Francja spiera się z Hiszpanią i Niemcami o zielony wodór
Francja domaga się, aby tzw. "czerwony" wodór, który jest uzyskiwany przy produkcji energii atomowej, został zaklasyfikowany przez UE jako "zielony", czyli uzyskiwany ze źródeł odnawialnych. Pomysł skrytykowały Niemcy, nie poparła go także Hiszpania. Paryż ostrzega, że w związku ze sporem opóźni projekt budowy H2Med - gazociągu, który łączyć ma Półwysep Iberyjski z Europą Środkową.
Zgodnie z definicją, zielony wodór to czyste paliwo, które pozwala na przechowywanie i wykorzystanie energii ze źródeł odnawialnych. Jest on uważany za substytut paliw kopalnych m.in. w branżach trudnych do dekarbonizacji oraz w sektorach transportu ciężkiego, takich jak transport morski i lotnictwo.
Po agresji Rosji na Ukrainę, w maju 2022 r., Komisja Europejska zaproponowała wprowadzenie projektu dyrektywy europejskiej w sprawie energii odnawialnej - RED III. Inicjatywa ma przyspieszyć przejście na czystą energię zgodnie ze stopniowym zmniejszaniem zależności od rosyjskich paliw kopalnych. W myśl jej założeń, do 2030 r. 42 proc. wodoru wykorzystywanego w przemyśle pochodzić ma z energii odnawialnej, a w 2035 r. - 60 proc.
Francja chce, aby za taki właśnie uznano wodór produkowany w kraju przez elektrownie atomowe. Postawiono na nie podczas dekarbonizacji i teraz produkują 70 proc. energii elektrycznej. Wkrótce ich udział się zwiększy, bo francuski rząd zapowiedział budowę co najmniej sześciu kolejnych reaktorów. Mają zostać oddane do użytku do 2037 r. Paryż argumentuje, że energia atomowa jest niskoemisyjna i czysta, dlatego można ją uznać za ekologiczną.
Pomysłowi sprzeciwiły się m.in. Niemcy. "Jako rząd federalny, wraz z innymi landami, zdecydowanie go odrzucamy" - poinformowało niemieckie ministerstwo gospodarki.
- Energia jądrowa nie jest energią odnawialną. To niemożliwe – cytuje przedstawiciela hiszpańskiego rządu agencja Reuters. Tymczasem francuscy przywódcy twierdzą, że otrzymali wsparcie dla pomysłu. Hiszpański rząd miał go udzielić 19 stycznia, na szczycie obu krajów w Barcelonie, a cztery dni później, niemiecki - podczas wspólnej rady ministrów obu państw w Paryżu.
Trwający spór może wpłynąć na planowaną w Europie budowę H2Med - gazociągu, którym popłynąć ma zielony wodór. Po wielu staraniach - twierdzi Reuters - inicjatywę poparł w styczniu prezydent Emmanuel Macron. Podobno zrobił to w zamian za obietnicę wsparcia przez Madryt i Berlin "czerwonego wodoru".
Zgodnie z założeniami projektu, w 2030 roku płynący rurociągiem gaz miałby pokryć 10 proc. zapotrzebowania UE. Z powodu sporu, Francja grozi teraz opóźnieniem budowy a nawet jej blokadą. Przedstawiciele francuskiego Ministerstwa Transformacji Ekologicznej argumentowali, że bez wodoru z energii nuklearnej rurociąg nie będzie opłacalny, a zatem nie można go budować - informuje hiszpańska agencja EFE.
Spór próbują zażegnać unijni urzędnicy. Zachęcają, żeby podejść do produkcji wodoru jak do wspólnej, europejskiej sieci energetycznej. Przypominają, że nie nie można w niej rozróżnić, czy płynący prąd pochodzi z elektrowni jądrowej czy z wiatrowej. Tak samo należałoby potraktować wodór – bez zwracania uwagi, czy jest on „czerwony” - pochodzący z energii atomowej, "zielony" - wytworzony z energii odnawialnej, czy też "turkusowy" - wyprodukowany z metanu.
Temat wodoru wróci do Brukseli w czwartek, podczas szczytu UE. Powołując się na unijnych urzędników Reuters ostrzega, że Paryż może zagrozić zablokowaniem rurociągu. - Bez Francji nie będzie H2Med – cytuje swoje źródło agencja. Temat wodoru będzie też negocjowany w Sztokholmie, gdzie 27 i 28 lutego spotkają się ministrowie odpowiedzialni za politykę energetyczną UE.
Ewa Wysocka