Felieton Gwiazdowskiego: Hayek i Jakobini

W środę (8 maja) przypadła 125 rocznica urodzin Friedricha Augusta von Hayeka. Z tej okazji na profilu o nazwie Jacobin (na cześć morderców z Wandei) Ingar Solty - "starszy pracownik naukowym w dziedzinie polityki zagranicznej, pokoju i bezpieczeństwa w Instytucie Krytycznej Analizy Społecznej Fundacji Róży Luksemburg w Berlinie" - opublikował poświęcony mu artykuł naukowy.

Jako denialista postanowiłem zaprzeczyć tezie (która z roku na rok staje się coraz bardziej powszechna i coraz bliżej jej do miana konsensus) że Hayek był wrogiem wolności i faszystą. Co prawda "ze wszystkich tych wrogów był prawdopodobnie najmądrzejszy" a "przynajmniej najbardziej wpływowy".

Podobno Europejska Unia Gospodarcza i Walutowa oraz banki centralne "zasadniczo opierają się na jego pomysłach i pomysłach jego uczniów". A już szczególnie niebezpiecznym faszystą jest Javier Milei, który powołuje się na Hayeka, a został prezydentem Argentyny, a berlińskie Towarzystwo Hayeka przyznało mu Medal Hayeka. "Społeczeństwo, które znalazło się pod ostrzałem ze względu na jego bliskość ze skrajnie prawicową Alternatywą dla Niemiec, z radością powitało jego jasny pogląd na siłę gospodarki rynkowej".

Reklama

Co prawda Towarzystwo Hayeka nie ma nic wspólnego z AfD, ale skoro jest niemieckie (berlińskie), a w Niemczech AfD zyskuje poparcie, to oczywiste, że Towarzystwo "ociera się o skrajną prawicą".

"Hayekowi z pewnością bardzo by się to spodobało"

I co się dziwić, że Milei dąży do uzyskanie quasi-dyktatorskich uprawnień w kluczowych obszarach polityki". "Hayekowi z pewnością bardzo by się to wszystko spodobało" albowiem "pierwszym celem Hayeka było systematyczne trzymanie ludzi, "wielkich prostaków" (według słów Heinricha Heinego), z daleka od wszelkich decyzji społecznych i ekonomicznych wpływających na ich życie".

Powiązanie autora "Księgi pieśni" z faszystami to już majstersztyk. Bo przecież Heine był Żydem, a faszyści w antologiach poezji niemieckiej jego wiersze, które musieli uwzględnić z uwagi na ich popularność w narodzie, opatrywali je podpisem: "autor nieznany". Jakobinom pewnie się nie podoba, że Heine cenił Napoleona.   

Ale my pamiętamy, że w "Uber Polen"  - zbiorze artykułów z 1822 roku po pobycie na terenie Wielkopolski - Heine postulował usunięcie z Poznania "mieszaniny narodów", ze szczególnym uwzględnieniem niemieckich Prusaków, "ponieważ to Polacy są duchowymi przywódcami miasta"

Jak twierdzi Jakobin z Berlina (musiał się więc otrzeć o skrajną prawicę) twierdzi, że drugim celem Hayeka "było wydanie całkowicie bezbronnej klasy robotniczej kapitałowi" i to "w imię wolności". Bo "chodzi o nieograniczoną wolność kapitału, której drugą stroną jest niewolnictwo płacowe".

Ponoć "Hayek chciał wyzysku bez ograniczeń" i "został za to uhonorowany Nagrodą Nobla w dziedzinie ekonomii w 1974 roku", co  "uczyniło go kultową postacią radykalnej prawicy".

Dzięki naukom Hayeka powstały miliardowe fortuny?

Ponoć "Hayek nienawidził równości. Akceptował jedynie równość wobec prawa" - co jest kpiną. Kpiną jest twierdzenie, że równość wobec prawa jest kpiną i że można ją naruszać dla wprowadzenia jakiejś innej równości. Ta wobec prawa jest jasno zdefiniowana i wiadomo, że jest naruszana. Ta inna, najczęściej nazywana "społeczną" zdefiniowana nie jest i nie wiadomo nigdy, czy już wystarczająco naruszyliśmy równość wobec prawa, żeby zaprowadzić tą inną i czy już ją zaprowadziliśmy, czy jeszcze nam trochę brakuje i ile brakuje.

W związku z czym "fakt, że sam Keynes pomógł Hayekowi w zdobyciu stanowiska w King's College w Londynie, można uznać za żart historyczny". 

Owszem, latem 1942 roku Keynes i Hayek spędzili razem noc na dachu King’s College Chapel (dokładnie w Cambridge) podczas niemieckich nalotów, nazywanych "zamachami bombowymi Baedekera" bo miały miały na celu zniszczenie historycznych budynków, które można było znaleźć w przewodnikach turystycznych Baedekera. Uczeni z Cambridge zgłosił się na ochotnika do czuwania w nocy by chronić budynki i gasić płomienie bomb zapalających. Keynes był wieloletnim członkiem King’s College. Hayek spędził lato w Cambridge, po zamknięciu London School of Economics z powodu nalotów. Ale czy to była pomoc w zatrudnieniu? A nawet jakby, to przecież Keynes należał do stowarzyszenia "Apostołów z Cambridge" a nie do jakobinów.

Dalej Jakobini piszą, że to dzięki naukom Hayeka "powstały dzisiejsze gigantyczne miliardowe fortuny, które kontrastują ze względną, a w coraz większym stopniu także absolutną biedą społeczeństwa i upadkiem infrastruktury publicznej, takiej jak szkoły, mosty i transport publiczny." Żeby nie było wątpliwości - to o Niemczach mowa.

Ponoć "Hayek nauczył się nienawidzić polityki takiej jak polityka Roosevelta w socjaldemokratycznym Czerwonym Wiedniu już podczas studiów na początku lat dwudziestych XX wieku". Dla przypomnienia: Roosevelt objawił się światu ze swoją polityką socjalną w latach 30-tych. A Wiedeń był raczej socjalistyczny niż socjaldemokratyczny, a potem stał się szybko narodowo socjalistyczny.  To tylko niebywałe zdolności Austriaków pozwoliły przekonać świat, że Mozart był Austriakiem, a Hitler Niemcem.

Zdaniem Jakobinów to "liberalny kapitalizm doprowadził do Wielkiego Kryzysu, kryzys do faszyzmu, a faszyzm do wojny światowej. Tylko Związek Radziecki dobrze wyszedł z kryzysu dzięki planowaniu gospodarczemu i choć wyłonił się z zależnego i zacofanego kraju niemal w pojedynkę był w procesie wyzwalania Europy od niemieckiego faszyzmu".

"Rajem utraconym" Hayeka był ponoć "Manchesterski kapitalizm z pracą dzieci i szesnastogodzinnym dniem pracy". Stojąc przed problemem: "jak uniemożliwić masom wykorzystanie zdobytego przez nie powszechnego prawa wyborczego do odzyskania przynajmniej części wartości dodatkowej wyssanej przez kapitał - lub nawet do zniesienia kapitalistycznej prywatnej własności środków produkcji, na których opierają się rządy kapitału" - Hayek "użył sztuczki". 

"Zaprzeczył istnieniu klas i stworzył abstrakcyjną jednostkę, której wolność - wyłącznie negatywna - opiera się na braku kontroli ze strony państwa". "To infantylne podejście łączy się z alienacją izolowanych w kapitalistycznej konkurencji i przenosi się na społeczną darwinistyczną postawę "każdy dla siebie".

"Może nie rządy prawa są najgorsze"

A już najgorzej, że w "Konstytucji wolności Hayek propagował rządy prawa". Ideę formalną, która stoi na przeszkodzie budowania sprawiedliwości społecznej. 

Chociaż może nie rządy prawa są najgorsze. Bo jeszcze gorsza jest "kontrfaktyczna próba Hayeka, aby przedstawić faszyzm i komunizm nie jako wspólnych śmiertelnych wrogów, ale jako rodzeństwo jednej i tej samej rodziny "kolektywizmu". Bo przecież wiadomo, że Hitler mordował Żydów to był zły, a jak Stalin mordował kułaków to był dobry - jak Jakobini.

Chociaż może i nie to było najgorsze. Bo już zupełnie najgorsza była próba dokończenia dyktatury kapitału w drodze federalizacji. Jak wiadomo im władza bliżej wyborców tym gorzej. To prawda. Z tym, że gorzej dla władzy. A "władze lokalne zwykle nie są w stanie sprostać presji społecznej na budownictwo socjalne, lepsze szkoły, mieszkania dla osób z prawem azylu".

Ale to liberalizm jest autorytarny. "Hayek, jego nauczyciel Ludwig von Mises i jego uczniowie, tacy jak Friedman i James Buchanan - krótko mówiąc, twórcy neoliberalizmu - stanęli przed tym samym problemem, co Carl Schmitt i faszyzm".  "Neoliberalizm i faszyzm są formami myślenia burżuazyjnego w reakcji na masową demokrację i socjalizm". 

Myśliciele faszystowscy, tacy jak Schmitt, dążyli do zniesienia powszechnego prawa wyborczego na rzecz jawnej (prezydenckiej) dyktatury. Hayek, pisząc dla anglo-amerykańskiej burżuazji koalicji antyhitlerowskiej, wiedział aż za dobrze, że ta bitwa została przegrana. Zamiast tego skoncentrował się na neutralizacji procesu demokratycznego". 

"Praca teoretyczna Hayeka sprowadza się do poszukiwania środków do ustanowienia dyktatury kapitału bez trwałej dyktatury politycznej. To, czego szukał, znalazł w liberalnej tradycji teoretycznej - Monteskiusza, Benjamina Constanta i Locke’a - oraz w historii Stanów Zjednoczonych. To protoplaści faszyzmu.

Historyczni Jakobini byli krwawymi bandytami. Ale nie kretynami. Współcześni Jakobini są kretynami. Miejmy nadzieję, że nie zdobędą władzy by móc okazać się krwawymi bandytami.

P.S. Nie wiem jak się będzie rozwijała sytuacja w Argentynie pod rządami Milei ale mają tam już bieżącą nadwyżkę budżetową i coraz niższe stopy procentowe.

Robert Gwiazdowski

Autor felietonu wyraża własne opinie i poglądy. 

Śródtytuły pochodzą od redakcji. 

Felietony Interia.pl Biznes
Dowiedz się więcej na temat: Robert Gwiazdowski | felieton
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »