Europejski statek odbija od nabrzeża
Coroczne Forum Ekonomiczne, które Krynica Zdrój gościła (od czwartku do soboty) już po raz dwunasty, ochrzczono mianem środkowoeuropejskiego Davos.
Na wyrost czy zasadnie? Już na pierwszy rzut oka widać, czym różnią się szczyty w Beskidzie Sądeckim i w Alpach Retyckich - wysokością. Nie tylko tą nad poziomem morza, lecz także wysokością kapitału i potencjału gospodarczego, reprezentowanego przez uczestników spotkań w obu uzdrowiskach. Jednak dla naszego regionu krynickie Forum ma znaczenie wielogwiazdkowe.
Organizujący je Instytut Studiów Wschodnich zadał w tym roku polityczno-biznesowej elicie trudny temat "Europa po integracji - pokonać problemy, sprostać wyzwaniom".
Nad znalezieniem recepty na złagodzenie podziału kontynentu debatowało blisko 1000 osób z 20 państw. Odbyły się 4 sesje plenarne, 53 seminaria tematyczne, 3 bankiety ogólne i kilka branżowych oraz setki spotkań w podgrupach. Czemu służą te setki mądrych zdań wygłoszonych przez panelistów, wymienionych wizytówek, uściśniętych rąk, wypitych drinków? Czy na przykład bardzo wartościowego opracowania ăNowa Europa - raport z transformacjiÓ nie można byłoby po prostu rozesłać, zamiast ściągać po jego odbiór tylu ludzi?
Bezpośrednia efektywność Forum Ekonomicznego jest trudna do zmierzenia, albowiem to nie targi - w Krynicy Zdroju nie podpisano przecież żadnego kontraktu. Jego gorącą orędowniczką pozostaje np. Hanna Gronkiewicz-Waltz, która już z niejednego Davos chleb jadła i z Krynicy piła. Wiceprezes EBOiR podkreśla, iż na takich szczytach klasa polityczna wyznacza poziom zaufania do swoich krajów, niezbędny środowiskom biznesowym do inwestowania. A tak się składa, iż akurat w regionie reprezentowanym w Krynicy Zdroju istnieją wyjątkowo ścisłe związki między decyzjami politycznymi a klimatem do uprawiania biznesu.
Z drugiej strony słyszało się równie uprawnione opinie, iż na krynickim Forum nastąpiło już przesilenie, stopniowo wypala się jego formuła i że impreza potoczy się siłą rozpędu jeszcze kilka razy, ale ma już z górki. Na przełomowe zapowiada się trzynaste spotkanie za rok, odbywające się tuż przed formalnym rozszerzeniem Unii Europejskiej, ale już po ratyfikacji traktatów akcesyjnych. Podział naszego regionu zostanie wówczas przypieczętowany - Europa Środkowa trwale złączy się z Zachodnią, Wschodnia zaś na długie lata znajdzie się poza Wspólnotą. Nie unikniemy przykrego wrażenia, iż odcumowuje statek z Grupą Wyszehradzką i Bałtami na pokładzie, natomiast Rosja, Ukraina, Białoruś, Mołdowa i inne państwa powstałe na obszarze byłego ZSRR mogą wybrańcom tylko pomachać z brzegu.
W obiektywnym interesie Polski leży, aby arka unijnego przymierza utrzymywała ze wschodnim nabrzeżem stałą łączność. Naprawdę się to opłaci, tym bardziej, że zbyt szybki kurs zachodni na początku może okazać się niebezpieczny. Nie zapominajmy, jaka wiara w niezatapialność i duma z zaokrętowania się rozpierała pasażerów odbijającego z Southampton "Titanica"...