Glapiński, prezes NBP: Będą kolejne podwyżki stóp, będziemy dusić inflację

- Musimy dbać o zbicie inflacji i urealnienie kursu. Dlatego trzeba działać zdecydowanie i mocno. (...) Wszystko wskazuje na to, że będziemy nadal podnosić stopy procentowe - zadeklarował prezes NBP Adam Glapiński na środowej konferencji prasowej. - Presja na osłabienie złotego nie ma uzasadnienia w mocnych fundamentach gospodarki - dodał. We wtorek Rada Polityki Pieniężnej podwyższyła stopy procentowe o 0,75 pkt proc. Od dziś główna stopa NBP wynosi 3,5 proc. i jest najwyższa od 2013 roku. - Górny pułap stóp proc. 4,0-4,5 proc. lub lekko wyżej - stwierdził Glapiński pytany do jakiego poziomu może dojść główna stopa NBP.

- Wczoraj RPP ponownie podwyższyła stopy NBP, w tym stopę referencyjną do 3,5 proc. Kontynuujemy działania, które mają na celu ograniczenie ryzyka utrwalenia się podwyższonej inflacji. Traktujemy to jako priorytetowy cel. Cała rada jest zdeterminowana aby doprowadzić inflację do celu - powiedział w środę podczas konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński. - Stoję przed państwem jako jastrząb na czele jastrzębi, które tworzą w tej chwili RPP - dodał.

Podczas konferencji prasowej Glapiński podkreślił, że w tej chwili, jego zdaniem, rząd działa bardzo sprawnie i przywołał m.in. tarcze antyinflacyjne. Przypomniał także, że "NBP działa niezależnie".

Reklama

- Osobiście uważam, że trzeba działać szybko i zdecydowanie: musimy dbać o zbicie inflacji i wzmocnienie kursu złotego - powiedział Glapiński pytany o dalszą ścieżkę zacieśniania polityki pieniężnej. - Trzeba działać zdecydowanie i mocno. Nie wiemy, co będzie za miesiąc - dodał.

Pytany o gotowość obniżenia inflacji do celu NBP nawet kosztem wywołania recesji, prezes Glapiński podkreślił, że nie ma powodu, żeby taką alternatywę dzisiaj rozpatrywać. - Coś takiego nam nie grozi. To klasyczny dylemat, trudny do rozwiązania: zależy jaka byłaby inflacja, jak głęboka recesja. Na szczęście nam to nie grozi. Inflacja jest za wysoka i musimy ją zbić. W 2024 r. będzie to przyzwoity poziom ale nadal poza dopuszczalnym odchyleniem. Nasze kolejne projekcie, robione z pełną ostrożnością, okazywały się zbyt optymistyczne. Nasze wewnętrzne prognozy, robione co miesiąc, okazywały się też zbyt optymistyczne. Teraz nasz zespół dokonał jeszcze ostrożniejszej analizy - powiedział Glapiński.

- Nie możemy sobie pozwolić w Polsce na bezrobocie. Jest to niedopuszczalne, dlatego że poziom życia jest nadal bardzo niski. Bezrobocie oznacza dla wielu rodzin degradację; u nas bezrobocie dla kilkudziesięciu proc. ludzi jest degradacją całkowitą, dlatego bezrobocia nie możemy tolerować. Bezrobocia w Polsce nie należy tolerować, a jeśli jest ono nieuchronne, to w jak najniższym wymiarze - mówił Glapiński.

Pytany o stagflację, prezes NBP powiedział, że "teoretycznie może się zdarzyć". - Miałaby ona miejsce wtedy, kiedy mielibyśmy zerowe tempo wzrostu i wysoką inflację. Nie wiem, kiedy miałoby to nastąpić. Do zerowej stopy wzrostu mamy w tej chwili kosmiczną odległość. Raczej zastanawiali się w ostatnim czasie ekonomiści czy się gospodarka nie przegrzewa. Gdyby się roczne tempo wzrostu utrzymywało na poziomie 7 proc. to by się gospodarka przegrzewała. Optymalnie byłoby dla nas ok. 5 proc. - mówił Glapiński.

- Działamy tak, żeby zacieśnić politykę pieniężną i tym samym ukrócić zaciąganie kredytów. To działa antyinflacyjnie. Takie są reguły życia. Rząd stosuje politykę fiskalną luźną i będzie taką stosować - tego wymaga wojna, zbrojenia. A my będziemy stosować politykę ciasną, surową. Myślę że to nam dobrze wyjdzie - zakończył Glapiński. - W tej chwili jest tak, że możemy inflację dusić bezpiecznie i zdusimy do celu i siłę pieniądza podniesiemy - dodał.

Prezes NBP Adam Glapiński odpowiedział twierdząco na pytanie, czy prowadzone są rozmowy z głównymi bankami centralnymi (Fed, EBC, SNB), jeśli chodzi o otwarcie linii swapowych. - Odpowiedź brzmi tak. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale chodzi o stworzenie przestrzeni, która zapewni pewność obywatelom i inwestorom. (...) Jest kwestia przedłużenia swapu, który mamy, w tym tygodniu będę rozmawiał z prezesem banku centralnego Szwajcarii na ten temat - powiedział prezes NBP.

Polska w strefie euro? "Na stałe jako zbieracze szparagów"

Pytany o wejście do euro, Glapiński odpowiedział, że to "spowolniłoby wzrost gospodarczy, obniżyłoby poziom życia w Polsce, stracilibyśmy na tym".

- Jesteśmy częścią NATO, jesteśmy bezpieczni, nasze terytorium, państwowość jest niezagrożona - dodał.

Pytany czy nie warto rozważyć przyśpieszenia dołączenia do strefy euro prezes NBP stwierdził: - Nasza sytuacja tam byłaby zła, przestalibyśmy się zbliżać do krajów bogatych. Na stałe sprowadzilibyśmy się do zbieraczy szparagów. Jesteśmy blisko doścignięcia dobrobytu Włoch. Euro nie daje żadnego bezpieczeństwa, powoduje spowolnienie wzrostu gospodarczego. Ułatwienie jest przy podróżach, przepływie kapitału, inwestycjach - zdajemy sobie z tego sprawę. Dlatego podpisaliśmy deklarację dołączenia do strefy. Jak osiągniemy poziom gospodarczy Niemiec to ten temat powinien stanąć - wyjaśnił Glapiński.

Jak mówił na konferencji prasowej Adam Glapiński, "nasza sytuacja w strefie euro byłaby zła, nastąpiłoby spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego do poziomu średniego europejskiego, czyli przestalibyśmy się zbliżać do krajów bogatych".

Według szefa NBP przyjęcie euro nie zwiększyłoby też w ogóle bezpieczeństwa militarnego. Jak mówił Glapiński, bezpieczeństwo militarne Litwy nie wzrosło z tego powodu, że przyjęła euro. - Bezpieczeństwo tam jest tylko dzięki NATO - stwierdził. - Polsce nie grozi żadne takie niebezpieczeństwo, żebyśmy musieli uciekać się do niekorzystnych kroków w sposób paniczny - oświadczył prezes NBP.

Problem hrywny będzie rozwiązany

Pytany o problem związany z wymianą hrywny przez Ukraińców w Polsce Glapiński stwierdził, że to "trudny problem", ale powinien zostać rozwiązany.

- Nie wiemy jaka część spośród obywateli Ukrainy chce zostać, a jaka część wyjechać dalej. Nie wiemy z jaką kwotą będziemy mieli do czynienia. Ukraińcy wypłacali wszystkie swoje oszczędności bo zakładali, że ich karty nie będą działać. Karty działają ale hrywny nie są wymieniane. Trzeba będzie wprowadzić jakiś czas na wymianę i maksymalną sumę na dorosłą osobę. Pojawia się taki problem, że banki z tymi hrywnami muszą coś zrobić. Raczej określone kilka banków, na pewno PKO Bank Polski i inne jakieś będą przyjmować hrywnę i wymieniać w komercyjnych bankach ukraińskich - wyjaśnił Glapiński.

"Stopy mogą być wyższe niż mówilismy, nie pozwalamy spekulantom na hasanie"

Prezes Glapiński dopytywany o maksymalny pułap dla stóp proc., biorąc pod uwagę "czarny scenariusz" - eskalację wojny na Wschodzie i kolejne sankcje Zachodu na Rosję - stwierdził, że "zręczniej byłoby pominąć odpowiedź na to pytanie".

- Mówiłem kiedyś, mówiliśmy wcześniej o 4-4,5 proc. Dzisiaj bym to podwyższył. Ale niewątpliwie gdzieś w tych okolicach. Najważniejsze jest przezwyciężenie inflacji - dodał i przypomniał, że banki komercyjne też prognozują 4-4,5 proc. dla stopy NBP wobec 3,5 proc. obecnie.

- Musimy brać pod uwagę te złe scenariusze. Czarny scenariusz byłby takim, że ta inflacja byłaby uporczywa. Musimy tę inflację zdusić do takiego poziomu, żeby nie była dokuczliwa. Spadek wartości złotego nas interesuje dlatego, że podwyższa inflację. Wzrost siły złotego - obniża inflację. Dlatego stanowi przedmiot zainteresowania NBP dzisiaj. Dokonujemy od czasu do czasu interwencji i różnego rodzaju działań by ten kurs był mocniejszy. Złoty jest silnie niedowartościowany. I to nie jest korzystna sytuacja - mówił Glapiński.

Prezes NBP podkreśla, że "RPP zastanawiała się nad wprowadzeniem dwóch posiedzeń decyzyjnych RPP w miesiącu, ale na razie nie ma takiej decyzji".

- Nie pozwolimy na hasanie spekulantów tutaj - powiedział prezes NBP komentując dokonane interwencje na rynku walutowym.

- Interwencje zadziałały mało, zbyt mało żebyśmy je rozkręcali na większą skalę. Zdawaliśmy sobie sprawę, że idziemy bardzo pod prąd i sprzeciwianie się jemu jest bardzo trudne. Mamy ogromne zasoby, które chcemy uruchamiać z sensem. Zastrzegamy sobie prawo do interwencji. Przy czym kurs złotego jest wolny, kształtuje się na zasadzie popytu i podaży. Nieskończenie to powtarzam - korzystne jest posiadanie własnej waluty - złotego - podkreślił Glapiński nawiązując do dyskusji o korzyści z przyjęcia euro, która rozgorzała po wyraźnym osłabieniu złotego w ostatnich dniach.- Stało się tak jak przewidywaliśmy: bez rewelacji, ale nie gorzej niż to zakładaliśmy - podsumował efekty ostatnich interwencji NBP Glapiński.

Silne fundamenty gospodarki, bez zjawisk kryzysowych

- Sytuacja jest trudna. Ulega pewnej degradacji w związku z wydarzeniami za wschodnią granicą. Odczuwa to cały świat - podkreślił Glapiński.

Szef NBP podkreślił, że silnie wzrosły szoki surowcowe, w tym surowce energetyczne. - Presja inflacyjna, bardzo silna pojawiła się na całym świecie. W styczniu CPI w Polsce wyniosła 9,2 proc. na skutek szoków zewnętrznych. W tej chwili sytuację mamy taką: po pierwsze koniunktura w Polsce jest bardzo korzystna. W IV kw. ub.r. nasze PKB wzrosło o ponad 7 proc. W I kw. prawdopodobnie wzrost wyniesie również 7 proc. Fundamenty polskiej gospodarki są bardzo mocne - dodał. Zwrócił także uwagę, że eksport, produkcja, sprzedaż rosną w dwucyfrowym tempie.

Stopa bezrobocia jest jedną z najniższa w UE. - Bezrobocia praktycznie nie ma. Nadal mamy sytuację pełnego zatrudnienia, co jest podstawową daną dla ogółu społeczeństwa. Liczba pracujących jest znacznie wyższa niż przed pandemia - to są bardzo dobre informacje - zauważył szef RPP.

Prezes Glapiński przypomniał, że w najbliższym czasie dojdzie do silnego negatywnego szoku podażowego ze względu na wzrost inflacji. - To oddziałuje niekorzystnie na koniunkturę i silnie popycha w górę inflację po stronie popytu i podaży. Spowolnienie aktywności za granicą postępuje. Spada napływ funduszy europejskich co też ma znaczenie. Natomiast zmiany polityki fiskalnej oraz zwiększony napływ migrantów działają przeciwnie - za zwiększeniem wzrostu - zauważył.

Korzystny napływ imigrantów, złoty powinien być mocniejszy

Prezes NBP stwierdził, że napływ imigrantów jest korzystny dla gospodarki. - Oznacza przyśpieszenie tempa wzrostu gospodarczego - dodał. Jak się wyraził: z punktu widzenia rynku pracy i popytu napływ imigrantów jest korzystny. - Dostaniemy potężnego kopniaka do przodu - powiedział Glapiński 

- Popieramy sankcje na Rosję, ale one uderzają bardzo mocno też w nas. Poprzez koszty. To jest problem dla projekcji, dla analityków NBP, które muszą to uwzględnić. Ale ten scenariusz jest uwzględniony w projekcji. Przewidujemy silniejszy wzrost inflacji - co chyba nikogo nie dziwi. Następuje szybki wzrost surowców energetycznych i rolnych; utrzymują się zaburzenia w sieci dostaw. Zewnętrzny szok przez wojnę się pogłębia. W kolejnych latach - wszystko wskazuje na to - nastąpi wygaszanie tych zewnętrznych czynników - wyjaśnił.

Podkreślił także, że ograniczeniu inflacji powinno sprzyjać umocnienie złotego. - Na to nakierowane są nasze działania. Obserwowana rynkowa presja na osłabienie złotego nie ma żadnego uzasadnienia w mocnych fundamentach gospodarczych Polski. To osłabienie złotego jest całkowicie niespójne z kierunkiem polityki NBP - mówił Glapiński. - Fundamentalnie złoty powinien być znacznie mocniejszy niż teraz - dodał.

"Polsce nic nie grozi, nie ma co panikować, jest gotówka"


Prezes NBP podkreślił, że "Polsce nic nie grozi, nie ma żadnych powodów do paniki, do wypłacania złotych z banków".

- Zeszły tydzień to było jakieś szaleństwo, te kolejki, banki nie nadążały z dowozem gotówki. NBP zawsze zapewni poziom dostawy gotówki na odpowiednim poziomie. Mamy odpowiednie zapasy i ta gotówka znajdzie się w bankach i bankomatach - przypomniał szef NBP.

- Ta panika była największa w wielkich miastach polskich. Młodzi, wykształceni w wielkich miastach to najbardziej niemądra, panikarska część społeczeństwa się okazało. Nie było żadnego powodu do tej paniki. Ci, którzy tego dokonują, to jest ich osobista sprawa, ale powinni się stuknąć w głowę, zastanowić się. Wypłacali złote i biegli do kantorów wymieniać na dewizy w sytuacji, gdy kurs jest wyjątkowo wysoki... - skomentował Glapiński.

Jak dodał: - Jak się otrząsną to po niekorzystnym kursie będą wymieniać dewizy na złote. - Nie było dla tego powodu. Polska jest bezpiecznym krajem. Złotych nie zabraknie, dewiz też nie zabraknie - uspokajał Glapiński. I powtórzył, że polski system bankowy jest stabilny a zasób gotówki wystarczający. - Oszczędności w bankach są absolutnie bezpieczne. Gwarantujemy to całym europejskim systemem gwarancyjnym - przypomniał.

Ukraiński bank centralny - pracuje normalnie - przypomniał Glapiński. - Bank centralny funkcjonuje, współpracujemy z nim. Nie ma problemu - dodał. Inflacja - jak podkreślił - wywiera wielki wpływ na rynek pieniężny. A stopniowe zwalniania wzrostu PKB przy podwyższonej inflacji będzie towarzyszyć nam w Polsce - mówił szef RPP - do 2024 r. - Dalej będziemy inflację dusić. Czeka nas podwyższona inflacja przez jakiś czas, relatywnie korzystna koniunktura, chociaż lekko spadająca - prognozował Glapiński. Dlaczego stopy wzrosły o 0,75 pkt bazowych, a nie o 100 pb albo o 50 pb. - pytał Glapiński. - 0,75 pkt proc. jest najbardziej rozsądnym posunięciem. Utrzymujemy się w cyklu podwyżek, trudno powiedzieć jak długo jeszcze. Podnieśliśmy o 0,75 pkt proc. żeby pokazać, że wojna dużo zmienia - podwyższa inflacje o 2 pkt proc. To jest zmiana. My na nią szybko reagujemy. Zastanawialiśmy się czy nie zrobić posiedzeń decyzyjnych częściej. Jeszcze nie podjąłem takiej decyzji, ale istnieje taka możliwość. Wtedy będziemy mogli reagować jeszcze szybciej - zapowiedział Glapiński.

Będą kolejne podwyżki stóp procentowych


Jak dodał Glapiński: - Wszystko wskazuje na to, że będziemy nadal podnosić stopy proc. NBP. - Na razie mogą państwo zakwalifikować wszystkich członków RPP jako jastrzębi. Tacy będziemy, tacy jesteśmy, tego wymaga od nas chwila. Żadne elementy życia gospodarczego w Polsce nie budzą w tej chwili obaw - zauważył prezes NBP.

RPP jest nastawiona jastrzębio, nie ma od tego wyjątku - podkreślił raz jeszcze prezes NBP. - W kolejnych miesiącach będą dalsze podwyżki - dodał. Jaki będzie ostateczny pułap podwyżek? - na to pytanie szef NBP odpowiedział krótko: "Nie wiem". - Będziemy dokonywali co miesiąc oceny sytuacji - zapowiedział Glapiński.

Szczególna sytuacja

Warunki prowadzenia polityki monetarnej radykalnie się zmieniły - podkreślają ekonomiści. Powodem jest agresja Rosji na Ukrainę a w konsekwencji powrót niepewności i wzrost awersji do ryzyka. Drożejące surowce energetyczne, żywność i słaby złoty powodują, że walka z inflacją będzie trudniejsza, a podwyższony poziom cen może utrzymywać się dłużej niż wcześniej sądzono. Dziś o 15 na temat wczorajszej decyzji RPP podwyższającej stopy procentowe o 0,75 pkt proc. oraz perspektywach gospodarki wypowie się prezes NBP Adam Glapiński.

Wczorajsza decyzja o podwyżce głównej stopy proc. o 0,75 pkt proc. (więcej niż konsensus rynkowy i więcej niż wcześniejsze sugestie prezesa NBP, że cykl powinien być kontynuowany w stałym tempie, tj. 0,5 pkt proc.), może sugerować, że RPP jest zorientowana na umocnienie złotego i jeszcze bardziej zaangażowana w walkę z inflacją. Czy to oznacza, że stopy proc. docelowo wzrosną mocniej niż wcześniej prognozowano? Na to pytanie odpowiedzi jeszcze nie mamy. Dzisiejsze wystąpienie prezesa Glapińskiego powinno rzucić więcej światła w tej kwestii.

Przed nami dwucyfrowa inflacja

Z najnowszej, marcowej projekcji inflacji i PKB, przygotowywanej przez Narodowy Bank Polski, wynika, że inflacja w 2022 r. wyniesie 9,3-12,2 proc., a w 2023 r. 7-11 proc. (z 50-proc. prawdopodobieństwem, przy założeniu stałych stóp). To wyraźny wzrost w porównaniu do wcześniej projekcji, listopadowej, w której szacowano poziom cen w tym roku na 5,1-6,5 proc., a w przyszłym na 2,7-4,6 proc.

Z kolei roczne tempo wzrostu PKB według projekcji znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 3,4-5,3 proc. w 2022 r. (wobec 3,8-5,9 proc. w projekcji z listopada 2021 r.) oraz 1,9-4,1 proc. w 2023 r. (wobec 3,8-6,1 proc. ).

Jak wyglądają prognozy NBP w zestawieniu z tymi rynkowymi?

Dla przykładu agencja S&P Global Ratings obniżyła właśnie prognozę wzrostu PKB Polski w 2022 r. do 3,6 proc. z 5,0 proc. W 2023 r. gospodarka Polski ma urosnąć wg S&P o 3,2 proc.

- W związku z konfliktem w Ukrainie warunki polityki monetarnej radykalnie się zmieniły. Polska gospodarka doświadczy w nadchodzących kwartałach wyższej inflacji oraz (w średniej perspektywie) niższego wzrostu PKB w porównaniu do dotychczasowych prognoz, przy jednocześnie dużo trudniejszej niż dotychczas sytuacji na rynkach finansowych (słabszy kurs złotego, wyższe rentowności obligacji skarbowych) spowodowanej globalnym wzrostem awersji do ryzyka. Taki scenariusz makroekonomiczny i rynkowy oznacza istotne wyzwanie dla RPP - powiedział Interii Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ Banku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NBP | prezes NBP | Rada Polityki Pieniężnej | stopy procentowe | PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »