Europejski Bank Centralny gra w zielone

Słowo "inflacja" rozbrzmiewa głośno odmieniane przez wszystkie przypadki w niemal wszystkich stolicach świata.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

W Waszyngtonie Jerome Powell, szef Fed, i Janet Yellen, sekretarz skarbu, kolejny raz tłumaczyli członkom Kongresu Stanów Zjednoczonych (1 grudnia 2021 r.), jak poradzić sobie z narastającym wzrostem cen o dynamice najwyższej, bagatela, od trzech dekad!

Media przestrzegają, że notowania prezydenta Joego Bidena i demokratów mogą w dużej mierze zależeć od stanu portfela zwykłych Amerykanów. A ci przecież płaczą i płacą krocie za benzynę, gaz, żywność i inne artykuły powszechnego użytku. Przewodniczący Rezerwy Federalnej niemal nazajutrz po odnowieniu mandatu zmienił kierunek polityki monetarnej o 180 stopni. A przecież prezydent Biden wybierał między Powellem, desygnowanym na to stanowisko jeszcze przez poprzednika, tj. prezydenta Donalda Trumpa, a kandydatką popieraną przez "progresywnych" demokratów Laelą Brainard, która widziałaby Fed jako instytucję zaangażowaną w walkę ze zmianami klimatycznymi. Powell, narrację w której inflacja miała być "przejściowa", zastąpił przyznaniem się do błędu i określeniem szybkiego wzrostu cen jako trendu czy zjawiska o charakterze... "uporczywym". Nie zamierza też angażować Fed w działania inne niż dotychczasowy mandat tej instytucji nadany jej przez obywateli.

Reklama

Inaczej sprawy się mają w UE, gdzie prezes EBC Christine Lagarde twierdzi, że warunki niezbędne do zasygnalizowania cyklu podwyżek stóp procentowych ciągle jeszcze nie są spełnione, a jednocześnie prowadzi EBC w takim kierunku, by ryzyko portfeli podległych banków komercyjnych strefy euro było oceniane na podstawie ich zaangażowania w "zieloną rewolucję". Miałoby to przełożenie zarówno na wysokość wymaganych rezerw, jak na również koszt pieniądza pożyczanego przez te banki od EBC poprzez między innymi ocenę jakości zastawów.

Może też z tych względów niespodziewanie rezygnację złożył Jens Weidmann, który jako szef niemieckiego banku centralnego, starał się od lat przekonywać Radę Prezesów EBC do bardziej konserwatywnej i wstrzemięźliwej polityki monetarnej. Jego pogląd na zakres kompetencji banków centralnych też był jasny i znany. Przykładowo, w lipcu 2021 r. na konferencji "Zielony łabędź 2021" ("Green Swan 2021") zorganizowanej przez BIS dla bankowców centralnych powiedział wprost: "banki centralne nie powinny karać lub promować wybranych gałęzi gospodarki", a "naszym głównym celem pozostaje stabilność cen". Jak widać przekonywał bezskutecznie. Można też zaryzykować stwierdzenie, że jego decyzję mógł przyśpieszyć wybór, jakiego dokonali obywatele RFN, wskazując na nowy koalicyjny rząd SPD, Zielonych i Liberałów. Tak oto jesteśmy właśnie świadkami stworzenia swoistego triumwiratu: Komisja Europejska z projektem Fit for 55, EBC z wprowadzaną właśnie "zieloną" strategią oraz koalicyjnego rządu w RFN z programem zapowiadającym ekspansję fiskalną, której głównym celem ma być - no właśnie - walka ze zmianami klimatycznymi.

Porozumienie koalicyjne SPD-Zieloni-FDP zakłada bardzo wysokie ceny energii w UE, chociażby poprzez ustalenie minimalnego kosztu uprawnień do emisji CO2 na poziomie 60 euro za tonę wyemitowanego dwutlenku węgla, a ten koszt wzrósł przecież z 4 do 82 euro za tonę (ponad dwudziestokrotnie) zaledwie w ciągu 5 ostatnich lat, przy czym w ciągu 12 miesięcy podskoczył z 30 do 82 euro za tonę... Zwolennicy wysokich cen energii, a mówiąc wprost tzw. "zielonej" inflacji, twierdzą, że w ten sposób chcą zachęcić końcowych użytkowników do oszczędności i inwestycji w OZE. Czy jednak wydarzenia ostatnich tygodni na rynku gazu naturalnego, w tym szantaż energetyczny Gazpromu i Rosji Putina wobec tym razem całej UE nie jest bezpośrednim dowodem, że założenia transformacji energetycznej suflowane Europie przez Niemcy okazały się błędne i naraziły całą wspólnotę na poważne zagrożenia - nie tylko energetyczne!

W mojej ocenie zaangażowanie EBC w politykę klimatyczną jest błędem, ruchem w kierunku fiskalizmu i bieżącej polityki. Trudno też uciec od refleksji, że podwyższony poziom inflacji może być na rękę tym państwom członkowskim, które zmagają się z nadmiernym zadłużeniem. Czy jednak długo jeszcze EBC może nie reagować na wzrost inflacji przez zaniechanie wykupu suwerennych obligacji Włoch, Francji czy Hiszpanii i następczy wzrost stóp procentowych oraz kosztu długu?

Jerzy Bielewicz

Autor wyraża własne opnie

Zobacz także:

Obserwator Finansowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »