Fukushimę czeka los Czarnobyla
Nie można porównywać katastrofy w Czarnobylu z katastrofą w elektrowni Fukushima I, ale reaktory japońskiej siłowni zapewne też nie będą już wykorzystywane - uważa Wołodymyr Hołosza, szef ukraińskiej agencji, zarządzającej strefą wokół Czarnobyla.
Katastrofa w elektrowni atomowej w Czarnobylu została zakwalifikowana jako siódmy, najwyższy stopień w międzynarodowej skali zdarzeń nuklearnych i radiologicznych (INES). Japońską Fukushimę oceniamy na piąty-szósty stopień - powiedział na spotkaniu w Czarnobylu z zagranicznymi dziennikarzami, w tym PAP.
Zdaniem Hołoszy reaktory w uszkodzonej przez trzęsienie ziemi elektrowni atomowej Fukushima zostaną wycofane z eksploatacji, a bloki przykryte.
"Z pewnością będzie je trzeba pokryć jakąś izolacją" - podkreślił szef Ukraińskiej Agencji Państwowej ds. Zarządzania Zamkniętą Strefą wokół Elektrowni Atomowej w Czarnobylu.
Mówiąc o obecnej sytuacji w wycofanej z użytkowania po katastrofie z 1986 r. elektrowni czarnobylskiej, podkreślił, że jest ona całkowicie bezpieczna.
"Sytuacja w zamkniętej strefie o powierzchni 2,6 tys. km kw. wokół uszkodzonego eksplozją reaktora jądrowego w bloku czwartym elektrowni jest stabilna. Sytuacja ekologiczna nie wywołuje zaniepokojenia. Obecny sarkofag nad reaktorem zapewni izolację jeszcze przez 15 lat, lecz w tym samym czasie zostanie zbudowany nowy, dodatkowy sarkofag, który zapewni bezpieczeństwo na następne 100 lat" - oświadczył Hołosza.
Poinformował, że cały projekt, związany z powstawaniem nowego zabezpieczenia w Czarnobylu wart jest ponad 1,5 mld euro, a sam sarkofag będzie kosztował 990 mln euro.
"Obecnie zebrano 900 mln euro, więc brakuje nam ok. 600 mln. Temat zebrania tych pieniędzy będzie omawiany na konferencji poświęconej 25-leciu katastrofy w Czarnobylu, organizowanej w Kijowie 19 kwietnia" - powiedział.
Budowa nowego sarkofagu jest konieczna, gdyż uszkodzony reaktor oddziela dziś od świata tylko jedno, stare zabezpieczenie.
"Wciąż znajduje się pod nim do 185 ton wysoce radioaktywnego paliwa, które wyciekło w wyniku wybuchu w 1986 roku" - oświadczył dyrektor agencji.
"Zdarzają się wycieki tego paliwa, ale nie są one większe niż w działających elektrowniach atomowych" - zapewnił.
Wiosną agencja, która zarządza strefą wokół nieczynnej elektrowni w Czarnobylu, zajmuje się kontrolowaniem wód wylewającej w wyniku roztopów rzeki Prypeć, która przepływa przez strefę i wpada do Dniepru.
"W dorzeczach tych rzek na Ukrainie mieszka ok. 30 mln osób, więc sytuacja wymaga ciągłego nadzoru. Koncentracja substancji radioaktywnych w wodzie w Czarnobylu wynosi 130 bekereli na 1 m kw, a normy europejskie pozwalają na 2000 bekereli na 1 m kw" - poinformował Hołosza.
Mimo to sytuacja nie pozwala na prognozowanie, kiedy w strefie czarnobylskiej mogliby zamieszkać na stałe ludzie. Brakuje przede wszystkim infrastruktury. "W najbliższym dziesięcioleciu ludzie na pewno tu nie wrócą" - powiedział szef agencji.
Eksplozji reaktora czarnobylskiej elektrowni w 1986 roku doprowadziła do skażenia ok. 100 tys. km kwadratowych powierzchni.
Najbardziej ucierpiała Białoruś. Substancje radioaktywne dotarły też nad Skandynawię, Europę Środkową, w tym Polskę, a także na południe kontynentu - do Grecji i Włoch.
Specjaliści wciąż nie potrafią ustalić, ile było śmiertelnych ofiar katastrofy. Według ocen Światowej Organizacji Zdrowia liczba zmarłych na raka wywołanego przez skażenie po wybuchu w elektrowni może sięgać nawet 9 tysięcy.
Strefa wokół Czarnobyla do dziś jest zamknięta. Obowiązuje tam surowy zakaz przebywania. Jest on łamany przez ludzi, którzy osiedlili się w strefie samowolnie. Są to przeważnie osoby starsze.
Strefą wokół Czarnobyla zajmuje się ukraińskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Organizuje ono wycieczki po terytorium strefy, które są płatne i przeprowadzane pod nadzorem specjalnie wyszkolonych ludzi.