"FT": Większość UE żyje ponad stan

Mechanizm wsparcia strefy euro kwotą 750 mld euro pozwolił Europie zyskać na czasie, ale nie rozwiązał długofalowych problemów, u podłoża których tkwi to, że większość UE żyje ponad stan - twierdzi wtorkowy "Financial Times".

"Deficyty finansów publicznych są poza kontrolą, dług sektora publicznego rośnie. Jeśli rządy UE nie wykorzystają okazji do zapanowania nad wydatkami, to rynki finansowe znów się zaniepokoją. Niestety europejscy wyborcy i politycy zwyczajnie nie są gotowi do zaciskania pasa, które ich czeka" - napisał publicysta "FT" Gideon Rachman.

Grecki kryzys uważa on za "skrajny przykład szerszego europejskiego problemu" życia ponad stan, który dotyka również inne państwa. Dług publiczny Włoch sięga 115 proc. PKB, roczny deficyt finansów publicznych Wielkiej Brytanii wynosi około 12 proc. produktu krajowego brutto, rząd Francji po raz ostatni opracował zrównoważony budżet 30 lat temu. Nawet Niemcy mają trudności z dopięciem budżetu.

Reklama

"Jeśli obywatele UE nie zaakceptują oszczędności na obecnym etapie, to w przyszłości staną w obliczu czegoś znacznie bardziej szokującego: niewypłacalności państw i upadających banków. Odkrycie, iż latynoska Europa (kraje śródziemnomorskie strefy euro - PAP), a może nawet państwa Europy Północnej mogą zderzyć się z finansową ścianą, będzie wielkim szokiem" - przestrzega Rachman.

Publicysta "FT" obawia się, iż następstwem ogromnej pomocy kredytowej dla rządów państw strefy euro będzie wzrost politycznych napięć w UE. Grecy już teraz skarżą się na utratę suwerenności, a Niemcy krzywią się na koszt operacji ratunkowej.

Także inny publicysta "FT" Wolfgang Munchau uważa, że pakiet pomocy dla Grecji i potencjalnie innych państw nie rozwiązuje istoty problemu: "W jaki sposób gwarantowane pożyczki mogą rozwiązać problem nadmiernego zadłużenia?" - pyta.

Pakiet ocalił strefę euro, ale w dłuższym okresie o jego sukcesie przesądzi to, czy Hiszpania i Portugalia zreformują rynek pracy, uporządkują sektor bankowy, podniosą wydajność pracy i przyspieszą fiskalną korektę - sądzi Munchau.

Bronwen Maddox z "Timesa" uważa, że politycy eurostrefy nie wyciągają właściwych wniosków, jeśli za ostatnie perturbacje finansowe, które uderzyły w strefę euro winią spekulantów. W takiej postawie dostrzega chęć zrzucenia winy na rynki finansowe za niemądre decyzje podjęte przez rządy biedniejszych państw UE oraz niechęć UE i eurostrefy do przyznania się do tego, że się z tym nie uporały.

"Gdyby nie euro, to UE nadal mogłaby nie przyjmować do wiadomości, że kraje śródziemnomorskie nie zmodernizowały swych gospodarek. Euro wykazało to czarno na białym, a obecnie uniemożliwia im odzyskanie konkurencyjności przez korektę kursu waluty (bo nie mają własnej - PAP)" - tłumaczy komentatorka eurosceptycznego "Timesa".

Od tych pesymistycznych ocen odbiega komentarz redakcyjny wtorkowego "Irish Times" wskazujący, że nadzwyczajne kroki podjęte przez eurostrefę w czasie ostatniego weekendu to "zwrot w stronę zacieśnienia unii fiskalnej i monetarnej".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: times | Financial Times | publicysta | życia | „Financial Times” | żyły | strefy | dług | zyciem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »