General Motors poślizg kontrolowany?

General Motors, największy koncern samochodowy na świecie, w coraz większych tarapatach. Agencja ratingowa Moody's Investors Service obniżyła ocenę kredytową GM do poziomu B2. Oznacza to, że obligacje o wartości 31 mld dol. uznane zostały za "śmieci".

O potężnych kłopotach koncernu wspominała też inna wielka agencja Standard &Poors, która w grudniu obniżyła ocenę zadłużenia GM wynoszącą obecnie 31 mld dol. General Motors utrzymuje, że nie ma zamiaru ogłaszać niewypłacalności, być może jednak jedynym wyjściem będzie sięgnięcie po rozwiązanie z prawa amerykańskiego. Chaper 11 ( Chapter 11 of the United States Bankruptcy Code) - pozwala on spółkom na prowadzenie działalności w trakcie gruntownej restrukturyzacji. Dla koncernu oznaczałoby to możliwość uchylenia kontraktów zawartych z pracownikami, co obniżyłoby koszty zatrudnienia.

Reklama

Za wiele modeli

Największy producent samochodów na świecie w ubiegłym kwartale odnotował stratę prawie 5 mld dolarów, pomimo, że niedawno pokazał serię nowych samochodów. W obrębie ośmiu marek GM produkuje teraz w USA 76 różnych modeli. Odsetek nowych nieudanych produktów jest niezwykle wysoki. Straty na rynku amerykańskim nie są wystarczająco niwelowane przez wzrost sprzedaży w Europie, gdzie w 2005 roku sprzedano prawie 2 mln aut. Firma straciła głównie przez złe podejście do tworzenia produktów. Gigant z Detroit nie ma w swojej ofercie tego, co najchętniej kupują Amerykanie: niedużych, oszczędnych crossoverów, czyli aut łączących zalety terenówek i minivanów, a napędzanych oszczędnymi - jak na standardy USA - silnikami. Japończycy sprzedają mnóstwo aut tego typu... Tymczasem GM wprawia w zakłopotanie klientów wypuszczając na rynek dużo podobnych samochodów.

Fatalne lata 80

Według "Fincial Times", większą skłonność do mnożenia produktów General Motors zaczął wykazywać wtedy, gdy stał się holdingiem dla grupy marek. GM zaczął marnotrawić pieniądze, podczas gdy konkurencja skupiła się na wąskim wachlarzu aut, które regularnie unowocześniano, GM wprowadzał nowe modele i następnie szybko z nich rezygnował. Zacierając linie, które się świetnie sprzedawały, tj. od taniego chevroleta do najdroższego cadillaca, wprowadził tzw. badge engineering! Polegało to na znakowaniu tego samego auta różnymi markami. Jeszcze dziś można kupić podobne minivany o nazwach Buick, Pontiac, Chevrolet, czy Saturn. W rezultacie łatwiej rozpoznawalne są dawne marki GM, a nie obecne.

Co dalej? Jeszcze rok temu zysk netto koncernu przekraczał 3,6 mld dol., a dziś kolos z Detroit trzęsie się w posadach. Obecne zadłużenie sięga już 276 mld dolarów. Zdaniem analityków to zdecydowanie za dużo. Co stanie się ze stuletnią tradycją, 324 tys. zatrudnionych, fabrykami w 32 krajach!. Zdaniem analityków giełdowych, nie jest wykluczone, że w najbliższych 12 miesiącach spółka zwróci się do amerykańskiego sądu o ochronę przed wierzycielami. Być może konkurenci już przymierzają się do zakupu fabryk koncernu, za przysłowiowego dolara...

Tymczasem w Polsce jest świetnie, na Śląsku rozpoczęła się produkcja nowego opla zafiry, a już od lat z taśm schodzi agila i astra. Carl-Peter Forster, prezes GM Europe podkreśla, że zakład w Gliwicach to obecnie najnowocześniejsza z europejskich fabryk koncernu.

MZ-B

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: General Motors | agencja | poślizg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »