Felieton Gwiazdowskiego: Kochany Święty Mikołaju!
Nikt Cię chyba nie prosi, żebyś przyniósł mu pod choinkę trochę rozumu, bo to jedyna rzecz, której Pan Bóg nikomu nie poskąpił, a nawet rozdał w nadmiarze - nikt się przecież nie skarży, że mu go brakuje. Ja Cię jednak o niego poprosić muszę. Chciałbym bowiem parę rzeczy zrozumieć. I możesz zabrać mi trochę pamięci. Bo mnie ona męczy. A innym mogłaby się przydać.
Inne prezenty przyniósł nam już rząd. Mamy najtańsze paliwa w Europie, tarczę antyinflacyjną chroniącą nas przed podwyżkami cen tych paliw, piętnastą już emeryturę i ulgę dla klasy średniej od ciężarów nałożonych na nią przez Polski Ład.
Właśnie w chwili gdy piszę te słowa (to nie może być przypadek) dostałem SMS od rządowej spółki, która dostarcza mi prąd, że Rząd (wielką literą) uruchamia od 1 stycznia 2022 r. Tarczę Antyinflacyjną (też wielkimi literami, więc nie wiem, czy nie powinienem poprawić tego, co już napisałem wyżej), która "niweluje wzrost cen energii elektrycznej".
Projekt rozporządzenia Ministra Klimatu i Środowiska do ustawy o dodatkach osłonowych przewiduje, że informacja o nich będzie załączana przez sprzedawcę energii elektrycznej lub gazu do faktur dostarczanych odbiorcom - żeby się odbiorcom utrwaliła. Minister stworzył nawet specjalny wzór takiej informacji.
Za Stalina dzieci w Związku Radzieckim zamiast Świętego Mikołaja miały prosić o prezenty "Dziadka Mroza". U nas podarki roznosił ostatnio "Pan Deficyt". On to nawet nie czekał na - nomen omen - Gwiazdkę. Roznosił prezenty przez okrągły roku. Zajęci ich rozpakowywaniem wyborcy nawet nie zauważyli jak doskonale zreformowaliśmy sadownictwo, pogoniliśmy złych komunistów z Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego i zastąpiliśmy ich naszymi, dobrymi komunistami. Dzięki nowoczesnym urządzeniom podsłuchowym wyeliminowaliśmy przestępczość.
Stanęliśmy na czele międzynarodowego ruchu odnowy Unii Europejskiej. Nawet nową administrację USA rzuciliśmy na kolana i muszą nas Amerykanie błagać żebyśmy nie zabierali im TVN. Putinowi ciągle nie pozwalamy uruchomić gazociągu Nord Stream 2 i możemy uruchomić tę Tarczę Antyinflacyjną (tu już poprawnie napisałem wielką literą), bo Putin w panice powstrzymuje eksport gazu do Europy, żeby złamać naszego niezłomnego ducha.
I tylko zawistni ludzie marudzą, że ceny karpia mamy najdroższe od lat i że w przyszłym roku będą jeszcze wyższe. Ale przecież zarabiamy coraz więcej, więc możemy sobie pozwolić.
I to wszystko to ja doskonale rozumiem. W moim małym rozumku - jak mówił Kubuś Puchatek - nie mieści się tylko, że niektórych od września zaczęła zaskakiwać inflacja, skoro jeszcze w marcu twierdzili, że jest ona ceną wzrostu gospodarczego i jest dużo lepsza od deflacji. A w grudniu to zaskoczyła ich kompletnie. Wiem, że najlepsi analitycy to tacy, którzy potrafią najlepiej wytłumaczyć, dlaczego trzy miesiące temu się mylili. I chciałbym dostać taki prezent, żebym też tak umiał jak już coś mnie zaskoczy, tak jak ich.
Nie wiem o co oni Cię prosili, bo rozum to przecież mają. Może byś im pamięci troszkę przyniósł, której ja mam za dużo. Bo pamiętam jak w 2010 roku nowa Rada Polityki Pieniężnej uchwaliła nowe zasady tworzenia rezerw i przekazywania przez NBP zysku do budżetu, z mocą obowiązującą już za rok 2009. Zwolennicy takiego rozwiązania powołali się nawet na opinię jednego z konstytucjonalistów, który stwierdził, że ..."zachowanie równowagi budżetowej może uzasadniać uchwalenie prawa działającego wstecz"! Praworządności trzeba umieć bronić - nie tak na oślep, cały czas tak samo.
Pamiętam też, jak w 2013 roku pokazywano na konferencji prasowej, jak się wkłada do jednej kieszeni stówkę, a z drugiej wyjmuje cztery stówki i zapowiadano "polskie inwestycje rozwojowe" (nawet nazwa jakaś podobna do dzisiejszych) na 800 miliardów zł. Bo wiadomo, że chleb i ryby to Pan Jezus rozmnażał jak już dorósł. Współczesny, nowoczesny świat finansów rozmnaża pieniądze - a dokładniej "legalne środki płatnicze".
"Zwiększenie deficytu o 16 mld zł to silny impuls stymulacyjny" - powiedział "Najlepszy Minister Finansów Europy Wschodzącej 2012 roku", który to zaszczytny tytuł przyznał mu serwis Emerging Markets. Radziłem wówczas, nie powiem, że bez złośliwości, żeby "zwiększyć deficyt nie o 16 mld zł., a o 160 mld zł! Wówczas impuls stymulacyjny będzie jeszcze silniejszy". W sumie deficyt wyniósł "tylko" 42 mld zł. Tyle samo co w tym roku.
I pamiętam kto powiedział, że "rządy krajów Europy Wschodniej i banki centralne powinny podjąć działania przeciwdziałające wzmacnianiu się lokalnych walut. W przeciwnym wypadku należy liczyć się z poważnym zagrożeniem dla kontynuacji odrodzenia gospodarczego i zniszczeniem przewagi konkurencyjnej". I obecny Prezes NBP wziął sobie tę radę, tego uczonego i polityka, do serca. I co? I źle!
I jeszcze bym Cię Mikołaju prosił, żebyś dziennikarzom, którzy robią z tymi wszystkimi mądrymi, zafrasowanym ludźmi wywiady, też przyniósł dodatkową pamięć. Żeby nie zapominali ich zapytać, jak to co mówią dziś, ma się do tego co mówili wtedy.
Robert Gwiazdowski
Autor felietonu wyraża własne opinie.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze