Felieton Gwiazdowskiego: Nowy Wspaniały Świat

Paternalistyczne państwo otwiera kolejne pole walki ze swoimi obywatelami w imię interesu publicznego. Ewentualnie społecznego - bo publiczny i społeczny to bynajmniej nie to samo jak wynika z orzecznictwa Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Bynajmniej nie ma to być paternalistyczne szturchnięcie libertariańskie, teorię którego stworzył Richard Taller za co dostał Nobla z ekonomii w 2017 roku. 

To był zły pomysł żeby państwo "szturchało" jedynie obywateli, by dokonali wyboru oczekiwanego przez państwo. Kto mu w ogóle tego Nobla dał? Podobnie jak kilkunastu innym ze szkoły chicagowskiej (jak Friedman, Backer, Buchanan i Posner), czy Hayekowi ze szkoły austriackiej? Dziś by już żadnego Nobla nie dostali!

Państwo nie będzie nikogo szturchać, żeby coś zrobili albo czegoś nie robili. Będzie karać za robienie wbrew państwowym zakazom.

Reklama

Państwo niania czy państwo klawisz?

Aktywiści domagający się zakazu (albo na początek przynajmniej ograniczenia) sprzedaży papierosów, alkoholu, energetyków, teraz chcą, żeby rodzice dostali zakaz posyłania dzieci do pierwszej komunii. No chyba, że kościół zmieni swoją doktrynę i będzie można iść do komunii nie idąc do spowiedzi. Ale coś sądzę, że po zakazie spowiedzi przyjdzie zakaz i na komunię - jak na energetyki. Jakieś uzasadnienie się wymyśli.

Jak się kończy prohibicja to już wiemy z historii. Pojawia się Al Capone. Dlatego potencjalni kandydaci do odegrania podobnej roli tylko czekają na przywrócenie prohibicji. Za sprzedaż alkoholu karani byli sprzedawcy. Ciekawe, kto będzie karany, jak dzieci po drodze ze szkoły wstąpią do kościoła się wyspowiadać? Pewnie rodzice - że nie dopilnowali. Jak? Najlepiej odebraniem władzy rodzicielskiej - przecież jest oczywiste, że aktywiści nawet nie mający dzieci wiedzą lepiej, co jest dobre, a co złe dla innych dzieci. Państwowe domy dziecka są najlepszym miejscem kształtowania charakterów przyszłych wyborców.

Niektórzy używają na to miłego określenia - po angielsku nanny state. Państwo niania. Niania to miła rzecz i brytyjscy torysi, którzy jako pierwsi zaczęli używać tej nazwy na określenie laburzystowskich polityk społecznych, strzelili sobie w kolano. Bo cóż złego jest w dobrej niani?

Państwo to nie niania. To raczej "klawisz" -  czyli więzienny strażnik. Co potrafi robić widzieliśmy podczas pandemii Covid-19. Takie jak Austria, Belgia, Niemcy, Wielka Brytania, Włochy otwarcie wówczas deklarowały, że obywatele są pod nadzorem GPS, rzekomo w celu śledzenia rozprzestrzeniania się wirusa.

Niektóre rządy pozwoliły służbom specjalnym analizować dane użytkowników telefonów komórkowych do śledzenia ich przemieszczania się i sprawdzać z kim kontaktowały się osoby zarażone przed swoją chorobą. Rząd niemiecki zalecił śledzenie danych o lokalizacjach swoich obywateli w celu identyfikacji osób, które miały kontakt z zarażonymi. Deutsche Telekom przesłał w tym celu zestaw danych swoich użytkowników do Instytutu Roberta Kocha. Komisja Europejska, a także poszczególne rządy europejskie wprowadziły elektroniczny system gromadzenia informacji o szczepieniach.

Wizja Nowego Wspaniałego Świata

Roztacza się przed nami wizja Nowego Wspaniałego Świata. Nawiązanie do tytułu powieści Huxleya jest jak najbardziej zamierzone. Napisana w 1931 roku już po pierwszych doświadczeniach z komunizmem, ale jeszcze przed doświadczeniem z faszyzmem przedstawia ona w formie fantastyki przyszły świat stabilności, dobrobytu i bezpieczeństwa. No ale bez wolności. W tej nowej republice zapanują trzy zasady:

  • wspólności - wyrazem której było hasło "każdy jest dla każdego";
  • identyczności - poglądów, a w niższych warstwach społeczeństwa także wyglądu w efekcie klonowania;
  • stabilności - osiąganej przez permanentną inwigilację i zwalczanie zachowań odbiegających od narzuconych ludziom norm.

Dla ich wcielenia w życie stosowane będzie "warunkowanie" genetyczne i psychologiczne mające zmierzać "do jednej rzeczy: do sprawienia, by ludzie polubili swe nieuniknione przeznaczenie społeczne".

Jak pisał Hegel: "wolność to uświadomiona konieczność". Co ciekawe wśród komunistów i faszystów było wielu neo-heglistów. Co prawda Huxley to "warunkowanie" przewidywał dopiero na rok 2540, ale postęp postępuje znacznie szybciej niż on przewidywał.

Ciekawe, czy będzie, jak w powieści Huxleya, jakiś Rezerwat na obrzeżach Nowego Świata, w którym ludzie żyli według starych, "naturalnych" zasad. Chyba nie. Bo złego przykładu dostarcza jeden z bohaterów, John (Dzikus), który wychowując się w Rezerwacie poznał ideę Boga, wolności, ale i cierpienia. Gdy go przeniesiono do Londynu, który był sercem Republiki, szybko odkrył, że ten wspaniały świat jest dużo gorszy od świata szekspirowskich namiętności.

Podobnie było z bohaterem "Powrotu z gwiazd" Lema. Hal Bregg - kapitan statku kosmicznego Prometeusz, po 10 latach na jego pokładzie, na skutek dylatacji czasu, powrócił na zmienioną całkiem Ziemię, na której upłynęło 127 lat. Życie było na niej bezkonfliktowe, ujednolicone dzięki farmakologii. Taki Nowy Wspaniały Świat. Czyli nie do wytrzymania dla normalnego człowieka. 

Ani John Huxleya, ani Hal Lema nie nadawaliby się na aktywistów. Jestem z nimi.

Robert Gwiazdowski

Autor prezentuje własne poglądy i opinie.

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Felietony Interia.pl Biznes
Dowiedz się więcej na temat: Robert Gwiazdowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »