Fotoradary - maszyny do zarabiania pieniędzy?

Ponad tysiąc fotoradarów ustawionych na szwedzkich drogach jest sterowanych z jednej centrali za kołem polarnym, gdzie są bez przerwy włączane i wyłączane.

Każdy z nich średnio pracuje tylko godzinę dziennie. Kierowcy, ani nawet policja nie wiedzą jednak nigdy, który działa.

Celem nie jest zbieranie pieniędzy z mandatów, lecz ograniczenie szybkości. Szwedzki program "Wizja zero" rozpoczęty przed 13 laty i zakładający wyeliminowanie śmiertelnych wypadków w 2020 roku, początkowo traktowany z uśmiechem niedowierzania, okazał się sukcesem. W 2010 roku na szwedzkich drogach zginęło zaledwie 300 osób.

- Jedna kamera kosztuje pół miliona szwedzkich koron (200 tys. zł) i jest zaawansowanym cyfrowym urządzeniem wielofunkcyjnym, które bardzo dokładnie, 20 razy na sekundę na odcinku 150 metrów mierzy szybkość samochodów. System 1070 kamer ulokowanych na 2400 kilometrach dróg zarządzany jest przez centrum w Kirunie, gdzie pracuje 50 osób, zajmując się sterowaniem oraz wystawianiem mandatów - mówi "PB" Johan Frilund z firmy Sensys produkującej fotoradary.

Reklama

- Po odpowiednim zaprogramowaniu kamera jest w stanie samodzielnie ustalić adres właściciela samochodu, wystawić i wysłać mandat. Tak dzieje się w Dubaju gdzie nasze kamery rejestrują poza szybkością także przejazd przy czerwonym świetle i stały się maszynami do robienia pieniędzy. W Szwecji odpowiedzialny za przekroczenie szybkości jest kierowca, a nie właściciel i procedura udowodnienia winy jest długotrwała i skomplikowana, a aż 60 proc. przewinień jest umarzanych z powodu niewystarczającej identyfikacji. Zdjęcia bywają zamazane, obiektyw kamery zakurzony albo zaśnieżony lub zdjęcie zrobione jest pod słońce, a o odrzuceniu decyduje nawet najmniejsza wątpliwość - mówi Frilund.

- Założeniem systemu podczas jego budowy była funkcja społeczna, a nie zarabianie na mandatach. Wpływy idą jedynie na pokrycie kosztów. Ponieważ kamery nie pracują bez przerwy, zapłacenie mandatu za szybkość to w Szwecji wielka sztuka i brak szczęścia. Lecz zadanie zostało wykonane i dzięki obecności kamer szybkość na drogach spadla średnio o 5-8 kilometrów co ratuje 30-40 żyć ludzkich rocznie.

Innym ważnym elementem programu "wizji zero" jest przebudowa istniejących dróg tak, aby niskim kosztem uczynić je bezpiecznymi i wyeliminować kolizje czołowe.

- Wprowadzono system 2+1. Chodzi o przebudowę istniejących dróg z jednym pasem w każdym kierunku na dwa pasy w jednym i jeden w przeciwnym, na zmianę. Środek przedzielony jest elastyczną barierą skonstruowaną ze stalowych lin i wychylnych słupków tak, że pochłaniają uderzenie samochodu w przypadku zaśnięcia kierowcy lub utraty panowania nad pojazdem. Brak możliwości niebezpiecznego wyprzedzania obniżył znacznie liczbę zabitych w zderzeniach czołowych.

Celem programu "Wizja Zero", wprowadzonego w 1997 roku, jest ograniczenie liczby zabitych na drogach do zera do roku 2020 według podstawowej zasady: drogi, ulice samochody i ruch drogowy musza być dostosowane do możliwości człowieka i jego tolerancji, a nie odwrotnie. Celem jest również osiągnięcie 99,9 proc. bezalkoholowej jazdy. Dzięki ogrodzeniu coraz większej ilości dróg spada też co roku ilość kolizji z dzikimi zwierzętami.

W pierwszym roku programu na szwedzkich drogach zginęło 540 osób. W 2007 było to 470, a w ubiegłym już tylko 300.

- Luty 2010 był rekordowy i w całym kraju zginęło tylko siedem osób, a w całym pierwszym kwartale tylko 44. Aby znaleźć w statystykach równie małe liczby musielibyśmy cofnąć się aż o 70 lat - mówi "PB" Patrick Magnusson z Vägverket, szwedzkiego zarządu dróg. Podkreśla, że "Wizja Zero" jest oczywiście nieosiągalna, lecz sukcesem będzie gdy w 2020 roku będzie tylko 220 zabitych rocznie.

W Szwecji zarejestrowanych jest 4,8 mln pojazdów z czego 999 tys. to Volvo. Fabryka co roku wprowadza innowacje dotyczące bezpieczeństwa.

- Uczestniczymy aktywnie w "Wizji Zero" lecz już od lat 70-tych dokładnie analizujemy każdy wypadek, w którym uczestniczył nasz samochód i powstało już ponad 40 tys. raportów stwierdzających przyczyny. Cały czas wdrażamy nowe urządzenia, jak sensory reagujące na zasypianie kierowcy, wykrywające krawędź drogi, a obecnie zamawiany jest masowo przez zarządców flot samochodowych i firmy taksówkarskie AlkoCode, czyli blokada alkoholowa, która umożliwia jazdę tylko po sprawdzeniu oddechu kierowcy. Jakość naszych dróg wzrasta, a samochody stają się coraz bezpieczniejsze i według naszego celu, w 2020 roku nikt w Szwecji nie zginie jadąc naszym samochodem - powiedział "PB" Anders Eugensson z Volvo.

Zbigniew Kuczyński

Private Banking
Dowiedz się więcej na temat: Szwecja | kamery | mandat | fotoradary | zarabianie | drogi | samochody | Volvo | kierowcy | policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »