Gazowa ekspansja Izraela: Jak skorzysta na tym Europa?

Izrael do niedawna uznawany był za państwo bez surowców naturalnych. Jednak w ciągu kilku ostatnich lat zaczęto tam odkrywać pokaźne złoża gazu, znacznie przekraczające krajowe zapotrzebowanie.

Eksploatacja i eksport tych zasobów zmienia układ sił w rejonie basenu Morza Śródziemnego i może mieć wpływa na strukturę zaopatrzenia Europy na to paliwo.

Do niedawna Izrael polegał na imporcie surowców energetycznych, głównie węgla wydając na to aż 5 proc. dochodu narodowego w 2009 roku. Od tego momentu sytuacja przyjęła zdecydowanie inny obrót. W tym roku u śródziemnomorskich wybrzeży odkryto złoże gazu Tamar, a rok później dwa razy większe Lewiatan, 130 km od Hajfy. Po trzech latach odkryto jeszcze pola Karish i Tanin, ale ich eksploatację powierzono greckiej firmie Energean Oil&Gas. Jednak to Lewiatan jest największym izraelskim, finansowanym z funduszy prywatnych projektem infrastrukturalnym o wartości 3,7 mld dolarów - 40 procent udziałów jest w rękach teksańskiej firmy Noble Energy, 45 proc. natomiast kontroluje izraelska grupa Delek. Zaspokajanie potrzeb energetycznych w oparciu o gaz będzie znacznie bardziej ekologiczne - paliwo to jest czystsze niż węgiel i przetwory ropy naftowej i o 20 proc. bardziej od nich kaloryczne w procesie wytwarzania energii elektrycznej.

Reklama

Teraz wartość izraelskich złóż gazowych szacowana jest przynajmniej na 240 mld dolarów.

Gaz z Izraela

Dostępne rezerwy gazowe Izraela znacznie przekraczają jego wewnętrzne potrzeby - samo złoże Tamar zaspokaja je w 65 procentach, jednak Lewiatan osiągnie pełną zdolność wydobywczą najwcześniej pod koniec przyszłego roku, kiedy z Teksasu dostarczona zostanie ogromna platforma wydobywcza. Oznacza to, że Izrael staje się poważnym eksporterem błękitnego paliwa, a przyjęta w 2013 roku polityka gazowa pozwala na eksport 40 procent jego zasobów. Przewiduje ona przekazywanie części dochodów za sprzedaży gazu na fundusz majątku narodowego - tzw. Fundusz Obywatelski - który ma akumulować środki na potrzeby przyszłych pokoleń, jak czyni to chociażby Norwegia.

Wśród państw sąsiedzkich (Lewantu) potwierdzone złoża gazu ma Cypr (niewielkie pole Afrodyta, eksploatowane przez izraelski Delek) i Egipt (złoże Zohr), który do niedawna był dostawcą gazu do innych państw i ma infrastrukturę do jego upłynniania, jednak gwałtownie rosnący popyt na rynku wewnętrznym sprawił, że kraj ten stał się importerem netto tego paliwa.

Właśnie Egipt zawarł w lutym bieżącego roku wieloletni kontrakt z Izraelem opiewający na import gazu o wartości 15 mld dolarów. Umowa podpisana między grupą Delek a egipskim Dolphinus Holdings przewiduje dostawy 64 mld metrów sześc. gazu do roku 2030. Mogą one być realizowane podmorskim gazociągiem, ale także przy wykorzystaniu rurociągu przez pustynię Synaj, który służył kiedyś do importu egipskiego gazu i był kilkakrotnie wysadzany przez islamskich terrorystów.

Osłabienie pozycji Gazpromu

Zapotrzebowanie na gaz w rejonie Morza Śródziemnego jest duże, więc z punktu widzenia rozmiarów popytu Izrael nie powinien mieć trudności z plasowaniem swoich ogromnych nadwyżek na rynku. Niestety sytuacja polityczna w regionie mocno to utrudnia. Stany Zjednoczone opowiadają się za podpisaniem przez swoich dwóch sojuszników w regionie Izrael i Turcję porozumienia gazowego na dostawy dla Ankary, a stąd do krajów Europy południowej, co osłabiałoby monopol rosyjskiego Gazpromu. Jednak od 2010 roku, kiedy Izrael zaatakował Flotyllę Wolności dostarczającą pomoc dla Strefy Gazy stosunki między dwoma państwami są napięte i co raz to dochodzi do ich zaostrzenia w wyniku wzajemnych oskarżeń między przywódcami obu krajów. Mimo, że przedstawiciele projektu Lewiatan jeszcze niedawno twierdzili że rozmowy gazowe izraelsko-tureckie nie zostały przerwane, to wiele wskazuje na to, że ich celem jest jedynie wywarcie przez Turcję presji negocjacyjnej na Rosję, aby uzyskać dobre ceny gazu, który ta zacznie dostarczać pod koniec 2019 roku przez budowany gazociąg pod Morzem Czarnym - TurkStream.

