestaną piąć się.
Monika Borkowska