Firmy handlujące ze Wschodem powinny poszukać innych rynków

Inwazja Rosji na Ukrainę ma ogromne konsekwencje dla całej gospodarki światowej. Jej skutki odczuwają m.in. polscy eksporterzy i importerzy. Jakub Makurat z Ebury ocenia, że będą one głębsze i bardziej długotrwałe niż po zajęciu przez Rosję Krymu w 2014 r. Wszystko, co powiązane z agresorem, jeszcze przez długi czas będzie traktowane jako toksyczne. Firmy handlujące na Wschodzie powinny poszukać alternatywnych rynków zbytu bądź nowych dostawców.

W 2021 roku polscy eksporterzy sprzedali do Rosji produkty o wartości 36,6 mld zł (wzrost o 15 proc. rok do roku), eksport do Ukrainy wyniósł 28,9 mld zł (wzrost o 24 proc.), a do Białorusi - 8 mld zł (wzrost o 13 proc.). W przypadku Rosji i Białorusi te wartości po raz pierwszy wróciły do poziomów sprzed zajęcia Krymu przez wojska rosyjskie w 2014 r. Wśród produktów eksportowanych na Wschód przeważały maszyny i urządzenia, produkty chemiczne oraz gotowe artykuły spożywcze.

Ten rok przyniesie zwrot w relacjach handlowych ze Wschodem. Inwazja Rosji na Ukrainę oznacza ryzyko poważnych opóźnień w płatnościach, nieodzyskania należności, odcięcia od limitów kredytowych i ubezpieczeń należności, zerwania niektórych łańcuchów dostaw, problemów logistycznych a także wzrostu kosztów transportu. Jakub Makurat podkreśla, że nie można też zapominać o ryzyku reputacyjnym - firmy, które będą chciały utrzymać handel z Rosją i Białorusią, muszą liczyć się z dużym ryzykiem bojkotu ze strony konsumentów na świecie.

Długofalowe skutki

Wojna w Ukrainie oznacza, że złoty będzie podlegał silnym wahaniom, podobnie jak ceny paliw i energii. Utrzymywać się będą wysokie ceny surowców. Należy się spodziewać kolejnych podwyżek stóp procentowych, co oznacza wyższe koszty kredytów. Firmy czeka kilka trudnych lat.

Reklama

- Bezpośrednio od przedsiębiorców wiem, że polski eksport na rynki wschodnie gwałtownie się zatrzymał, a w najbliższych miesiącach najprawdopodobniej przeżyje trwałe załamanie. Nie chodzi tu jednak o spadek o około jedną trzecią, jak miało to miejsce po aneksji Krymu. Załamanie to będzie znacznie głębsze i potrwa dłużej - informuje Makurat. Tym bardziej, że sankcjami została też objęta Białoruś, która wsparła rosyjską agresję na Ukrainę. - Jesteśmy już tylko o krok od rewanżu ze strony tych państw i wprowadzenia kolejnego rosyjskiego embarga na kolejne polskie i europejskie produkty - zauważa.

Problemy z należnościami

Tuż po wejściu rosyjskich wojsk do Ukrainy w trudnej sytuacji znaleźli się przede wszystkim przedsiębiorcy, którzy byli w trakcie realizacji zamówień handlowych, w tym importerzy, którzy w ostatnich tygodniach przelali środki z tytułu przedpłat na rachunki swoich dostawców. Muszą oni liczyć się z tym, że nie otrzymają zamówionego towaru w terminie, a być może już nigdy.

Jak zauważa ekspert Ebury, problemem stało się też odzyskanie należności po wysyłce towaru do kontrahentów. W pierwszym dniu wojny Ukraina wprowadziła moratorium płatnicze - w ten sposób uniemożliwiono m.in. przedsiębiorcom realizację zagranicznych transferów. Sankcje i sama tylko zapowiedź odcięcia Rosji od międzybankowego systemu SWIFT wzbudziły również szereg obaw o odzyskiwanie należności z Rosji.

Janusz Władyczak, prezes KUKE, firmy ubezpieczającej należności około tysiąca polskich firm handlujących ze Wschodem, informuje, że ostatnie wydarzenia zmusiły instytucje finansowe do anulowania limitów kredytowych dla firm prowadzących sprzedaż do Ukrainy i Rosji. KUKE umożliwiła swoim klientom wydłużenie czasu spłaty należności przez ich kontrahentów.

Jakub Makurat wyjaśnia, że odcięcie Rosji od systemu SWIFT wejdzie w życie dopiero 12 marca. Obejmie ono tylko siedem rosyjskich banków, a więc nie wszystkie. Poza tym wyłączenie ze SWIFT nie jest równoznaczne z całkowitym odcięciem od zagranicznych przelewów. - Wystarczy bowiem, że rosyjskie banki uruchomią inne kanały komunikacji z zagranicznymi podmiotami (co technicznie jest wykonalne), by przeprowadzać transakcje - mówi.

Wyzwaniem dla zachodnich banków będzie z kolei realizacja restrykcji w handlu nałożonych na Rosję i Białoruś. W ramach działań z zakresu compliance są zobowiązane do monitorowania transakcji swoich klientów. Każda instytucja płatnicza będzie musiała wnikliwie analizować transakcje, by w porę wstrzymać przelew, gdy transakcja narusza sankcje.

Czas na weryfikację strategii

Każda firma, która importuje lub eksportuje do Rosji i na Białoruś, powinna na nowo oszacować ryzyko prowadzenia działalności, uwzględniając sankcje, kwestie związane z płatnościami, zabezpieczenie surowcowe czy drożność łańcuchów logistycznych. - Jedno działanie jest oczywiste: polskie firmy, dotychczas powiązane z rynkami wschodnimi, we własnym interesie powinny rozpocząć poszukiwania alternatywnych rynków zbytu bądź nowych dostawców - informuje Jakub Makurat.

Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc

Ebury wskazuje na pomoc, którą KUKE proponuje firmom odciętym od zaopatrzenia ze Wchodu, a które poszukują alternatywnych dostawców towarów z innych kierunków. KUKE zapewnia im gwarancje płatnicze, które uwiarygodnią ich w oczach nowych partnerów biznesowych. W porozumieniu z PFR i PAIH analizuje też możliwość wsparcia firm w szukaniu nowych rynków zbytu. Rozważane też zaoferowanie przejściowo niższych kosztów ubezpieczeń na rynki poza UE.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | handel | gospodarka światowa | import | eksport
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »