Felieton Gwiazdowskiego. Towarzysz Gierek

- Pomożecie, drodzy towarzysze? - zażartował towarzysz Gierek, witając się z robotnikami. - Pomożemy, towarzyszu Pierwszy Sekretarzu - zażartowali robotnicy. Przypomniał mi się ten dowcip w związku z narastającą w ramach walki z nierównościami kapitalizmu przywoływaniem złotych czasów PRL. Że to na przykład więcej mieszkań wtedy zbudowano niż za kapitalizmu, nierówności były mniejsze, a awans społeczny łatwiejszy.

Z tym ostatnim to akurat prawda - wystarczyło zapisać się do partii, co nie było jakoś specjalnie trudne. Nota bene złe czasy chyba już mijają, bo o awans społeczny znowu jest łatwiej - też wystarczy zapisać się partii.

Z nierównościami też było lepiej - wprawdzie prawie nikt nie miał prawie nic konkretnego, a wszyscy mieli wszystko (własność była przecież społeczna). No i po 25 latach oczekiwania dostawało się mieszkanie. A dziś 25 lat trzeba spłacać kredyt za mieszkanie - więc na to samo wychodzi. Różnica jest jednak taka, że jak się bierze kredyt, to kupuje się mieszkanie i nie trzeba mieszkać kątem u rodziców czy teściów.

Reklama

No i jeszcze liczby. Owszem w PRL wybudowano troszeczkę więcej mieszkań niż w III RP, ale: (i) PRL trwała 45 lat, a III RP 32, (ii) do zasobów mieszkaniowych PRL wlicza się mieszkania budowane na wsiach - a tam ludzie sami sobie je budowali, a to już zmienia proporcję, no i (iii) za PRL mieszkania miały powierzchnię poniżej 55-60 m2, a za III RP powyżej 100 m2.

Poziom naszych inwestycji  sięgał wówczas 38 proc. PKB. Dziś o takim możemy pomarzyć! No pewnie, bo dziś  ciut więcej konsumujemy, i na ten mityczny wskaźnik PKB wpływa właśnie bardziej konsumpcja, to automatycznie  inwestycje wpływają mniej. A konsumpcja nie mogła być wyższa, bo nie było czego konsumować. Bo owszem inwestowaliśmy, tylko jakoś tak mało efektywnie.

Symbolem  dla bojowników walki o postęp i sprawiedliwość stał się Edward Gierek. Swoje panowanie rzeczywiście zaczął bardzo dobrze. Bo, jak powtarzaliśmy sobie w dowcipach, przyłączył Polskę do Śląska, a nie do Związku Radzieckiego. Moje pokolenie pokochało go jednak bardziej za legalizację striptizu. Co tam trzeba było się nakombinować by wejść do dzisiejszej siedziby Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przy Placu Powstańców, gdzie mieściła się wtedy legendarna restauracja Sofia. Za czasów Gierka to nawet do rozpasanego konsumpcjonizmu doszło. Taki wierszyk można było usłyszeć:

Duma na mym czole
Oto mamy nareszcie w Polsce
Coca-colę!
Jak stwierdzili eksperci
Drogą żmudnych analiz
Coca-cola przestała
Szkodzić na socjalizm.

Nie rozumiem tylko, jak to, co spodobało się nam, może nie przeszkadzać młodzieżowym siłom postępu, które nas nazywają "dziadersami" i mizoginami? Ale widocznie zalety Gierka przewyższają wady - jak całego PRL.

Na ekrany kin wszedł film o nim. Nie będę go recenzował, pisał czy dobry czy zły, bo - jak podkreślają neoliberałowie ze  szkoły austriackiej - jedyną zmienną, która jest niezmienna w każdym życiowym równaniu jest czas. Więc staram się go nie marnować.

Ale co ciekawsze smaczki pojawiają się w Internecie. Na przykład ten, gdy towarzyszka małżonka ostrzega Edzia przed złymi ekonomistami, którzy nie chcą, żeby rozwijał Polskę (na kredyt ma się rozumieć). Tak zwana Stasia miała autorytet w społeczeństwie wielki. Po tym, jak zrobiła doktorat, wszyscy byliśmy przekonani, że zrobi nawet magisterium!

A jak syn Państwa Gierków - Adam - się ożenił z okulistką, pojawiła się przez chwilę nadzieja, że może dzięki synowej pan Edward przejrzy na oczy. A tymczasem zaczął zbierać kamienie na dziedzińcu przed Domem Partii. Przestał dopiero wtedy, jak z Moskwy przyszła depesza: "przepraszamy Towarzysza Pierwszego Sekretarza, ale omyłkowo dostarczona mu została informacja, która miała być odebrana przez Łunochod" (dla młodzieży wyjaśnienie - to taki radziecki Perseverance, tyle, że księżycowy).

Dlatego pod koniec dekady Gierka za szczyt szczęścia uznawano, by zginął w wypadku jadąc na pogrzeb Breżniewa.

Ponoć jego upadek nie był spowodowany rosnącym długiem, tylko... wyhamowaniem inwestycji. No cóż. Na inwestycje trzeba mieć pieniądze, a  jak potencjalni kredytodawcy się zorientowali, jak my te pieniądze wydajemy, zaczęli się  zastanawiać, czy będziemy mieli z czego oddać. W dodatku gwarant (w oczach Zachodu) naszej wypłacalności - Związek Radziecki, który miał nie móc dopuścić do niewypłacalności swoich satelitów - postanowił podzielić się zdobyczami socjalizmu z Afganistanem i już nie miał nam kto pożyczać.

Gierek nie znał widocznie Nowoczesnej Teorii Monetarnej (MMT - Modern Monetary Theory, lub More Money Today), że państwo ma swoje pieniądze i je sobie może po prostu wydrukować. Na ten pomysł wpadli dopiero w kolejnej dekadzie, doprowadzając inflację w 1990 roku do prawie 700 proc. Większy problem był taki, że za nasze złote nie za bardzo mogliśmy kupować licencje dla tych fabryk, które budowaliśmy, a amerykańskich dolarów i niemieckich marek nie za bardzo mogliśmy drukować.

Jak ja miałbym bronić któregoś z przywódców PRL, to by był to raczej Władysław Gomułka. Za uratowanie przed radzieckimi towarzyszami polskiego rzemiosła (nieliczni w całym - nomen omen - "Obozie") i indywidualnego rolnictwa (jedyni w całym Obozie). To dzięki temu, jak już padł ten przodujący ustrój społeczny w 1989  roku, to mieliśmy z czym startować. Ale to siłom postępu się raczej nie podoba. Bo to takie "biedafirmy" z tego  popowstawały, co to ludzi zatrudniają na "śmieciówkach" (albo, co gorsze, na czarno), składki na ZUS płacą za niskie i jeszcze niektórzy podatek liniowy sobie wybierają, zamiast - pożyteczniejszej dla wszystkich - progresji podatkowej.

Ciekawy tylko jestem, czy twórcy filmu o Gierku pracowali na umowy o pracę, czy może skorzystali ze "śmieciówek"?

Robert Gwiazdowski

Autor felietonu wyraża własne opinie.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Felietony Interia.pl Biznes
Dowiedz się więcej na temat: Polska Rzeczpospolita Ludowa | Edward Gierek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »