Francois Fillon: "Szczodrość Francji ma swe granice"
Premier Francji Francois Fillon tłumaczył w piątek francuską politykę zamykania granic przed falą emigrantów, podczas wystąpienia w Toul (wschód), podkreślając, że "szczodrość Francji nie jest niewyczerpana" - pisze tygodnik "Le Point" w swym wydaniu internetowym.
Rząd musi respektować prawa republiki - mówił Fillon, uzasadniając surową politykę Paryża wobec fali emigrantów, która napływa do Francji z Tunezji od czasu upadku tamtejszego reżimu.
Obowiązek przestrzegania prawa dotyczy również "tych tysięcy Tunezyjczyków, którzy kierują się do naszego kraju, podczas gdy potrzebuje ich młoda tunezyjska demokracja. Rozumiem ich trudne położenie (...), ale Francja ma swoje prawa" - powiedział premier.
W piątek liczne organizacje, przedstawiciele związków zawodowych i grupy deputowanych wezwały rząd Francji do "zaprzestania interwencji policyjnych" wymierzonych w nowych imigrantów z Tunezji i do znalezienia "godnej i odpowiedzialnej reakcji na kwestię tunezyjską".
Od ucieczki z Tunezji Ben Alego, jej byłego prezydenta w styczniu tego roku, ponad 20 tys. Tunezyjczyków uciekło na włoską wyspę Lampeduzę, skąd większość z nich usiłuje przedostać się do Francji - przypomina "Le Point".
Paryż przyjął wobec nowych imigrantów bardzo surową politykę, uciekając się często do akcji policyjnych i przymusowego odstawiania nielegalnych przybyszów na granice.
We wtorek w rozmowie z tygodnikiem "L'Express" stanowisko rządu tłumaczył prezydent Niclas Sarkozy, który podkreślał, że we Francji nie powstaje wystarczająca liczba nowych miejsc pracy, by kraj mógł przyjąć fale imigrantów z niestabilnych politycznie państw Afryki Północnej.
- Ze względu na trudności z zapewnieniem pracy wszystkim naszym obywatelom oraz 23-procentowy wskaźnik bezrobocia wśród cudzoziemców spoza Unii Europejskiej musimy stawiać sobie pytania w sprawie legalnej imigracji, to po prostu kwestia zdrowego rozsądku - powiedział prezydent. Dodał też, że liczba osób w wieku produkcyjnym zwiększa się we Francji corocznie o 110 tys., co wymaga tworzenia takiej samej ilości nowych miejsc pracy, o ile bezrobocie ma się utrzymywać na stałym poziomie.