Izraelowi nie pomaga też przeniesienie stolicy do Jerozolimy, nie tylko w relacjach z Turcją. Nie akceptuje też tego faktu pobliska Jordania, z którą zawarto porozumienie o dostawach gazu do tamtejszej elektrowni, paliwo jednak najwcześniej może popłynąć ze złoża Lewiatan za dwa lata, pod warunkiem jednak że nie dojdzie do pogorszenia relacji na przykład jak to miało miejsce w lipcu zeszłego roku, kiedy dwóch Jordańczyków zginęło w czasie zamieszek przed izraelską ambasadą w Ammanie. Teoretycznie Izrael mógłby dostarczać gaz do Arabii Saudyjskiej, z którą nie ma jednak stosunków dyplomatycznych, ale coraz bardziej zbliża oba państwa wspólny wróg Iran, a Rijad wykonuje pewne pojednawcze gesty jak udostępnienie saudyjskiej przestrzeni powietrznej indyjskim pasażerskim samolotom lądującym w Tel Awiwie. Na razie jednak to rosyjska prywatna firma gazowa Novatek ma porozumienie z Saudi Aramco na dostawy błękitnego paliwa.

Współpraca z Europą

Według amerykańskiego ośrodka badań strategicznych Stratfor optymalnym z punktu widzenia politycznego i ekonomicznego rozwiązaniem dla Izraela byłoby nawiązanie jeszcze ściślejszej współpracy z Egiptem, który mógłby się stać regionalnym hubem gazowym redystrybuującym płynny gaz do innych (również politycznie wrażliwych) krajów, a także Europy, która staje w obliczu wyczerpywania się rezerw z Morza Północnego i zbyt dużego udziału Gazpromu w imporcie gazu. Pierwszym krokiem w tym kierunku mógłby być 15-letni kontrakt na zakupy upłynnionego izraelskiego i cypryjskiego gazu przez Royal Dutch Stell, plany co do którego koncern ujawnił w marcu. W tym samym miesiącu jednak Izrael stracił wart 19,5 mld dolarów kontrakt na dostawy gazu do Hiszpanii, która zdecydowała się na gaz egipski ze złóż Zohr.

Tel Awiw wykazuje rosnące zainteresowanie dostawami gazu do Europy, a rok temu zawarł wstępne porozumienie z Cyprem, Grecją i Włochami na dostawy 16 mld metrów sześc. gazu rocznie rurociągiem od 2025 roku (tzw. Projekt EastMed Pipeline). Jego położenie pociągałoby za sobą koszty w wysokości nawet 7 mld dolarów. Byłby to najgłębiej położony i najdłuższy rurociąg na świecie - 3,5 km głębokości i 2500 km długości. Stąd też wynikają zastrzeżenia co do jego zasadności. Jednak izraelski minister ds. energii Yuval Steinitz podtrzymuje wykonalność projektu pod względem technologicznym i finansowym, nie wykluczając wydłużenia gazociągu do krajów bałkańskich. Być może kwestię mogłyby rozstrzygnąć subsydia UE, która dysponuje kwotą 2 mld euro na bezpieczeństwo energetyczne - na razie na opracowanie planu inwestycji wyasygnowano 35 mln euro. Unijny komisarz ds. klimatu i energii Miguel Arias Cańete oświadczył, że izraelski gaz byłby pożądanym elementem dywersyfikacji europejskich dostawców i źródeł zaopatrzenia.

Specjaliści związani z rynkiem gazu nie są jednak optymistyczni co do powodzenia projektu. Gazociąg przechodziłby przez obszary aktywne sejsmiczne, co wpływałoby na pewność dostaw, a także przez wody terytorialne północnego Cypru, który kontroluje Turcja. Finansowo kalkulacji opłacalności projektu nie wspierają dość niskie ceny gazu na rynku międzynarodowym. W zeszłym roku przeciętne europejskie importowe ceny gazu wahały się wokół 5,4 dolara za jednostkę cieplną (BTU), a w Izraelu 5,3 dolara. Gaz pompowany przez kosztowny rurociąg byłby w Europie droższy. W tym roku ceny w Europie wzrosły w marcu do 7 dolarów, w Izraelu nie przekroczyły 6 dolarów, jednak aby inwestycja finansowo się zamykała różnica powinna wynosić przynajmniej 2 dolary za jednostkę cieplną. W toku negocjacji być może byłoby możliwe zbliżenie się do tego poziomu. Warto też jednak zauważyć, że gdyby projekt EastMed doszedł do skutku, to jego wpływ na rynek europejski nie będzie duży. Udział izraelskiego gazu w europejskiej konsumpcji nie przekraczałby pięciu procent. Ważniejszy jednak mógłby być efekt psychologiczny. Izrael stałby się trzecim po Rosji i Algierii dostawcą błękitnego paliwa do Europy. Zwiększyłby się więc europejskie możliwości negocjacyjne wobec rosyjskiego Gazpromu torując drogę następnym projektom gazowym, szczególnie na Bałkanach (Bułgaria, Grecja), gdzie wpływy rosyjskie są wciąż duże. Jedno jest pewne, we wrażliwym politycznie regionie pojawił się znaczący gracz energetyczny, którego zasięg oddziaływania może być znacznie większy niż obszar Lewantu.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2017

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Europa | złoża gazu | Izrael | ekspansja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »