G20 w Baden-Baden: Zwyczajny dzień w niezwykłym towarzystwie
Tegoroczna edycja spotkania G20, na który zjechali ministrowie finansów 19 największych gospodarek globu (i reprezentacja UE), prezesi banków centralnych i przedstawiciele wielu międzynarodowych instytucji odbywa się w niemieckim Baden-Baden. Pomimo rangi spotkania pierwsze godziny upływają raczej pod znakiem spacerów i wspólnych zdjęć. Bo w Baden-Baden nie tylko pogoda dzisiaj dopisała.
Do małego miasteczka w Niemczech, państwa gospodarza, przyjechali reprezentanci państw, które łączne odpowiadają za 85,6 proc. nominalnego PKB. Skupiają w sobie 63,9 proc. populacji świata, a także generują 76 proc. globalnego eksportu i 80,4 proc. importu (dane za 2015 r.).
W szczycie G20 udział biorą liderzy realnie mający wpływ na kreację obecnej polityki fiskalnej i monetarnej na globie. To oni pośrednio mają wpływ na wzrost gospodarczy, a każda ich wypowiedź znajduje bezpośrednio odzwierciedlenie w notowaniach giełdowych bądź kursach walut.
Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że przez te dwa dni (17-18 marca br.) to właśnie Baden-Baden stało się finansowym centrum świata. Kto zatem przyjechał?
To m.in. prezes Europejskiego Banku Centralnego - Mario Draghi, minister finansów Rosji - Anton Siluanow i prezes Centralnego Banku Rosji - Elwira Nabiullina. To także Steven Mnuchin - minister finansów USA, Janet Yellen - przewodnicząca Fedu, Philip Hammond - kanclerz skarbu w rządzie Theresy May. Jest również prezes Banku Światowego Jim Yong Kim czy szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde.
Na zaproszenie Wolfganga Schauble, ministra finansów Niemiec, w tegorocznym szczycie G20 jako gość weźmie udział także Polska, reprezentowana przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego.
W tej kwestii wciąż poznajemy kolejne szczegóły. Polityka handlowa Stanów Zjednoczonych to bez wątpienia temat numer jeden. Tym bardziej, że - jak już wielokrotnie się świat przekonał - zdanie administracji Donalda Trumpa czasami jest zupełnie inne, niż samego prezydenta. A przecież, zarówno Chiny, jak i Japonia czy Meksyk są żywo zainteresowane, by do izolacji amerykańskiego rynku nie doszło.
Co zatem do powiedzenia będzie miał minister finansów USA, Steven Mnuchin, zwłaszcza w odniesieniu do projektu budżetu USA na 2018 r. (rozpoczynający się 1 października br.), który zakłada przecież budowę muru na granicy USA-Meksyk (łącznie w dwa lata planowane wydatki mają sięgnąć 4 mld dol.)? Odpowiedź na to pytanie chcieliby poznać zapewne nie tylko zgromadzeni w biurze prasowym dziennikarze.
To właśnie Ameryka, według jednej grupy pozostaje w centrum dzisiejszego systemu finansowego, dla innej zaś środek ciężkości jest zupełnie w innej części świata. To zaś rodzi kolejne pytania.
Co zatem z finansami UE po Brexicie, jak wygląda sytuacja z bańką kredytową w Chinach i czy nie ma zagrożenia, że ta w końcu pęknie?
Problemów jest wciąż bardzo dużo. I chociaż przy pierwszych oznakach wiosny, rozmawiać o wyzwaniach będzie trudno, to - wydaje się - że do Baden-Baden przyjechali wszyscy zaproszeni. Nie tylko przedstawiciele świata finansów. To także szeroka delegacja mediów.
A jak to wygląda ze strony organizacyjnej? Miasteczko wydaje się w dużym stopniu wyludnione. Zamiast turystów czy miejscowych mieszkańców przechadzają się grupy delegatów i dziennikarze. Z aparatem i obowiązkowo z specjalnym identyfikatorem spacerują w momencie, gdy ministrowie i prezesi banków wpisują się do księgi pamiątkowej. Możemy to śledzić na jednym z wielu ekranów, które rozstawiono w centrum prasowym. Wstęp do najlepiej chronionej części, tj. pomarańczowej strefy mają tylko nieliczni.
Na obszar zaznaczony na mapie kolorem zielonym mogą już wejść nie tylko delegaci, ale również dziennikarze ze specjalnymi przepustkami. Oczywiście w asyście policjantów. Nikt nie może poruszać się samodzielnie. Każda wykraczająca poza ustalone procedury akcja, spotyka się z natychmiastową reakcją ze strony pilnujących porządku. Policja podchodzi do wytycznych bardzo rygorystycznie. Wszystko jest rozplanowane i dopięte na ostatni guzik. Nic nie może być dzisiaj przypadkowe.
O bezpieczeństwo w całym tym szczycie w końcu chodzi. Nie tylko finansowe, ale też tu - na miejscu. Ochroną G20 zajmują się tysiące policjantów. Jak udało się nam dowiedzieć od jednej z policjantek - ok. 4 tys. Chociaż jak stwierdziła: Może to być zdecydowanie więcej. Osobiście skłaniałbym się do tej drugiej wersji.
Co o całym szczycie uważają miejscowi? Większość podchodzi do tego ze stoickim spokojem. - O wiele więcej zamieszania było przed G20, zanim wszystko się na dobre zaczęło - mówi Interii jeden z mieszkańców.
Z Baden-Baden Bartosz Bednarz