Frytki zamiast zupy
Tracą restauracje, zyskują fast foody. Światowy kryzys finansowy, a co za tym idzie spadek dochodów i wzrost cen odbija się na menu Amerykanów. McDonald's tylko w styczniu zwiększył sprzedaż o ponad siedem procent.
Amerykańska sieć Starbucks ogłosiła niedawno specjalną ofertę na czas recesji. Za niespełna cztery dolary można kupić duża kawę i kanapkę albo ciastko. Z kolei McDonald's mimo rosnących kosztów nie zamierza nawet minimalnie zmieniać ceny cheeseburgerów, bo to właśnie cena przyciąga teraz ludzi do restauracji. - Dla niektórych 20 centów to dużo pieniędzy, bo są ludzie, którzy dokładnie wiedzą, ile mają w portfelu i ile mogą wydać na kanapkę - stwierdził jeden z pracowników McDonald's.
Waszyngtoński korespondent RMF FM nie miał najmniejszych problemów z potwierdzeniem tych słów wśród klientów. - Jestem bezrobotna i spędzam dużo czasu w McDonald's albo biorąc jedzenie na wynos - powiedziała młoda Amerykanka. Takie osoby jak ona jeszcze do niedawna były gośćmi małych restauracji i barów. Jednak tam za posiłek trzeba zapłacić dziesięć dolarów, w lokalach typu fast food - zaledwie kilka dolarów.
Ta sytuacja martwi przede wszystkim lekarzy, którzy boją się, że jednym ze skutków recesji będzie kolejna fala otyłości.